"atak środowiska ultratradycyjnego, dla którego wyznanie, że życie w katolickim małżeństwie bywa wysiłkiem, to herezja i podeptanie dogmatu o ciągłej, małżeńskiej idylli."
-----------
Musi pani redaktor czytac jakies ultrasekretne i niszowe fora, bo pierwsze slysze o takich zarzutach pomimo sledzenia dyskusji wokol inkryminowanego wywiadu.
Inna mozliwosc jest taka, ze zarzutow ze strony katolikow pani po prostu nie zrozumiala.
"Ale dlaczego jest tak, że w mediach ich wybór i życie przedstawiane są jako normalność, jako prawo do wolnego wyboru?Tymczasem życie i wybory państwa T. jako społeczna dysfunkcja, „getto” (!) czy „katotaliban”? "
Nie wie Pani? Jako katoliczka powinna Pani wiedzieć, bo to jest elementarz. Otóż jak wynika z tego, co Pani napisała, rodzina pana K. jest wyznania materialistycznego, a rodzina pana T. podobno jest wyznania katolickiego. Religia, jest to, w skrócie mówiąc, światopogląd określający cel życia, który oparty jest na wierze, co było przyczyną i źródłem powstania świata materialnego. Materialiści wierzą że świat materialny powstał samoistnie z niczego, więc dla nich oprócz świata materialnego nie ma innego. Jaki w takiej sytuacji można mieć cel życia, jeżeli po śmierci nie ma nic? Używać świata ile się da. Takie podejście do życia wymusza postawę egoistyczną, a więc odwrotność miłości. To ma oczywiście szerokie następstwa, ale jednym z nich jest traktowanie małżeństwa jako egoistycznej potrzeby, dlatego właśnie taki stosunek do niego, jak w przypadku rodziny K. Chrześcijanie wierzą że świat materialny stworzył Bóg przedstawiony w Piśmie Świętym, a więc ich celem życia jest zbawienie, do którego drogą jest miłość, czyli bycie sprawiedliwym i miłosiernym, Miłość wytwarza w człowieku więź duchową, która powoduje, że ludzie ją mający, pragną ze sobą być, bo jest im dobrze. Małżeństwo jest to kobieta i mężczyzna złączeni miłością oblubieńczą, która jest czysta, czyli pierwsza i jedyna. Miłość oblubieńcza wyrasta na miłości tej ogólnej, tzn. zdolności do miłości oblubieńczej nabywają dzieci ludzi mających miłość. Miłość oblubieńcza jest nierozerwalna, czyli złączeni nią nigdy się nie rozejdą, ponieważ są tak ściśle złączeni, że nie mogą bez siebie żyć. Życie w miłości oblubieńczej, jest największą szczęśliwością , jaką człowiek jest w stanie osiągnąć tu na ziemi. Jest też najlepszym źródłem życia człowieka, bo jest emanacją Bożej miłości stwórczej na człowieka. Jeżeli człowiek poczyna się przy braku tej miłości rodziców, jest przy samym poczęciu okaleczony. Dlatego Bóg dał Przykazanie Nie cudzołóż. Stąd się bierze podejście mediów wyznania materialistycznego do prawdziwego małżeństwa. Oni nie wiedzą co to jest miłość, bo egoizm jest przeciwieństwem miłości. Miłość łączy, a egoizm rozdziela.
Mam 3 dzieci razem z żona prowadzimy oddzielne firmy, w związku z tym, że moja żona kończy pracę później niż ja, to na mnie głównie spoczywa obowiązek odebrania dzieci ze szkół, zrobienia obiadu, lekcji, pampersy itp. i czy przez to czuję się mniej mężczyzną? Czy moja ukochana żona która haruje całymi dniami tęskniąc za swoimi dziećmi jest złą matką? Dlaczego heterofobom tak trudno jest to zrozumieć, że wszystko jest kwestią organizacji, o obecności Boga w rodzinie nie wspomnę i maksymalnego wyzbycia się własnego egoizmu. Proste??? (wcale nie, ale realne)
OTWARTY APEL DO FEMINISTEK!!! Szanowne Panie feministki, zwracam się do Was z prośbą byście na widocznym miejscu nosiły emblemat jednoznacznie wskazujący, że jesteście feministkami. Dzięki temu mężczyźni będą mogli Was omijać z daleka, z pożytkiem doczesnym i wiecznym, Amen.
