O tym, kiedy czyta się listy na cmentarzu, 15-letniej żałobie i budowaniu matryc z Elżbietą Łozińską, terapeutką, rozmawia Jędrzej Rams.
Siedem parafialnych zespołów synodalnych – najwięcej w diecezji. Do tego cudem ocalona podstawówka i reprezentanci wsi we władzach ogólnopolskich. To nie przypadek. To wszystko przez zawiszaków.
Podczas ćwiczeń i wspólnych debat uczyli się, jak pozytywnie oddziaływać na dziecko i w ten sposób wspomagać rodziców w procesie wychowawczym – wyjaśnia ks. Sebastian. Oba spotkania zorganizowała parafia pw. Matki Bożej Królowej Polski. W planach jest już kolejne, które ma odbyć się po feriach zimowych.
– Czasami, zamiast jechać do siebie, do Serbii, wolę pojechać do rodzin w podbolesławieckich wsiach. Tam czuję się jak w domu – mówi dr Gordana Durdev-Małkiewicz, która od sześciu lat prowadzi tam badania językowe.
– Nie możemy dopuścić do tego, aby miejsca takie jak to umierały przez obojętność mieszkańców – mówi Mariusz Łesiuk. Odnalezione przez niego w Wojcieszynie artefakty przywracają dawną wielkość dziejom dolnośląskich wsi i miasteczek.
Rzemieślników jest na Dolnym Śląsku kilka tysięcy. Józefów – mniej więcej tyle samo. A Józefów rzemieślników – takich, którzy swój zawód wykonują z sercem – coraz mniej.
Zakładają kolejne kluby rugby, bo we współczesnym sporcie brakuje im poczucia wspólnoty, mocnych wrażeń, a czasami także... siniaków. Tacy, co chcą być sportowcami przez całe życie.
Z tego właśnie założenia wyszli pracownicy Muzeum Regionalnego w Janowie Lubelskim i 10 lat temu, nomen omen w Łążku Garncarskim, zorganizowali pierwsze garncarskie warsztaty.
Ledwie się zakwaterowali - już znaleźli zajęcie w bolesławieckiej manufakturze ceramiki. Grupa kilkudziesięciu żołnierzy amerykańskich ozdobiła pierwsze w swoim życiu naczynia z gliny.
Takie pytanie zdają się zadawać ostatnie na Dolnym Śląsku wiatraki. Choć gminy szczycą się nimi w turystycznych folderach, prawie każdy jest na skraju katastrofy budowlanej. Dla kilku zaświeciło jednak światełko nadziei...