Na pierwszy rzut oka to dwie zwyczajne gimnazjalistki. Tak przynajmniej żarliwie przekonują, kiedy słyszą o sobie, że są bohaterkami. Kaja Stanaszek i Patrycja Bożek mają po 13 lat i umiały spontanicznie odwieść od samobójczego kroku mężczyznę.
Kliknął z postanowieniem: teraz albo nigdy więcej. Oniemiał. Kliknęła: „Odbierz” – i życie już miało sens.
O macierzyństwie duchowym i… fizycznym sióstr zakonnych z dyrektorką największego w Polsce Domu Samotnej Matki, s. Magdaleną Krawczyk rozmawia Agata Puścikowska
Choć młodzi ludzie trafiają tu za karę, dla niektórych z nich pobyt w tym miejscu jest jak los na loterii. Jeśli tylko chcą, mogą zacząć na nowo.
– Wiem, że warto... – ks. Józef Walusiak szuka czegoś w pamięci. – Irka, fryzjera z Warszawy, pamiętacie? Jego rodzice przyjechali niedawno na Barkowską w drodze do Bułgarii. Podziękować. Po 15 latach... Tym bardziej jestem pewien: warto...
- Do dziś pamiętam słowa lekarki, która znieczulała mnie do zabiegu: „To wielkie szczęście. Najbliższa osoba będzie waszym orędownikiem”.
Tadek, Józek, Julek, Wojtek, Andrzej, Mietek, Maciek, Władek, Krysia i Staś – wśród nich jeden szafarz, dwóch księży i biskup – owoce miłości małżeńskiej Emilii i Józefa Słaby z Żeleźnikowej.
Gdy wyruszał w drogę, był podróżnikiem, wędrowcem mającym samotnie zmierzyć się ze szlakiem. Jak przyznaje jednak, z każdym przebytym kilometrem coraz bardziej staje się pielgrzymem.
Nie powinni być niewidzialni. Coraz częściej przekraczają progi i bariery. A my, widzący, też ich dostrzegajmy i oferujmy im pomoc.
– Codziennie, a szczególnie w Wielkanoc, dziękuję Bogu, że w trudnych momentach, po stracie bliskich osób, stawiał na mojej drodze ludzi, którzy mnie wspierali. To symbol zwycięstwa życia nad śmiercią – mówi prof. Józefa Brygowa.