Popieram.Pod warunkiem,że analogiczne emblematy będą nosić lewicowi chłopcy oraz męscy szowiniści(żeby unikały ich porządne dziewczyny),antysemici(ku przestrodze Żydów), walczący antyklerykałowie(co by wierzący nie wchodzili im w drogę),homoseksualiści(co by osoby płci przeciwnej nie zawracały im głowy)etc.Cóż to za piękna,czytelna,uporządkowana rzeczywistość.I uda się nie zbliżyć do tego bliźniego,którego się szczerze nienawidzi.
Dlaczego feministki mają wstydzić się swojego feminizmu? Ja nie chcę ich unicestwiać tylko po prostu nie mam ochoty tracić czasu na rozmowy z nimi. Ani ja ich nie przekonam do moich poglądów ani one mnie do swoich, więc dlaczego mamy tracić czas? Palikociarze też noszą w klapach swój naćpany symbol i jest to dla mnie znak, by tych ludzi omijać.
Dajcie spokój feministkom! To kobiety które cierpią za grzech pychy swoich matek. Trzeba się za nie modlić. Tak tak, czwarte przykazanie Boże obowiązuje w obie strony.
Jeszcze jeden szczegół, ale chyba ważny: wywiad ukazał się w "Wysokich obcasach", dodatku gazety wyborczej, nieraz ostro krytykowanej (i słusznie) przez Terlikowskiego i z resztą nie tylko przez niego za agresywny antykatolicyzm. Pytanie: czy katolikowi wypada udzielać wywiadów takiej gazecie? Gdzie są granice? Czy gdyby np, "Fakty i Mity" lub "Nie" Urbana zgłosiły by się z propozycją wywiadu do Terlikowskich też by się zgodzili? JAK WCHODZISZ W STADO ŚWIŃ NIE DZIW SIĘ, ŻE CIĘ POSZARPIĄ.
Wyborów dokonują dorośli pamiętam jak w wieku szkoły podstawowej byłam na koloni i żaliła mi się koleżanka ściśle mówiąc wypłakiwała że jej mama wygnała tatę bo spotkała "miłość swojego życia".Mówiła jej ,że ma go zakceptować a jak będzie dorosła to ją zrozumie i przyzna rację. Smutne to dzieciństwo "postępowych"rodziców.
WO przecież w tej gazecie im większy pokręt życiowy tym lepszy temat na czołówkę numeru. Lub tez inaczej bohater posiadający krztę pozytywnej postawy społecznej plus promocja różnych odchyleń przy okazji. Raczej nie ma z kim i o czym prowadzić dyskusji.
Zgadzam się z ,,jeszcze''.Nie wiem po co i dlaczego żona P. Terlikowskiego szukała kontaktu z tym środowiskiem , co , poszła się ,,wyspowiadać " do diabła ? W takiej sytuacji tracę zaufanie zarówno do P. Terlikowskiego jak i Jego żony . Bo niby katolik , a wsparcia szuka u ...
