To były chyba 40. urodziny. Pokłóciłem się z żoną. Wyszedłem z domu i wsiadłem do autobusu. Jechałem obok kościoła kapucynów. Coś mnie tknęło. Wysiadłem. Zapukałem na furtę i powiedziałem, że chcę wstąpić do zakonu.
Powołani są „do budowania bardziej braterskiego i ewangelicznego świata, aby urzeczywistniało się królestwo Boże” oraz by świat stawał się „bardziej ludzki”.
- Posiadanie specjalnych przeszkoleń nie jest konieczne. Najważniejsze, żeby człowiek chciał pomagać. Każdy się w czymś sprawdza – mówi Damian Zadeberny.
Sama nocami niosła wapno, kamienie, piasek, inny budulec, by przyczynić się do wzniesienia świątyni w Jablonnem.
– Jak się zdarzy, że nie umiem rozwiązać trudnego zadania domowego, na pomoc przychodzi mi cała rodzina – opowiada 13-letnia Elżunia Świerad. – Nawet jeśli nie potrafią mi pomóc, to lepiej mi się myśli.
Jako jedne z nielicznych nie muszą się martwić niżem demograficznym. Kandydatów nie brakuje. To zasługa nie tylko wysokiego poziomu, choć większość z nich może być dumna z wyników uczniów na egzaminach każdego stopnia.
Celem jest bezpieczeństwo dziecka. Kościół w jego budowaniu chce i może pomóc.
Przez 18 lat jej istnienia przewinęły się przez nią pokolenia chłopaków. Dla wielu z nich była to jedyna szansa, by mogli się kształcić w szkole średniej.
Do żeńskiego gimnazjum i liceum prowadzonego we Wrocławiu przez siostry urszulanki, od nowego roku szkolnego wkraczają mężczyźni.
Miłość chrześcijańska ma swój początek w rodzinie, rozwija się w społeczności wierzących. Jest czysta, wytrwała i rozsądna. Zawsze wspiera się i czerpie moc z ofiarnej i wybaczającej miłości Chrystusa.