Mam nadzieję, że ten list nie będzie czytany w moim kościele. Niedawno był tu na portalu Wiara artykuł na temat czytania listów biskupów podczas Mszy sw. zamiast homilii i niemal wszyscy internauci krytycznie ocenili taką praktykę. Poza tym ten list nie wnosi niczego nowego. Wiadomo, że najlepiej jak dzieci są wychowywane w pełnych rodzinach, ale to nie zawsze jest możliwe. I co wtedy? Jak ma wychowywać dziecko samotny rodzic, porzucony przez małżonka? O tym juz biskupi nie mówią, a to byłoby istotne.
Słuszne pytanie: "kogo chcemy wychować i w oparciu o jakie wartości?" Tylko proszę zwrócić się z tym pytaniem również do księży, którzy nie nazywają grzechów po imieniu i porzucenie rodziny przez ojca i jego nowy związek z inną kobietą nazywają małzeństwem niesakramentalnym. Dzieci mogą usłyszeć że ksiądz mówi o kobiecie, dla której ojciec porzucił matkę, że to jest "żona" i z tą "żoną" ojciec musi mieszkać, bo ma z nią inne małe dziecko. A poza tym to drugie "małżeństwo" ich ojca otoczone jest troską Kościoła w postaci specjalnych duszpasterstw, rekolekcji, czy nawet Mszy św. na któych "duchowo" przyjmuje się Komunię św. W ten sposób księża "wychowują" przyszłych rozwodników.
Poza tym ten list nie wnosi niczego nowego. Wiadomo, że najlepiej jak dzieci są wychowywane w pełnych rodzinach, ale to nie zawsze jest możliwe. I co wtedy? Jak ma wychowywać dziecko samotny rodzic, porzucony przez małżonka? O tym juz biskupi nie mówią, a to byłoby istotne.
W ten sposób księża "wychowują" przyszłych rozwodników.