Lewicowy „The Guardian” niepokoi się, że w przyszłości braknie chętnych do wykonywania aborcji w Wielkiej Brytanii. Niepokój ten wynika z ankiety, przeprowadzonej wśród studentów medycyny.
Prawie połowa z 733 indagowanych stwierdziła, że lekarz powinien mieć prawo do odmowy wykonania procedury medycznej, jeśli jest to sprzeczne z powodów moralnych , kulturowych czy religijnych. Wśród możliwych sytuacji tego typu wymieniono m.in. przepisywanie środków antykoncepcyjnych, ale największy sprzeciw dotyczył aborcji. Z danych, opublikowanych w “Journal of Medical Ethics”, wynika, że niemal jedna trzecia studentów nie wykonałaby aborcji dziecka z wrodzonymi wadami po 24 tygodniu ciąży. Jedna czwarta nie dokonałaby przed 24 tygodniem aborcji dziecka poczętego, gdy zawiódł środek antykoncepcyjny. Co piaty badany nie dokonałby aborcji u nieletniej matki, która została zgwałcona – stwierdziła dr Sophie Strickland.
Z jej badań wynika tez, że najwyższe poparcie dla klauzuli sumienia obserwuje się u muzułmańskich studentów medycyny (76,2%) Odsetek ten w przypadku Żydów wynosi 54,5%, u protestantów – 51,2 proc, a u katolików - 46,3 proc.
Dla polskich obrońców życia dane te brzmią zapewne mało optymistycznie. Jednak jak na warunki brytyjskie, są one zaskakująco dobre. Potwierdzają one obserwacje prof. Roberta Walleya, szefa światowej organizacji katolickich ginekologów MaterCare. Mówił on „Gościowi Niedzielnemu”, że młodzi ginekolodzy są znacznie bardziej przychylni życiu nienarodzonych niż starsze pokolenie lekarzy. – Ci młodzi widzą, że w tym samym szpitalu w jednej sali leczy się nienarodzone dzieci, robi się im transfuzje, a w drugiej sali są one zabijane. I nie rozumieją tego – zauważył prof. Walley.
Być może dlatego lekarska klauzula sumienia jest w ostatnim czasie celem wielu ataków na scenie ogólnoeuropejskiej.
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.