Pewnego zimowego wieczoru dziadek opowiedział nam, słuchającym z otwartymi ustami, historię człowieka, który wierzył w pomoc Boga, do tego stopnia, że zapominał o swoim bezpieczeństwie.
Dobre rady zawsze w cenie. Tylko co z nich wynika?
Rozmowy po czesku, jakieś słowa po niemiecku. W Centrum Edukacyjno-Formacyjnym zrobiło się międzynarodowo, a głównym tematem rozmów był wolontariat.
– W hospicjum zobaczyłem Boga. Był obecny w tej wspaniałej kobiecie, która pierwszy raz od dawna mogła w pełni uczestniczyć we Mszy św. – mówi pan Czarek, wolontariusz hospicyjny.
Na budynku studenckiej przychodni przy ul. Mochnackiego wiszą trzy tabliczki. Pierwsza informuje o adresie placówki, druga o jej szerokiej specjalizacji, a trzecia o niekonwencjonalnych metodach leczenia.
– Pomoc nie jest trudna, trzeba tylko dostrzec drugiego człowieka i zainteresować się jego losem. Czasem, by kogoś wesprzeć, wystarczy chwila rozmowy czy drobny gest – tłumaczy wolontariuszka Wiktoria Krynicka.
Chciałbyś otrzymać dla swojego dziecka starą butelkę?
Iść za Jezusem i jednocześnie Go ośmieszać? Niestety i tak bywa...
Dobrze, że są ludzie wokół. Dobrze, że są wtedy, gdy ich potrzebujemy.
„Słodki poniedziałek” dla powodzian, pluszowe maskotki dla dzieci z Zambii czy słodkości dla najmniejszych pacjentów szpitala… Akcje prowadzone przez międzyrzecką młodzieży można by wymieniać bez końca.