To innowacyjny projekt na skalę kraju. Chodzi o podniesienie jakości, a także skuteczności kształcenia dzieci z autyzmem.
Pielęgnujmy studniówkowe tradycje, odrzućmy przesądy.
– Kiedy wieczorem wszyscy są już w swoich pokojach i w domu robi się ciszej, idziemy do świetlicy i czytamy wybrane wiersze. Opowiadamy je własnymi słowami, tworząc nastrój, próbujemy zrozumieć i znaleźć interpretację – opowiada Kamil, uczeń I klasy Technikum Ekonomicznego.
Współczesna matka rozmawia z dzieckiem ok. 7 minut dziennie, a ojciec 5 – fachowcy mówią, że w tym czasie dziecka się nie wychowa. Tę funkcję przejmuje w dużej mierze szkoła. Z jakim skutkiem?
W czasach, kiedy lekturę zastępują migające obrazy, a młody człowiek szybciej dostaje do ręki tablet niż książkę, pomysł wyprawki czytelniczej dla świeżo upieczonych rodziców wydaje się na wagę złota.
Już drugi sezon słupscy studenci biorą się za gotowanie i rozwożenie krupników i grochówek do miejsc, w których można spotkać bezdomnych
– Kij możecie podtrzymywać tylko palcem wskazującym. Współpracujcie, żeby go nie upuścić, ale spokojnie położyć na podłodze. Gotowi? Start! – mówi Magdalena Friedrich, psycholog.
Nie, jeśli znajduje się nowe sposoby czynienia dobra – w szkolnym holu, w domu, hospicjum, a nawet w dalekim Betlejem.
– Przyciągajmy uczniów do wolontariatu. Bez względu na wiek – przekonują opiekunowie SKC.
Są tacy, którzy na studentów narzekają: że korki przez nich, bo jeżdżą samochodami, że miejsc parkingowych mało, że głośno się zachowują i tłok robią. I choć wiele w tym racji, to bez nich Lublin nie byłby sobą.