Michał to śliczny chłopczyk. Ma 5 lat, nie mówi, choruje na autyzm. Jest jednym na sto, u których zdiagnozowano tę nieuleczalną chorobę.
Agnieszka ma 31 lat. Niedawno zdała maturę i ukończyła studium hotelarskie. Zna biegle język niemiecki. Szuka pracy. Choruje na schizofrenię paranoidalną.
Funkcjonuje w Warszawie, Katowicach, Łodzi i kilku innych większych miastach Polski. Już wkrótce także lubelscy biznesmeni będą mogli wspólnie działać na rzecz wartości w biznesie.
"Gender - od tolerancji do totalitaryzmu" pod takim hasłem odbyła się konferencja, w której udział wziął ksiądz Dariusz Oko. Spotkanie, które w początkowej wersji miało odbyć się na Uniwersytecie Przyrodniczym przeniesiono do amfiteatru ojców kapucynów na "Poczekajkę". Drzwi uczelni zostały przed krytykiem ideologii gender niestety zamknięte.
– Boję się, zawsze się boję. Pewnie dzięki strachowi nie przekraczam granicy, której przekroczyć nie można, choć często się do niej zbliżam – mówi Piotr Tomala.
Studenckie korporacje. Jest ich w Polsce około dwudziestu. Niewiele w porównaniu z tym, co było przed wojną. Jednak trend na ich odradzanie się jest coraz silniejszy.
Edward Szurek twierdzi, że na gotowaniu się nie zna, ale lubi dobrze zjeść. Marzył, by zajadać się pizzą w otoczeniu przyrody, więc wymyślił sobie mobilny piec do jej wypiekania.
Odziane w historyczne stroje „Szczygiełki” wiele lat temu szturmem opanowały zamki i pałace najpierw w województwie lubelskim, a później na całym świecie.
Gdy zapytać w Lublinie, gdzie można wymienić zamek w torbie, spodniach czy butach, odpowiedź zawsze zabrzmi jednakowo: na Zielonej.
Kiedyś, podobnie jak i dziś, centrum świata był tu sklep. Ale to był inny sklep. Dziś nie ma w nim alkoholu.