Teresa i Kazimierz Jednorogowie od ćwierć wieku życie oddają niepełnosprawnym i ich rodzinom.
Nowakowscy mają troje małych dzieci. Do swojej rodziny przyjęli czwarte – dorosłe. To nie wymaga ani większego domu, ani pieniędzy.
Chciałbyś otrzymać dla swojego dziecka starą butelkę?
W świętach Bożego Narodzenia wspólnym mianownikiem jest oczekiwanie.
Gdy wchodzą w szkolne mury, widać na ich twarzach uśmiech i radość. Jedni pomagają drugim wysiąść z autobusu, starsi biorą za rękę młodszych i pomagają odnaleźć się w szkolnej rzeczywistości. Dla wielu z nich szkolny świat staje się bramą do normalnej codzienności.
Każdy niedowiarek może stanąć przed domem Rudnickich w Dzierżoniowie i mieć materialny dowód, że Bóg istnieje.
Klaudia odzyskała córkę, a Ula dwoje dzieci. Mówią, że to tylko dzięki Drodze, a nie jakimś czarom.
– Zamiast narzekać na otaczający nas świat, czujemy, że robimy coś pożytecznego. Kwestia materialna jest tu drugorzędna. Najważniejsze jest dobro, które potem zawsze do nas wraca – uśmiecha się Urszula Zalewska, prezes gdyńskiej fundacji „Nadaktywni”.
Duży Marcin, mały Marcin, Piotr, Samanta, Bartuś i Ewa jeszcze nie mieli okazji poznać zapachu chabrów, ale – póki co – mają to szczęście, że zamieszkali przy ul. Chabrowej.
Anię matka rzucała o kaloryfer i biła kablem od żelazka. Jej siostry molestował ojczym. Weronikę, Piotrusia i Pawła policja znalazła nagich. Leżeli na pijanych rodzicach. U boromeuszek dzieci te dostały zastrzyk miłości. Ktoś je wreszcie przytulił…