Z tego co wiem to "ultrakatolicy" (de facto zwykli katolicy traktujący poważnie swoją wiarę) zarzucali: - wywiad w pewnej poczytnej gazecie - w której dość często jedyną prawdziwą informacją jest data; - zbytni exhibicjonizm w wywiadzie, bo Pani T prezentowała pewne zbyt intymne szczegóły z życia własnego oraz dzieci (nota bene opis jest interpretacją dla dziecka krzywdzącą); - zarzut trzeci trochę żartobliwy - że Pani T przyznała się, iż nie przestrzegała z narzeczonym zasad które głoszą (choć to niewątpliwie strzał we własne kolano - obniża znacznie wiarygodność przekazu) - choć to akurat potraktowano z pewną wyrozumiałością. Słowa przeciw temu , że życie w małżeństwie to też krzyż nie czytałem - choć parę "ultrakatolickich" miejsc w internecie odwiedzam.
Reasumując - kłamie pani w punkcie: "wyznanie, że życie w katolickim małżeństwie bywa wysiłkiem, to herezja i podeptanie dogmatu o ciągłej, małżeńskiej idylli." oraz co najmniej myli się w punkcie "Mówi o wartościach, w których wychowują z mężem dzieci, o trudnościach życia małżeńskiego, ale i o pięknie trwania w wyborze do końca. " - bo w wywiadzie przyznano że z tym wytrwaniem tak nie do końca do końca...
I sprawa ostatnia - Pani T dała wyraz temu, że NIE ZNA nauczania Kościoła odnośnie antykoncepcji, bo Kościół piórem Pawła VI nauczał, iż DLA SŁUSZNYCH POWODÓW można unikać poczęcia (metodami naturalnymi), natomiast Pani T jako JEDYNY powód podała że nie chce WYSŁUCHIWAĆ głupot na ulicy, mimo iż wszyscy ją namawiają...
jak milo bylo mi przeczytac komentarz pani vanitas. towarzyszko jestescie dla picu pod tym nickiem, albo prowadzicie cos lub kogos powazniejszego za pysk ?dziekuje za pamiec, czytelnicy i sympatycy GN na pewno nie zapomna tego wpisu i podobnych na ten temat... polecam Cie sw.Jozefowi...
-----------
Musi pani redaktor czytac jakies ultrasekretne i niszowe fora, bo pierwsze slysze o takich zarzutach pomimo sledzenia dyskusji wokol inkryminowanego wywiadu.
Inna mozliwosc jest taka, ze zarzutow ze strony katolikow pani po prostu nie zrozumiala.
Nie wie Pani? Jako katoliczka powinna Pani wiedzieć, bo to jest elementarz.
Otóż jak wynika z tego, co Pani napisała, rodzina pana K. jest wyznania materialistycznego, a rodzina pana T. podobno jest wyznania katolickiego.
Religia, jest to, w skrócie mówiąc, światopogląd określający cel życia, który oparty jest na wierze, co było przyczyną i źródłem powstania świata materialnego.
Materialiści wierzą że świat materialny powstał samoistnie z niczego, więc dla nich oprócz świata materialnego nie ma innego. Jaki w takiej sytuacji można mieć cel życia, jeżeli po śmierci nie ma nic? Używać świata ile się da. Takie podejście do życia wymusza postawę egoistyczną, a więc odwrotność miłości. To ma oczywiście szerokie następstwa, ale jednym z nich jest traktowanie małżeństwa jako egoistycznej potrzeby, dlatego właśnie taki stosunek do niego, jak w przypadku rodziny K.
Chrześcijanie wierzą że świat materialny stworzył Bóg przedstawiony w Piśmie Świętym, a więc ich celem życia jest zbawienie, do którego drogą jest miłość, czyli bycie sprawiedliwym i miłosiernym, Miłość wytwarza w człowieku więź duchową, która powoduje, że ludzie ją mający, pragną ze sobą być, bo jest im dobrze. Małżeństwo jest to kobieta i mężczyzna złączeni miłością oblubieńczą, która jest czysta, czyli pierwsza i jedyna. Miłość oblubieńcza wyrasta na miłości tej ogólnej, tzn. zdolności do miłości oblubieńczej nabywają dzieci ludzi mających miłość. Miłość oblubieńcza jest nierozerwalna, czyli złączeni nią nigdy się nie rozejdą, ponieważ są tak ściśle złączeni, że nie mogą bez siebie żyć. Życie w miłości oblubieńczej, jest największą szczęśliwością , jaką człowiek jest w stanie osiągnąć tu na ziemi. Jest też najlepszym źródłem życia człowieka, bo jest emanacją Bożej miłości stwórczej na człowieka. Jeżeli człowiek poczyna się przy braku tej miłości rodziców, jest przy samym poczęciu okaleczony.
Dlatego Bóg dał Przykazanie Nie cudzołóż.
Stąd się bierze podejście mediów wyznania materialistycznego do prawdziwego małżeństwa. Oni nie wiedzą co to jest miłość, bo egoizm jest przeciwieństwem miłości. Miłość łączy, a egoizm rozdziela.
Proste???
(wcale nie, ale realne)
To kobiety które cierpią za grzech pychy swoich matek. Trzeba się za nie modlić.
Tak tak, czwarte przykazanie Boże obowiązuje w obie strony.
wywiad ukazał się w "Wysokich obcasach", dodatku gazety wyborczej, nieraz ostro krytykowanej (i słusznie) przez Terlikowskiego i z resztą nie tylko przez niego za agresywny antykatolicyzm.
Pytanie: czy katolikowi wypada udzielać wywiadów takiej gazecie? Gdzie są granice? Czy gdyby np, "Fakty i Mity" lub "Nie" Urbana zgłosiły by się z propozycją wywiadu do Terlikowskich też by się zgodzili?
JAK WCHODZISZ W STADO ŚWIŃ NIE DZIW SIĘ, ŻE CIĘ POSZARPIĄ.
szkoły podstawowej byłam na koloni i żaliła mi się koleżanka ściśle mówiąc wypłakiwała że jej mama wygnała tatę bo spotkała "miłość swojego
życia".Mówiła jej ,że ma go zakceptować a jak będzie dorosła to ją zrozumie i przyzna rację.
Smutne to dzieciństwo "postępowych"rodziców.
Raczej nie ma z kim i o czym prowadzić dyskusji.
- wywiad w pewnej poczytnej gazecie - w której dość często jedyną prawdziwą informacją jest data;
- zbytni exhibicjonizm w wywiadzie, bo Pani T prezentowała pewne zbyt intymne szczegóły z życia własnego oraz dzieci (nota bene opis jest interpretacją dla dziecka krzywdzącą);
- zarzut trzeci trochę żartobliwy - że Pani T przyznała się, iż nie przestrzegała z narzeczonym zasad które głoszą (choć to niewątpliwie strzał we własne kolano - obniża znacznie wiarygodność przekazu) - choć to akurat potraktowano z pewną wyrozumiałością.
Słowa przeciw temu , że życie w małżeństwie to też krzyż nie czytałem - choć parę "ultrakatolickich" miejsc w internecie odwiedzam.
Reasumując - kłamie pani w punkcie:
"wyznanie, że życie w katolickim małżeństwie bywa wysiłkiem, to herezja i podeptanie dogmatu o ciągłej, małżeńskiej idylli."
oraz co najmniej myli się w punkcie
"Mówi o wartościach, w których wychowują z mężem dzieci, o trudnościach życia małżeńskiego, ale i o pięknie trwania w wyborze do końca. " - bo w wywiadzie przyznano że z tym wytrwaniem tak nie do końca do końca...
I sprawa ostatnia - Pani T dała wyraz temu, że NIE ZNA nauczania Kościoła odnośnie antykoncepcji, bo Kościół piórem Pawła VI nauczał, iż DLA SŁUSZNYCH POWODÓW można unikać poczęcia (metodami naturalnymi), natomiast Pani T jako JEDYNY powód podała że nie chce WYSŁUCHIWAĆ głupot na ulicy, mimo iż wszyscy ją namawiają...