Publiczne Gimnazjum Katolickie w Opolu przeprowadzało się już trzy razy, ale to nie zraża uczniów, nauczycieli, ani tym bardziej rodziców, chcących z wiarą kształcić swe dzieci.
Każdego dnia po szkole biegną do świetlicy Przymierza Rodzin. Odrabiają lekcje, bawią się, oddają pasjom i odpoczywają. Ostatnio widziano ich w roli aniołów, pasterzy i królów...
Dla wielu dzieci to drugi dom. Tu czują się bezpiecznie, mogą liczyć na wsparcie i pomoc w każdej sytuacji.
- Nikogo absolutnie nie przekreślamy, nawet jeśli sytuacja wydaje się beznadziejna - zapewnia terapeuta uzależnień Elżbieta Kalmus.
O czystości, ale nie tej uzyskiwanej za sprawą mydlanej piany, rozmawiali młodzi białoborzanie z okazji Dnia Zakochanych.
- Tomek jest dla nas wielkim darem. Pan Bóg postawił go na naszej drodze. Czasem była to ciężka droga, krzyż, ale z pomocą Bożą niosę go lekko – mówi jego mama.
Kiedy przed rokiem zaczęli zastanawiać się, do jakiej szkoły chcą wysłać swoje dzieci, doszli do wniosku, że powinna to być placówka katolicka. Takiej jednak nie było w Piekarach Śląskich. Dzisiaj szkoła działa i przyjmuje zapisy 6- i 7-latków.
Siedem parafialnych zespołów synodalnych – najwięcej w diecezji. Do tego cudem ocalona podstawówka i reprezentanci wsi we władzach ogólnopolskich. To nie przypadek. To wszystko przez zawiszaków.
Szkoły katolickie, które oferują naukę tylko dla chłopców lub tylko dla dziewcząt, cieszą się ogromną renomą i wysokim poziomem nauczania – zwłaszcza w krajach anglosaskich. Na Dolnym Śląsku jest kilka takich placówek.
Podczas ćwiczeń i wspólnych debat uczyli się, jak pozytywnie oddziaływać na dziecko i w ten sposób wspomagać rodziców w procesie wychowawczym – wyjaśnia ks. Sebastian. Oba spotkania zorganizowała parafia pw. Matki Bożej Królowej Polski. W planach jest już kolejne, które ma odbyć się po feriach zimowych.