Kłamstwa antykoncepcji

Antykoncepcja we współczesnym świecie bardzo ułatwia szatanowi działanie, a jej rozpowszechnienie jest bez wątpienia jego działaniem. Szatan jest „ojcem kłamstwa”, a nie dałoby się tak bardzo rozwinąć przemysłu antykoncepcyjnego, gdyby nie cała propaganda i zakłamanie wokół niego. Prezentowana polemika demaskuje te kłamstwa.

3. Utożsamianie środków poronnych i antykoncepcyjnych.

Środki poronne, a zwłaszcza wczesnoporonne są często nazywane „antykoncepcyjnymi”. Pigułka „po stosunku”, zawierająca ogromną dawkę hormonów (dawka większa niż życie) może działać zarówno antykoncepcyjnie - blokując owulację, jak i wczesnoporonnie - uniemożliwiając zagnieżdżenie zarodka w macicy, jeśli już doszło do poczęcia. Wszystko zależy od tego, w którym momencie cyklu nastąpiło współżycie. Najczęściej jednak aplikowana jest zupełnie niepotrzebnie, bo przecież u kobiety większość dni w cyklu to dni niepłodne. Nie przeszkadza to jednak nazywać ją środkiem antykoncepcyjnym.

Wkładka domaciczna, zwana popularnie spiralką, jest także często nazywana „wkładką antykoncepcyjną”, chociaż jej działanie jest jednoznacznie wczesnoporonne - powoduje stan zapalny endometrium macicy uniemożliwiając zagnieżdżenie zarodka. Co ciekawe, zwolennicy jej stosowania używają trzech kłamliwych argumentów. Pierwszy to twierdzenie, że ciąża, a więc, w ich rozumieniu życie, zaczyna się nie w chwili poczęcia, ale dopiero od zagnieżdżenia w macicy. Drugi jest jeszcze ciekawszy: mianowicie twierdzą oni, że „nie wiadomo dokładnie, jak działa wkładka, a więc nie można jej nazywać poronną”. W tym samym czasie obrońcy życia dokładnie wyjaśniają wszelkie mechanizmy działania spiralki, ale kto by się przejmował faktami. Trzeci argument wymyślono chyba w kabarecie, można się mianowicie dowiedzieć, iż wkładka umieszczona w macicy stanowi mechaniczna przeszkodę na drodze plemników. Pewnie ogonki zaplątują się im w miedziany drut, którym owinięta jest wkładka. A tak nieco poważniej: porównajmy wielkość macicy, wkładki i plemnika i wszystko stanie się jasne. Niektóre nowoczesne wkładki zawierają progesteron o przedłużonym działaniu, który może mieć działanie przeciwpoczęciowe, ale jest to tylko jeden z elementów działania wkładki.

Niektóre nowoczesne pigułki hormonalne zawdzięczają swoją wysoką skuteczność komponentom poronnym. Jeśli nawet przy stosowaniu preparatu dojdzie do owulacji (ok. 7% cykli, stwierdzono przy pomocy USG) i do poczęcia, to nastąpi wczesne poronienie, a kobieta nawet się nie zorientuje, że w tym akurat miesiącu doszło do poczęcia.

4. Utożsamianie metod naturalnych z kalendarzem małżeńskim.
W czasie okupacji sowieckiej funkcjonował, dowcip: ”Mówimy partia, a myślimy Lenin, mówimy Lenin, a myślimy partia. I tak już trzydzieści lat, co innego myślimy, a co innego mówimy.

Podobną sytuację, można zaobserwować w temacie naturalnego planowania rodziny. „Mówimy naturalna regulacja poczęć, myślimy kalendarzyk, mówimy kalendarzyk, myślimy aktualne nauczanie Kościoła.” Często w programach telewizyjnych, gdzie występują lekarze, a więc osoby dobrze wykształcone, kiedy jest mowa o n.r.p. pojawia się właśnie to kłamstwo: kalendarzyk jest przedstawiany jako aktualna metoda, a nie wspomina się o innych. Zresztą warto samemu popytać znajomych, z czym kojarzy im się naturalne planowanie rodziny. W zdecydowanej większości przypadków usłyszymy coś o kalendarzu małżeńskim, a następnie cały katalog jego wad. Stawianie znaku równości między n.r.p. a kalendarzykiem, nie jest właściwie kłamstwem w ścisłym tego słowa znaczeniu, jest półprawdą, a więc kłamstwem, które znacznie trudniej odkryć. Metoda rytmu jest metodą n.r.p., tyle, że bardzo starą, a właściwie muzealną. Kolejne dwa wymienione kłamstwa są logiczną kontynuacją.

5. „Metody naturalne wymagają regularnego miesiączkowania”, Nieregularne cykle uniemożliwiają stosowanie n.r.p”.
To twierdzenie jest prawdziwe tylko w stosunku do metody kalendarzowej, przy pozostałych sposobach diagnozowania płodności nieregularność cyklu nie przeszkadza, a nawet może być korzystna, gdyż chroni przed rutyną i uczy czujności. A tak na marginesie, kiedy usłyszymy takie stwierdzenie z ust jakiejś pani, warto zapytać, czy ona ma ten problem, i z dużą dozą prawdopodobieństwa usłyszymy: ”No, ja akurat mam regularne miesiączki, ale zdecydowana większość...”

6. Mit podwójnego jajeczkowania.
Jeszcze w latach 80. ubiegłego wieku w literaturze uchodzącej za fachową można było spotkać następujące wyjaśnienie niskiej skuteczności kalendarzyka: ”Przed miesiączką następuje druga owulacja, z której to pojawia się nieplanowana ciąża”. Mit jest podwójnie fałszywy. Po pierwsze po owulacji hormon ciałka żółtego (progesteron) hamuje owulację, po drugie gdyby nawet doszło do drugiej owulacji, to brak śluzu płodnego uniemożliwiłby przeżycie plemników, a jeśli nawet, to i tak macica jest zdolna do przyjęcia zarodka 6 -7 dni po owulacji. Rodzi się pytanie: po której owulacji? Tymczasem nieplanowana ciąża pojawiła się, ponieważ akurat w tym miesiącu cykl był dłuższy niż zwykle i jedno jedyne jajeczkowanie wystąpiło później.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg