Praca z kryminalistami to ciężki kawałek chleba. Doskonale zdają sobie z tego sprawę funkcjonariusze służby więziennej, którzy świętują 100-lecie istnienia.
Na dużym stole pojawiają się miski, szklanki, kieliszki, butelki, dzbany, krajalnice i tarki. Obok stoją beczki po ogórkach. Nie, to nie zaproszenie na tradycyjny obiad...
On szuka dinozaurów. Ona wymyśla gry rodzinne. Razem wychowują dzieci i pomagają innym rodzinom.
Dla niektórych uczestników był to pierwszy wyjazd bez żon. – Może dlatego byli nieco zestresowani, ale myślę, że wywiązali się z zadania bardzo dobrze. Takie wyjazdy mają służyć poznawaniu i wypełnianiu misji ojcowskiej – wyjaśnia Adam.
To miejsce, w którym można napić się małej czarnej, poczytać gazetę, spotkać starych znajomych albo… Pana Boga.
Największe marzenia? Żeby dzieci wyrosły na mądrych ludzi. I własny kąt bez grzyba.
Do wyjazdu przygotowują się od początku roku akademickiego. Zbierają pieniądze, uczą się języka. Tworzą plany działania. Na miejscu życie i dzieci, którymi będą się opiekować, wszystko zweryfikują.
Idealny zawód dla dziecka to taki, który wynika z predyspozycji i pasji, który dopełnia i stymuluje.
Bliskość przyrody, cisza i spokój są niewątpliwymi atutami tego miejsca. Jeśli jednak chodzi o start w dorosłe życie, z Sulikowa może być trudniej niż z Koszalina, Słupska czy Piły. 21-latce Natalii Billet udało się wystartować. Jak?
O swoich spotkaniach z sybiraczką, które zaowocowały książką, opowiada Maria Judejko.