Jak usprawnić proces adopcyjny i uwolnić go od obciążeń wobec osób, które i tak już sporo przeszły?
Po stronie dziecka
Opłaty pobiera także wiele świeckich instytucji adopcyjnych. Na przykład w ośrodku działającym przy Fundacji Dziecko – Adopcja – Rodzina w Otwocku opłata za szkolenia wynosi 3000–5000 złotych.
Zdaniem Zofii Dłutek, darowizny, o które prosi większość ośrodków katolickich, nie są wielkie, jeśli porówna się je chociażby z kosztami procedury in vitro. – Biedniejsze pary często pytają, czy mogą wpłacić pieniądze w dwóch ratach. Nie robimy tu żadnych problemów, ale trzeba też pamiętać, że sytuacja materialna rodziny starającej się o dziecko musi być stabilna. Ośrodek nie jest w pierwszym rzędzie po to, żeby zrobić coś dobrego dla małżonków. Reprezentujemy przede wszystkim stronę dziecka. To dla niego staramy się znaleźć odpowiednią rodzinę. Szefowa warszawskiego ośrodka twierdzi, że procedura adopcyjna nie jest wcale ani długotrwała, ani nadmiernie skomplikowana. – Musimy przecież stwierdzić, czy małżonkowie mają odpowiednie kwalifikacje, by zostać rodzicami – podkreśla. – Jeśli adopcja się nie uda, to mamy do czynienia z tragedią obu stron, której nie da się wymazać gumką. Ślad zostaje na całe życie.
Otwarci czekają krócej
Dlatego oczekiwanie na dziecko poprzedza okres przygotowawczy, który w większości placówek trwa tyle co ciąża – dziewięć miesięcy. Ośrodek sprawdza, czy starający się o adopcję są obywatelami polskimi, czy nie byli karani, jaki jest ich stan zdrowia, także psychicznego. – Do tych warunków dodajemy jeszcze jeden: by małżeństwo było sakramentalne. Prosimy też o opinię proboszcza – mówi Barbara Słomian. Małżeństwa rozmawiają z pedagogiem, psychologiem, uczestniczą w zajęciach grupowych, spotkaniach z prawnikiem i innymi rodzinami adopcyjnymi. Kiedy przejdą przez te wszystkie etapy, zaczyna się czekanie na upragnione dziecko. Długość tego okresu jest różna – wynosi on zwykle od kilku miesięcy do kilku lat. Zależy to od wielu czynników, ale najbardziej – od oczekiwań samej rodziny. Nie jest tajemnicą, że większość par chciałaby adoptować dzieci małe i zdrowe, a tylko nieliczni decydują się np. na przyjęcie dziecka niepełnosprawnego. – To jasne, że nie rozstrzyga tu wyłącznie kolejność zgłoszeń – rozwiewa wątpliwości Zofia Dłutek. – Osoby bardziej otwarte szybciej doczekają się dziecka niż te, które zgłaszają całą listę zastrzeżeń. Nie bez znaczenia jest też usytuowanie i specyfika ośrodka. W małych miastach odsetek dzieci przeznaczonych do adopcji zazwyczaj bywa niewielki, natomiast tam, gdzie jest dużo ludności napływowej – znacznie większy. – W tej chwili mamy ok. 100 par oczekujących, a możemy przeprowadzić ok. 30 adopcji rocznie. Pary czekają więc ok. 2–3 lat od chwili zgłoszenia – podsumowuje dyrektorka opolskiego ośrodka Barbara Słomian.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |