Ratujmy co się da - małżeństwa i rodziny na Trzech Kopcach Wiślańskich

- Niezależnie od tego, dlaczego knotek ledwie się tli, a trzcina nadłamuje, Jezus w tej Ewangelii chce nam przekazać jedno: ratujmy co się da. Nie ma sytuacji bez wyjścia - mówił na Trzech Kopcach Wiślańskich ks. Wojciech Olesiński do uczestników trzeciego spotkania tegorocznej 10. Ewangelizacji w Beskidach.

Maria i Jan Plewowie z oświęcimskiej parafii św. Maksymiliana pobrali się 50 lat temu -15 lipca 1972 roku, także w Oświęcimiu, w kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, gdzie ich dłonie powiązał ówczesny proboszcz, a później biskup - ks. Kazimierz Górny. W dzień po rocznicy swojego małżeńskiego jubileuszu, w święto Matki Bożej Szkaplerznej, wspięli się na Trzy Kopce Wiślańskie, by tu razem podziękować Panu Bogu na Mszy św. celebrowanej w ramach 10. Ewangelizacji w Beskidach.

- Będąc kawalerem, modliłem się o dobrą żonę i zostałem wysłuchany - mówi Jan, a jego żona dodaje: - Ja też się modliłam i dziękuję Panu Bogu, że nas połączył. A był to specyficzny moment. Mąż pochodzi z Kieleckiego, mieszkał na Śląsku i przyjechał do Oświęcimia na wesele swojego kolegi, na którym był starostą. Ja byłam kuzynką młodej pani. Spotkaliśmy się na weselu 17 lipca 1971 roku, a niemal dokładnie rok później mieliśmy swój ślub.

Od ponad 30 lat Maria i Jan są też członkami Domowego Kościoła.

Ks. Adam Wandzel modlił się z małżonkami i ich dziećmi po raz kolejny w ramach 10. EwB.   Urszula Rogólska /Foto Gość Ks. Adam Wandzel modlił się z małżonkami i ich dziećmi po raz kolejny w ramach 10. EwB.

- Jeśli jest się w Domowym Kościele, to jest dużo łatwiej w małżeńskim życiu - mówią zgodnie. - Bo formacja bardzo pomaga małżonkom w dążeniu do świętości. Pomaga w budowaniu dobrych relacji, wychowywaniu dzieci. Łatwiej też jest pokonywać trudności, jakie małżeństwo może spotkać na co dzień. Modlitwa małżeńska, dialog - to bardzo ważne aspekty naszej formacji - tłumaczą.

Państwo Plewowie opowiadają, że najpierw Ruch Światło-Życie poznały ich trzy córki. Po każdych wakacyjnych rekolekcjach wracały bardzo szczęśliwe.

- Nieraz wtedy myśleliśmy że fajnie by było jeździć na takie rekolekcje, ale: przecież my nie mamy możliwości - dodają małżonkowie. - Aż kiedyś po Mszy św. ks. Janusz Tomaszek zaprosił nas do tworzącego się nowego kręgu DK. Dzięki wspólnocie mamy wielu przyjaciół i znajomych. Dziękujemy dziś Panu Bogu za wszystko, co przez te lata nam dał. A nie brakowało trudności - wśród nich ciężkich chorób naszych córek. Z Bożą pomocą podołaliśmy wszystkiemu. Dziś czekamy już na nasze córki, które niebawem przyjadą do Polski, by z nami świętować - opowiadają.

O. Bogdan Kocańda OFM Conv. podczas modlitwy nad jedną z rodzin na Trzech Kopcach Wiślańskich.   Urszula Rogólska /Foto Gość O. Bogdan Kocańda OFM Conv. podczas modlitwy nad jedną z rodzin na Trzech Kopcach Wiślańskich.

Mszę św. sprawował ks. Adam Wandzel z Bestwiny - duszpasterz wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym Emaus. Razem z nim przy ołtarzu stanęli czterej kapłani: o. Bogdan Kocańda OFM Conv z Rychwałdu, inicjator dzieła EwB, jego współbrat o. Jerzy Marusia OFMConv oraz wicedziekan wilamowicki ks. Józef Baran z Bestwinki i ks. Wojciech Olesiński z Andrychowa, który wygłosił homilię.

Każde spotkanie tegorocznej edycji pod hasłem "Na zawsze razem", dotyczy jednego z praw budowania więzi małżeńskich. Na Trzech Kopcach było nim prawo wspólnych wartości.

Odwołując się do słów proroka Izajasza, przywołanych przez Jezusa w Ewangelii, że Pan nie zagasi knotka o nikłym płomieniu i nie złamie trzciny nadłamanej, ks. Wojciech zwrócił uwagę, że przyczyny takiego stanu rzeczy bywają różne: zawinione lub naturalne. Wspólnym mianownikiem dla nich jest wysiłek włożony dla ratowania. - A z tym wiążą się wartości - zauważył ks. Wojciech. - Wartości, które wyznajemy, kształtują naszą osobowość, są wyrazem naszej tożsamości.

Jak tłumaczył, to rodzina jest szczególnym miejscem przekazywania tych wartości kolejnym pokoleniom.

- Niezależnie od tego, dlaczego knotek ledwie się tli, a trzcina nadłamuje, Jezus w tej Ewangelii chce nam przekazać jedno: ratujmy co się da. Nie ma sytuacji bez wyjścia. Pewnie tutaj, na tych Trzech Kopcach Wiślańskich jest niejeden człowiek, który przychodzi z poczuciem, że wiele w życiu popełnił błędów, które trudno odwrócić. Ale co najważniejsze - przychodzi ze skruchą, że pewnych rzeczy już nie jest w stanie cofnąć, zmienić, jednak skoro Pan Bóg daje mu kolejne dni życia, to musi je dobrze wykorzystać i robić co się da, by ratować swoją duszę i dusze swoich bliskich. Bo - jak ktoś zauważył - modlitwa nie tylko ma zmieniać kogoś lub coś, ale przede wszystkim ma zmieniać mnie samego. Dlatego myśląc o wartościach, myśląc o różnych przyczynach ledwie tlącego się knotka czy nadłamanej trzciny w naszych rodzinach, nas samych, uwierzmy, że nie jest dla nikogo z nas za późno, by wołać do Boga, dołączając do pięknej modlitwy ułożonej przez kard. George’a Pella: "Niech Boskie światło nieustannie płonie w mym sercu tak, by Jezus mógł wejść tam w dogodnej dla siebie chwili" - mówił.

O. Jerzy Marusia OFM Conv. podczas modlitwy nad jedną z rodzin na Trzech Kopcach Wiślańskich.   Urszula Rogólska /Foto Gość O. Jerzy Marusia OFM Conv. podczas modlitwy nad jedną z rodzin na Trzech Kopcach Wiślańskich.

Spotkanie zwieńczyła modlitwa za mieszkańców dolin w czterech stronach świata, poprowadzona przez o. Kocańdę, oraz namaszczenie rychwałdzkim olejkiem radości i indywidualne błogosławieństwo.

Jak podkreślają członkowie wspólnoty Emaus, bardzo im zależało na jak najbardziej uroczystym przygotowaniu liturgii na tym szczycie, także w jej zewnętrznym wymiarze.

- Dla nas to też jest świadectwo. Cieszymy się, że jest nas tu tak wielu, z różnych miejscowości, że łączymy się we wspólnocie. Im więcej ludzi, tym raźniej, tym więcej Boga, radości, tym więcej pokoju - mówi Ania Adamska z Bestwiny, a Jarek Płoskonka dodaje, że dla wspólnoty Emaus to także szczególny rok: tegoroczna EwB jest jubileuszową, dziesiątą. W listopadzie ubiegłego roku swoje dziesięciolecie obchodziła także ich bestwińska wspólnota.

