– Jak taki mały, 2-letni szkrab biegnie do mnie, by się przytulić, to wszystkie kłopoty stają się nieważne – mówi Ryszard Wróbel z Rybnika- Chwałowic.
Wraz z żoną Danutą prowadzą rodzinę zastępczą. 2-letnia Agnieszka jest najmłodszą z 9 dzieci, najstarsza Edyta ma 20 lat. Ideą rodzin zastępczych i adopcyjnych państwo Wróbel interesowali się od dawna. – Dla mnie było to bardzo trudne, ale żona mocno forsowała temat – uśmiecha się pan Ryszard. – Często o tym rozmawialiśmy, odwiedziliśmy nawet dom małego dziecka. Bardzo chciałem pomóc tym dzieciom, ale wydawało mi się, że zabraknie mi dla nich czasu.
Siostry górą
Kiedy ich syn Jakub skończył 7 lat, a bliźniaczki Karolina i Ola 2 latka, państwo Wróbel pojechali do ośrodka adopcyjno-opiekuńczego w Rybniku, by dowiedzieć się, jakie warunki trzeba spełnić, by zostać rodziną zastępczą. Okazało się, że właśnie rozpoczyna się półroczny kurs dla takich rodzin. Nie wahali się ani chwili. Niedługo potem w ich domu pojawiła się 14-letnia wówczas Edyta, która wcześniej mieszkała w domu dziecka.
– I wtedy nasz syn Kuba zaczął „atakować”, że chce mieć brata, bo na razie przewagę mają siostry – śmieje się pan Ryszard. I tak wkrótce w domu zjawił się Dawid. Jak się okazało, miał etykietkę dziecka niełatwego. Rozrabiał, awanturował się. Ale kiedy, dosłownie, przekroczył tylko próg domu państwa Wróblów, zmienił się nie do poznania. – Wszystkie dzieci staramy się wychowywać dobrocią, i to działa – mówią małżonkowie. – Bardzo lubię swój dom – mówi 15-letni dziś Dawid. – Lubię tu przebywać, czuję się bezpieczny.
Po kilku latach dom zaczął wypełniać się kolejnymi dziećmi. Najbliższa rodzina państwa Wróblów od początku ich wspierała. Ale od znajomych, czy ludzi spotkanych na ulicy czasem słyszeli cierpkie słowa. Ktoś stwierdził nawet, że stworzyli rodzinę zastępczą, bo chcą na dzieciach zbić fortunę. Jedna z kobiet powiedziała kiedyś Danucie: „Najważniejsze są własne dzieci. Po co bierze sobie pani jeszcze na głowę cudze?” – Takie docinki bardzo bolą – mówi Danuta. – Cała dziewiątka jest przecież moja. Te uwagi bolą, ale tylko chwilę, bo potem szybko mi przechodzi. Poza tym nie ma czasu, by o tym myśleć. A jak nie mam już siły na nic, to biorę do ręki różaniec. To jedna z moich ulubionych modlitw.
Rodzinny Klub Kibica
Państwo Wróblowie na każdym kroku podkreślają, że bez Bożej pomocy nic by im się nie udało. Rano i wieczorem wszyscy wspólnie się modlą, o godz. 15.00 te dzieci, które wróciły już z lekcji, odmawiają z rodzicami Koronkę do Bożego Miłosierdzia. – Nigdy nie przymuszaliśmy dzieci do modlitwy. Po prostu widząc, że się modlimy, one same także się włączają do modlitwy – mówi Danuta.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |