Dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne, reforma Narodowego Funduszu Zdrowia, przeciwdziałanie zadłużaniu szpitali oraz przygotowanie strategii zmian to według ekspertów, z którymi rozmawiała PAP, najważniejsze wyzwania czekające nowego ministra zdrowia.
Nowy minister zdrowia będzie musiał także zmierzyć się z problemem zadłużania szpitali. Ich obecne zobowiązania przekraczają 10 mld zł i są największe od kilku lat. Według rządu rozwiązaniem przeciwdziałającym zadłużaniu lecznic jest ich przekształcenie w spółki, a tym samym usprawnienie zarządzania. Kopacz doprowadziła do wejścia w życie przepisów zakładających, że samorządy, które nie przekształcą szpitali (ustawa o działalności leczniczej), będą musiały pokrywać ich ujemne wyniki. Jeżeli tego nie zrobią, lecznica będzie zmieniała formę działalności. Jeszcze w 2008 r. PO chciało obligatoryjnych przekształceń, przeszkodziło w tym weto ówczesnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
"Negatywnie oceniam automatyzm przekształcenia, który wprowadziła ustawa o działalności leczniczej. Zgodnie z tym mechanizmem, szpital z dnia na dzień, niezależnie od sytuacji finansowej, staje się spółką" - mówi Kozierkiewicz, przypominając, że jeśli spółka zaczyna kontynuować zadłużanie, to po kilku miesiącach jej konto, a co ważniejsze, jej aktywa (np. budynek) zajmuje komornik.
Według Michalaka ustawa o działalności leczniczej jest tak skonstruowana, że i tak większość samorządów będzie przekształcała szpitale w spółki. "To pozytywny proces, ale przekształcenia nie są lekiem na całe zło. Podstawowym problemem rządu jest ciągłe zadłużanie szpitali. Rząd nie może sobie z tym poradzić, dlatego wprowadza prywatyzację szpitali" - podkreśla redaktor naczelny "Menedżera Zdrowia".
Natomiast zdaniem Mołdacha przekształcenia szpitali powinny być obowiązkowe. "Spółki kapitałowe otwierają cały wachlarz możliwości finansowania się. Poza tym obowiązkowość zapewniłaby równość podmiotów, której tak brakuje" - uważa ekspert Pracodawców RP.
W najbliższych latach przewidywany jest wzrost składki na podstawowe ubezpieczenie zdrowotne. Premier Donald Tusk zapowiadał wyższą składkę już w 2008 r. ale - jak potem mówił - sytuacja gospodarcza uniemożliwiła to rozwiązanie. Przeciwniczką podnoszenia składki była Kopacz, argumentowała, że najpierw konieczne jest uszczelnienie systemu i zracjonalizowanie wydatków. Prezes NFZ Jacek Paszkiewicz wystąpił w lipcu 2009 r. do ministrów finansów oraz zdrowia o podwyższenie składki od 2011 roku o 0,25 proc. Wycofał się jednak z tej propozycji.
"Nasz poziom wydatków na ochronę zdrowia jest umiarkowanie niski. Każde podniesienie składki na ubezpieczenie zdrowotne oznacza zwiększenie obciążeń fiskalnych dla obywateli. Wydaje się, że z powodu starzenia się społeczeństwa wzrost wydatków jest nieunikniony, ale nie sądzę, żeby takie rozwiązanie znacząco poprawiło sytuację" - ocenił Kozierkiewicz.
Także według Mołdacha wzrost składki nie poprawi znacząco sytuacji chorych. "Można zdobyć dodatkowe środki poprzez zwiększenie obciążeń pacjentów i pracodawców, ale nie rozwiąże to problemu" - powiedział.
Z kolei zdaniem Michlaka składka jest obecnie zbyt niska, ale przed jej podniesieniem konieczne są zmiany systemowe. "Każde dodatkowe pieniądze w jakimś stopniu poprawią sytuację. Pytanie na ile system jest szczelny, na ile dodatkowe środki zostaną spożytkowane na właściwe cele" - uważa naczelny "Menedżera Zdrowia".
Eksperci podkreślają, że nowy minister zdrowia powinien przygotować strategię działań na najbliższe cztery lata. Bez niej - ich zdaniem - zmiany będą chaotyczne. Dodają także, iż obecnie trudno przewidzieć efekty pakietu ustaw, które wprowadziła Kopacz. Chodzi szczególnie o przepisy dot. przekształceń szpitali i refundacji leków. Specjaliści zwracają uwagę, że zostały one przyjęte bez symulacji i pilotażu, dlatego trudno przewidzieć efekt. "Konsekwencje zmian spadną na nowego ministra" - mówią.