Katechetka z parafii Podłopień poprosiła swoich uczniów, by przygotowali w domach ołtarzyki i zaprosili bliskich do wspólnej modlitwy.
Czasem proste sposoby są najlepsze…
Czy szkolne prace domowe naprawdę nie mają sensu?
Nauka w domu nie tylko umożliwia jej dostosowanie do talentów i ograniczeń dziecka, ale gwarantuje przekazanie świata wartości rodziców.
Zamiast zadawać uczniom pracę domową na ferie świąteczne, wyznaczcie im zadanie przeprowadzenia dialogu w rodzinie - taki okólnik do nauczycieli wystosował dyrektor zespołu szkół podstawowej i gimnazjum w Rzymie. Jak podkreślił, rozmowy z najbliższymi zdarzają się obecnie bardzo rzadko.
Podejmując świadomą decyzję o wspólnej drodze przez życie, wiedzieli, że sami sobie nie poradzą. Od początku zawierzyli swoje życie Bogu i co krok, także na tych wakacjach, doświadczają Jego opieki.
– Jak się zdarzy, że nie umiem rozwiązać trudnego zadania domowego, na pomoc przychodzi mi cała rodzina – opowiada 13-letnia Elżunia Świerad. – Nawet jeśli nie potrafią mi pomóc, to lepiej mi się myśli.
Radzą, jak wychowywać dzieci, rozmawiać ze sobą, ułożyć budżet domowy, a nawet edukują w kwestii higieny osobistej. Asystenci rodzinni nie mogą narzekać na brak pracy.
Tu nie było gotowych recept, jak żyć. Warsztaty dla małżeństw „Nawigacja w rodzinie” miały inne zadanie – dostrzec własne błędy i samemu zdecydować, jak je naprawić.
W Polsce matki, które decydują się na kilkoro dzieci i zostają przy nich w domu, nazywa się lekceważąco kurami domowymi. Najwyższy czas, by powiedzieć „stop” ich dyskryminacji.