Nie wiemy, jak towarzyszyć, jak o tym mówić. Uciekamy subtelnie lub na oślep. Ludzka reakcja na dziecięcą śmierć. A dzieci jej się nie boją.
O powołaniu do służby chorym, wierze, która pomaga w chwilach trudnych, i odnajdowaniu w cierpiących tego, co dobre, mówi Bożena Malecka, pielęgniarka oddziałowa w gdyńskim Centrum Pomocowym Caritas im. św. ojca Pio.
Szpital jest od leczenia, nie od zabijania.
Pan Jeremi, lat prawie 80. Całe życie pracował naukowo na politechnice, wyuczył pokolenia inżynierów.
W kapitularzu oo. dominikanów odbyło się spotkanie z dr. Markiem Babikiem, autorem książki „Tato! Gdzie ja mam te plemniki?”.
Robert Rodzik, uczeń pierwszej klasy rawskiego liceum, w szkole był tylko dwa razy. Mimo to na brak troski ze strony kolegów nie może narzekać. W ostatnich tygodniach dostał od nich wyjątkowy prezent.
Nawet najkolorowiej upstrzony oddział pediatryczny pierwszego czerwca wywołuje wielkie słone łzy.
– Dalecy jesteśmy od dramatyzowania i płakania razem z nimi. Nie miałoby to sensu. Cieszymy się nawet najmniejszymi krokami – mówi dr Anna Dembińska.
– W rodzinach wielodzietnych radości się mnożą, a cierpienia dzielą – twierdzi Rosa Pich-Aguilera. Wie, co mówi, sama miała szesnaścioro rodzeństwa, a jej mąż – czternaścioro. Razem doczekali się osiemnaściorga dzieci.
W domu Rożków wszystko mnoży się przez osiem. Także miłość. Choć nikt tu nie używa wielkich słów, bo ze zwykłych tworzy się to, co najważniejsze.