Księża, którzy modlili się z uczestnikami 10. EwB na Trzech Kopcach Wiślańskich.   Urszula Rogólska /Foto Gość Księża, którzy modlili się z uczestnikami 10. EwB na Trzech Kopcach Wiślańskich.

Wielu małżonków świętuje w czasie wakacje i tegorocznej EwB swoje jubileusze małżeńskie - dziękują Bogu za ten czas właśnie na szczytach beskidzkich. 

Ania Adamska, razem z mężem Sławomirem 2 sierpnia będzie świętować 25-lecie ślubu. - Trzecie spotkanie ewangelizacyjne, na Trzech Kopcach jest moim pierwszym w tym roku - opowiada. - Dziękowałam dziś bardzo Panu Bogu za swoje małżeństwo, za dzieci: Magdalenę i Mateusza; za wszystkie cuda w ciągu tych 25 lat. Myślę, że w dzisiejszych czasach, kiedy szatan najbardziej uderza w rodzinę, to jest najważniejsze: żeby się modlić, żeby Bogu dziękować - bo w sakramencie wszystko jest możliwe do uratowania.

Jarek Płoskonka z żoną Kasią, rodzice Kuby i Mai, 21 sierpnia będą mieli małżeńską "osiemnastkę".

- Potrzeba takich tematów, jak te, które nam towarzyszą, o tym jak budować więzi małżeńskie - zwłaszcza ludziom młodym. Żeby wiedzieli, że to małżeństwo, rodzina, są miejscami, gdzie tych wartości powinni szukać, tam je znajdywać, umacniać się w Bogu. Bo, według nas, rodzina może być tylko Bogiem silna - mówi Jarek. - Starsze małżeństwa, które tu przychodzą, są dla nas przykładem wytrwałości w trudnościach, których na pewno im nie brakowało. Są dla nas pięknym świadectwem, także w tym zewnętrznych zachowaniach, kiedy idą trzymają się za ręce, kiedy dają sobie buziaka przy błogosławieństwie - podkreśla.

 

Modlitwa w górach za mieszkańców dolin czterech stron świata.   Urszula Rogólska /Foto Gość Modlitwa w górach za mieszkańców dolin czterech stron świata.

Wśród uczestników EwB jest bardzo wiele małżeństw i rodzin, ale i osób nie żyjących w małżeństwie, także sióstr zakonnych. Siostra Honorata Klonowska co tydzień zabiera kilku chłopaków - podopiecznych Domu Pomocy Społecznej, prowadzonego przez służebniczki dębickie w Skoczowie.

Siostry duchaczki zdobywają beskidzkie szczyty także, żeby pomóc Wiktorkowi Szczechowiakowi cierpiącemu na SMA, w sfinansowaniu kosztownej terapii.   Urszula Rogólska /Foto Gość Siostry duchaczki zdobywają beskidzkie szczyty także, żeby pomóc Wiktorkowi Szczechowiakowi cierpiącemu na SMA, w sfinansowaniu kosztownej terapii.

Na Trzy Kopce wybrały się m.in. siostry duchaczki z przyjaciółmi z Czańca. Podkreślają, że ich intencją jest także pomoc dla Wiktorka Szczechowiaka z Węgierskiej Górki - chłopczyka cierpiącego na SMA. Terapia Wiktorka to koszt ok. 9 mln zł. Do tej pory udało się zebrać połowę, a pomoc jest potrzebna pilnie, bo ograniczeniem dla podjęcia terapii jest waga dziecka. Każdy, kto chciałby pomóc Wiktorkowi, może wpłacić dowolną sumę poprzez portalu siepomaga.pl - tutaj: Wiktorek potrzebuje najdroższego leku świata! Walczymy o cud!

Następne, czwarte spotkanie EwB odbędzie się w sobotę 23 lipca na Słowiance w Beskidzie Żywieckim.

A relacje i galerie zdjęć z poprzednich spotkań znajdziecie pod następującymi linkami:

Rysianka - 2 lipca 2022

Kotarz - 9 lipca 2022

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg