No właśnie. Polscy obywatele te problemy mają na własne życzenie. Zarobione za granicą pieniądze i dobrobyt należy traktować w kategoriach judaszowych srebrników.
Wreszcie mamy Państwo, które zaczęło dbać o własnych obywateli poza granicami Polski. Przy okazji dziękujemy Ordo Iuris za zaangażowanie w tę konkretną sprawę!
Karanie urzędników obcych państw przez polskie sądy w oparciu o polskie prawo to bardzo zły pomysł. Jutro może się okazać, że sąd w Emiratach skaże mnie za przestępstwo przeciw Koranowi, a sąd w Nowym Jorku zasądzi od Polski roszczenia dla organizacji żydowskich w wysokości 300 mld dolarów, bo tyle własnie chcą. Każdy kij ma dwa końce, z tym , że ten drugi koniec może okazać się znacznie grubszy. Poza tym ja nie chcę, aby Polska prowadziła agresywną politykę wobec kogokolwiek. Dla zasady.
A czasem nie jest tak, że Polacy w Norwegii mają przestrzegać tamtejszego prawa? Picie alkoholu w obecności dziecka skutkuje ograniczeniem praw rodzicielskich. Próby pociągania do odpowiedzialności urzędników obcego państwa za postępowanie zgodne z prawem tego państwa tylko ośmiesza organizację Ordo Iuris.
Proponuję rozważenie sytuacji odwrotnej. Rodzina z Afganistanu za Talibów przyjeżdża do Polski, po czym na terenie Polski chce najpierw obrzezać swoją ośmioletnią córkę, a potem wydać ją za mąż za czterdziestolatka. Polscy urzędnicy interweniują i odbierają dziecko rodzicom. Za ten czyn mają odpowiedzieć przed sądem koranicznym, który skazuje ich na chłostę. Widzicie absurd? Bo właśnie na takim absurdzie opiera się działanie Ordo Iuris.
Złośliwość to jest tu widziana gołym okiem ale z twojej strony. Porównywanie pedofilii, bo tak u nas nazwano by poślubienie przez dorosłego ośmioletniej dziewczynki, do skarcenia dziecka za złe czyny, jest co najmniej arogancką prowokacją.
Fakt, gdyby dziecku, np. za wbiegnięcie na jezdnię, jak na tym filmie, dać klapsa, w Norwegii może się to skończyć DEFINITYWNYM, nieodwołalnym, rozbiciem rodziny. Natomiast za brak nauczenia dziecka jak zachować się na drodze, nic nie grozi. https://40ton.net/volvo-trucks-wyjasnia-nagle-hamowanie-norwegii-zasluga-kierowcy-a-komputera-czujnikow/
I słusznie. Jak ktoś nie potrafi wychować po ludzku dziecka, tylko stosuje wobec niego przemoc fizyczną, to nie powinien być rodzicem.
Że tak ironicznie zapytam, jak dorosły wbiegnie Ci przed maskę samochodu, to też jesteś takim prymitywem, że "tłumaczysz" mu właściwe zachowanie lejąc go po mordzie? Nie? To czemu uważasz, że przemoc fizyczna wobec dziecka jest w tym wypadku właściwa?
A gdzie ja napisałem, że "przemoc fizyczna wobec dziecka jest w tym wypadku właściwa"? Po prostu nie godzę się na to by klaps wystarczył jako powód do zniszczenia rodziny przez urzędników. Trzeba kompletnie nie cenić instytucji rodziny by mieć takie podejście. Doprawdy, cieszyłbyś się, będąc jeszcze dzieckiem, gdyby po donosie, że dostałeś klapsa od taty, przenieśli Cię NA ZAWSZE do innej rodziny? Uniemożliwiając jakikolwiek kontakt z rodzicami?
Klaps jest przemocą fizyczną. Biciem dziecka. Bicie dziecka dyskwalifikuje jako rodzica. A co do reszty wywodu, to w Norwegii nikt nie odbiera dzieci po jednym donosie, ani tym bardziej na zawsze. W Norwegii po donosie dostaniesz kuratora, który sprawdzi, czy faktycznie doszło do przemocy. Jeśli tak, to najpierw dostajesz pomoc, ale jeśli sytuacja się powtarza, to dostaniesz czasowe ograniczenie kontaktów z dzieckiem. Opisana historia z artykułu dotyczyła rodziców, którzy wielokrotnie uderzyli dziecko i mieli kuratora, który dodatkowo odkrył, że rodzice pili alkohol w obecności dziecka.
Inne formy przemocy też dyskwalifikują? Np. szlaban na oglądanie bajki? Zmuszanie do noszenia czapki? Dzieci w Norwegii odbierana do rodzin zastępczych są na zawsze. Tam więzi rodzinne nie mają wartości dla państwa. W Norwegii jest jakiś przepis zabraniający picia alkoholu w obecności dziecka? Czy to tylko widzimisię urzędników?
Co do "szlabanów" to zależy. Co do noszenia czapki, to nie. A co do picia alkoholu w obecności dziecka, to w Norwegii jest takie prawo. W Polsce też jest. I też urzędnik ma w takiej sytuacji obowiązek odebrać dziecko rodzicom i zapewnić pieczę zastępczą. Różnica tylko taka, że u nas olewa się prawo, w Norwegii nie.
Niby gdzie jest takie prawo? Jest przepis o "opiece pod wpływem alkoholu", ale o zakazie picia w obecności dziecka!? Pierwsze słyszę. Skąd te informacje o przemocy w tej rodzinie, kuratorze itd.?
W Polsce jak jesteś opiekunem dziecka, to nie możesz pić. W Norwegii przepisy dotyczące alkoholu są jeszcze ściślejsze, tam dostajesz kuratora, jeśli kupisz ilość alkoholu przekraczającą normę, zwykle urzędnik interweniuje po czwartym piwie w miesiącu, bo to dla nich oznacza, że masz problem alkoholowy. A co do informacji o tej rodzinie, to sprawa ciągnie się od 2016 roku i była opisywana w mediach.
Z jakiego przepisu to wynika? Pytam o Polskę, rozumiem, że norweski przepis trudniej znaleźć, choćby ze względu na język. Artykuły poruszające ten temat odwołują się tylko do pośredniego, ogólnego przepisu, pod który można podciągnąć stan osoby opiekującej się dzieckiem, ale nigdzie samego faktu picia w obecności dziecka.
Właśnie z tego ogólnego przepisu o którym mówisz. "Picie w obecności dziecka" jest pewnym skrótem myślowym, bo nie chodzi o samo picie, tylko o brak zapewnienia należytej opieki. Osoba po spożyciu alkoholu nie jest w stanie w myśl prawa zapewnić właściwej opieki. Przepis dotyczy też innych przypadków, np. była niedawno sprawa, gdzie odebrano dziecko ojcu, który grał na komputerze, zamiast opiekować się dzieckiem. Znów skrótem myślowym będzie sformułowanie "zakaz grania na kompie przy dziecku", bo chodzi o brak opieki, a nie samo granie. Różnica tylko taka, że teoretycznie da się grać na komputerze i opiekować dzieckiem, co nie jest możliwe w przypadku spożycia alkoholu.
Ale i tak generalnie wszystko rozbija się o fundamentalne podejście - w Polsce wyżej stawia się dobro instytucji rodziny, u Skandynawów dobro jednostki. Dlatego w orzecznictwie polskim częściej zapadają wyroki na korzyść rodziny, z naruszeniem praw dziecka, a w Norwegii na korzyść dziecka, z naruszeniem praw rodziny.
Jest duża różnica pomiędzy "być nietrzeźwym", czy choćby "pod wpływem", a "stać obok otwartej butelki szampana". Szacunek dla rodziny nie stoi w sprzeczności z dobrem dziecka, a wręcz przeciwnie. U nas, nawet jeśli dziecko trafia do rodziny zastępczej, może wrócić do rodziców, jeśli sytuacja się poprawi. Przepisy się zmieniają. Do niedawna i w Polsce można było dziecko odebrać z byle powodu, choćby z powodów na status materialny rodziny, teraz nie można.
Tak, tak, jak zwykle w takich historiach rodzice tylko stali koło otwartej butelki, nikt nic nie pił, a nawet jak pił, to zaraz wypluł. W temacie pieczy zastępczej, to owszem, dziecko może wrócić do rodziny, gdy sytuacja się poprawi, jest to decyzja sądu opiekuńczego, często uznaniowa. W Norwegii kryteria powrotu dziecka do rodziny dostajesz w chwili decyzji o odebraniu, a jak je spełniasz, to dziecko wraca. Bez dodatkowych wyroków sądu. A to, co piszesz o odbieraniu ze względu na status majątkowy, to akurat nie jest prawdą. Nigdy nie było przepisu, który pozwalał odebrać dzieci ze względu na status majątkowy, dzieci były odbierane rodzinom, które ze względu na biedę nie były w stanie zapewnić minimum egzystencji dziecku. Przepisy, o których mówisz powstały w oparciu o nieprawdziwe dane bo przypadków odebrania dzieci z powodu biedy nie było. Ale to nie pierwsze i nie ostatnie kłamstwo polityków, ważne, że Beata Szydlo mogła ogłosić fikcyjny sukces w walce z nieistniejącym problemem, a niezorientowani w to uwierzyli. Sama sytuacja dzieci nie uległa zmianie, nadal odbiera się dzieci w tych samych sytuacjach, tylko nikt nie pisze że z powodu "biedy".
No i niestety urzędnicy norwescy podchodzą, jak tu piszesz - widzą otwartą butelkę i to im wystarcza by sobie resztę dopisać i uznaniowo zawyrokować wg tej własnej wyobraźni.
Widać nie znasz realiów Norwegii, dlatego tak łatwo "łykasz" medialny, zmanipulowany przekaz. Przepisy norweskie w temacie alkoholu są dość szczegółowe. By kupić alkohol trzeba okazać dokument. Służby wiedzą dokładnie ile alkoholu dana osoba kupiła w danym okresie czasu. Ściemniać, że butelka tylko stała otwarta i nikt nie pił, to można polskie służby, ale nie Norwegów. No, ale potem można pisać bajki o "bezdusznych urzędnikach" i pokrzywdzonych niewinnych rodzinach.
Jednym słowem potwierdzasz, że urzędnikom wolno swoje domysły traktować jako dowody, jako fakty. W Polsce bez badania krwi by się nie obeszło. Tam wystarczy wyobraźnia urzędnika.
Nie, teraz to Ty sobie coś wymyślasz. Urzędnik w Norwegii jest w stanie sprawdzić jak często sięgasz po alkohol, co sprawia problemy wielu Polakom. To nie żadne "domysły".
Sprawy o odebranie dzieci rodzicom w Norwegii są bardzo dobrze opisane. I jakoś zawsze okazuje się, że rzeczywistość była zupełnie inna, niż rzewne opowieści polskich rodzin przekazywane mediom.
Monitoring u każdego w domu mają? Opierają się na donosach sąsiadów. Ile i kiedy wypije mogą stwierdzić jedynie w oparciu o własne widzimisię. Ciekaw jestem jak sprawdzą ile i kiedy kto piwa wypił? Wyjaśnisz mi? Jakoś okazuje się, że rzeczywistość nieraz jest jeszcze gorsza niż przedstawiają to media. Dlatego Polska domaga się by ta rzeczywistość została zweryfikowana przed sądem.
Po pierwsze nie imiennie, a obywatele są śledzeni w oparciu o operacje na karatach płatniczych. Po drugie, znów to totalitarne, arbitralne wnioskowanie urzędnika - kupił, znaczy wypił. Nie mógł sprezentować, wypić w towarzystwie, żona nie mogła kupić mężowi itp. To urzędnik wyrokuje. Nie liczy się stan faktyczny, tylko opinia urzędnika.
https://40ton.net/volvo-trucks-wyjasnia-nagle-hamowanie-norwegii-zasluga-kierowcy-a-komputera-czujnikow/
Że tak ironicznie zapytam, jak dorosły wbiegnie Ci przed maskę samochodu, to też jesteś takim prymitywem, że "tłumaczysz" mu właściwe zachowanie lejąc go po mordzie? Nie? To czemu uważasz, że przemoc fizyczna wobec dziecka jest w tym wypadku właściwa?
Dzieci w Norwegii odbierana do rodzin zastępczych są na zawsze. Tam więzi rodzinne nie mają wartości dla państwa.
W Norwegii jest jakiś przepis zabraniający picia alkoholu w obecności dziecka? Czy to tylko widzimisię urzędników?
Skąd te informacje o przemocy w tej rodzinie, kuratorze itd.?
Artykuły poruszające ten temat odwołują się tylko do pośredniego, ogólnego przepisu, pod który można podciągnąć stan osoby opiekującej się dzieckiem, ale nigdzie samego faktu picia w obecności dziecka.
Ale i tak generalnie wszystko rozbija się o fundamentalne podejście - w Polsce wyżej stawia się dobro instytucji rodziny, u Skandynawów dobro jednostki. Dlatego w orzecznictwie polskim częściej zapadają wyroki na korzyść rodziny, z naruszeniem praw dziecka, a w Norwegii na korzyść dziecka, z naruszeniem praw rodziny.
Szacunek dla rodziny nie stoi w sprzeczności z dobrem dziecka, a wręcz przeciwnie. U nas, nawet jeśli dziecko trafia do rodziny zastępczej, może wrócić do rodziców, jeśli sytuacja się poprawi.
Przepisy się zmieniają. Do niedawna i w Polsce można było dziecko odebrać z byle powodu, choćby z powodów na status materialny rodziny, teraz nie można.
Sprawy o odebranie dzieci rodzicom w Norwegii są bardzo dobrze opisane. I jakoś zawsze okazuje się, że rzeczywistość była zupełnie inna, niż rzewne opowieści polskich rodzin przekazywane mediom.
Jakoś okazuje się, że rzeczywistość nieraz jest jeszcze gorsza niż przedstawiają to media.
Dlatego Polska domaga się by ta rzeczywistość została zweryfikowana przed sądem.
Po drugie, znów to totalitarne, arbitralne wnioskowanie urzędnika - kupił, znaczy wypił. Nie mógł sprezentować, wypić w towarzystwie, żona nie mogła kupić mężowi itp. To urzędnik wyrokuje. Nie liczy się stan faktyczny, tylko opinia urzędnika.