Warsztaty Terapii Zajęciowej u stóp Pienin świętowały 10-lecie istnienia. Za sprawą uczestników mają znacznie dłuższą i bogatszą historię.
W jakości kształcenia wyprzedzamy Niemcy, Francję, a nawet USA. Prawda to czy tylko statystyka?
Ubrani w jednakowe mundury, z zawiązaną na szyi chustą, dumnie prezentują krzyż z lilijką przypięty do beretu. Na piersi naszyty napis zdradza, że są to skauci św. Bernarda z Clairvaux.
Gdy powstanie, będzie można się w nim zawinąć w puchaty koc, położyć na miękkich poduszkach i w blasku ciepłego światła uciec na chwilę od zgiełku świata.
Każdy niedowiarek może stanąć przed domem Rudnickich w Dzierżoniowie i mieć materialny dowód, że Bóg istnieje.
- Poczułam się uskrzydlona. Mam wrażenie, że przeżywam coś na kształt drugiej młodości, mimo że wkroczyłam w – nazwijmy to – wiek późniejszej dorosłości – mówi pani Helena.
Jako jedne z nielicznych nie muszą się martwić niżem demograficznym. Kandydatów nie brakuje. To zasługa nie tylko wysokiego poziomu, choć większość z nich może być dumna z wyników uczniów na egzaminach każdego stopnia.
– Wolontariat to dla mnie rachunek sumienia z tego, czy wykorzystuję dobrze to wszystko, co mi dał Bóg – mówi ks. Kamil Kowalski
„Najpierw musisz dać coś z siebie, by móc później wymagać” – tak, najkrócej rzecz ujmując, brzmi motto życiowe Justyny Wesołowskiej, która chce zmienić wizerunek tarnobrzeżanek.
– Usłyszałam w telewizji: „Sześćdziesięcioletnia staruszka została potrącona przez samochód”. Nie wierzyłam własny uszom. Sześćdziesięcioletnia staruszka! My mamy ponad siedemdziesiąt lat i wcale nie czujemy się staruszkami! Starzy to byliśmy, jak mieliśmy czterdziestkę! – śmieje się 76-letnia Władysława Malarz.