Przekaz o macierzyństwie nie musi oscylować między słodkimi kłamstwami a naturalizmem. Wystarczy... spokojna prawda.
Życie należy układać własnymi rękami, bez pomocy kamer oraz napisanych scenariuszy.
Michał to śliczny chłopczyk. Ma 5 lat, nie mówi, choruje na autyzm. Jest jednym na sto, u których zdiagnozowano tę nieuleczalną chorobę.
Dziewięciolatki w autobusowej drodze do szkoły: – Ty downie, weź się posuń. – Sam się posuń, downie. – Chłopcy, a kto to jest ten „down”? – Noo… Eee… Ktoś dziwny – odparł pierwszy. – Ktoś głupi – dodał drugi.
- Występ jest tylko pretekstem, najważniejsza jest praca wychowawcza. Uczymy dykcji, pracy w grupie, przełamywania własnych barier, takich jak nieśmiałość – tłumaczy Barbara Olszewska, jedna z organizatorek spektaklu.
Na początek wakacji powinno być o rodzinnych podróżach i urlopach.
Podróż samochodem ze wschodu Polski. Najpierw 34 stopnie Celsjusza w cieniu. Pierwsza godzina drogi – przed upałem ratuje klimatyzacja. Dzieciaki pomęczone i śpią.
Jeśli z niechęcią patrzymy na kobietę w zaawansowanej ciąży, oznacza to brak jakiejś pierwotnej wrażliwości, która nakazuje chronić słabszych.
Na wolności nie skończyłbym szkoły i nie zrobiłbym żadnego kursu - przyznaje jeden. - Ja bym się zaćpał albo zapił - dodaje drugi.
– Mój dom był domem kobiet. Babcia, ciocia, mama, siostra i ja. W to gniazdo os wszedł mój mąż – śmieje się olsztyńska nauczycielka.