– Kiedy po raz pierwszy wyszliśmy na dłuższy spacer, zatrzymał nas mężczyzna i o coś zapytał. Odpowiedzieliśmy po arabsku, że nie jesteśmy stąd. Wtedy sympatyczny pan się wystraszył. Może pomyślał: „terroryści”? – zastanawiają się Firas i Fadi.
Chcielibyśmy w spokoju czytać Biblię, oglądać finał Ligi Mistrzów, krytykując tych, którzy piją Guinnessa, a tymczasem w Europie zdarzają się zamachy terrorystyczne.