Nuda nie jest sztuką

W pracowni wszystko jest pomalowane, kolorowe i radosne. Krzesła, stoły, ściany, stary parasol na półce (też pomalowanej) i abażur lampy.

W Mysłowicach prowadzą Kolorową Pracownię (jedną z dwóch), w której odbywają się zajęcia dla dzieci z rodzin wykluczonych, których niemało w mieście. Dla najmłodszych to szansa nie tylko aktywnego spędzenia czasu, nauczenia się czegoś istotnego, ale często pobycia w ciepłym pomieszczeniu i zjedzenia posiłku. Dzieci chętnie włączają się w malowanie. Czują, że robią coś ważnego, skoro ich mentor i opiekun traktuje to tak poważnie. Nareszcie ktoś się nimi zajmuje, podchodzi indywidualnie, docenia trud. Adam Plackowski jest  jednocześnie ich nauczycielem i partnerem w zabawie. Może dlatego dzieci tak go uwielbiają. Potrafi znaleźć z nimi wspólny język. Uniwersalny język sztuki. – Gdy rozmawiam z dzieckiem, znajduję się na jego poziomie – mówi malarz. – Siadam na podłodze albo kucam i patrzę mu w oczy. Gdy zaczyna z dziećmi malować, staje się jednym z nich. Cały w farbie, daje przykład, jak się bawić, jak nie bać się barwy, własnych pomysłów i zapaćkania. – Farby, które stosujemy na zajęciach, są bezpieczne dla zdrowia dziecka – zapewnia. – Łatwo je też zmyć z ciała, dlatego dzieci szybko przekonują się do zabawy.

Smutny malarz w jasnych kolorach

Dzieciaki malują całymi ciałami. Ubrane w robocze kitelki, moczą w farbie rączki, stopy. Potem mażą po płótnie wszystkim: łokciami, kolanami, pupami. To pozorne szaleństwo ma głęboki sens edukacyjny i terapeutyczny. Dzieci poznają rzeczywistość przez zabawę. Rozładowują niepotrzebne napięcia, które serwuje im współczesny świat. Uczą się rozpoznawać i wyrażać swoje emocje. Nie boją się barw, nawet najbardziej kontrastowych i, zdawać by się mogło, niepasujących do siebie. A. Plackowski nie tłumi dziecięcej inwencji, ale pomaga jej wydobyć się zza schematów. Jeśli dziecko chce malować pędzlem, daje mu go. Jeśli chce malować rękami, zachęca do tego. Inspiruje do samodzielności i wydobywa z dziecka pierwotną spontaniczność. Czasem natrafia na prawdziwy talent. – Zdarza się, że kilkuletnie dziecko potrafi malować z zapałem przez kilka godzin – opowiada A. Plackowski. – Widać, że drzemie w nim ogromny potencjał.

Artysta przyznaje, że przebywanie z dziećmi wiele zmieniło w jego życiu i twórczości. „Wpływ pracy z dziećmi dał mi ponowne odrodzenie, pełną świadomość Boga wraz ze stale wzrastającą radością życia i docenianiem jego wagi”, tak o sobie pisze Adam Plackowski. Pozytywne patrzenie na świat dosłownie rozjaśniło barwy w jego obrazach. „Do czasu rozpoczęcia tego projektu określano mnie mianem »smutnego malarza«”, ujawnia twórca malarstwa emocjonalnego. Nie ukrywa, że szczególne miejsce w malowaniu emocjonalnym i w jego sercu zajmują osoby niepełnosprawne. Z ich naturalną radością życia, spontanicznością, wrażliwością i wdzięcznością. Oni cieszą się, gdy mogą malować z innymi, tworzyć po swojemu rzeczywistość. Zamazują płótna kolorową farbą, a pan Adam przygląda się potem długo tej pracy. W barwnych bohomazach odnajduje niewidzialne dla innych kształty, twarze, krajobrazy. I zaczyna malować. Na bazie podkładu, powstałego z wyrażonych emocji dzieci, ludzi starszych, osób niepełnosprawnych, powstaje piękny, realistyczny obraz. Jak twierdzi artysta, to wypadkowa dwóch sposobów patrzenia na świat, dwóch sposobów interpretacji i budowania formy: dorosłego i tego „dziecięcego”. Efekt jest mocny.

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg