W Betsaidzie Jezus potarł choremu oczy i ten przejrzał. Dziś już ociemniali nie czekają na cud, nie chcą też się czuć gorsi od innych. Czasem widzą nawet więcej niż inni, bo najważniejsze jest przecież niewidoczne dla oczu.
Dobre słowo
Warmińsko-Mazurski Okręg Polskiego Związku Niewidomych, który zrzesza ponad 4 tys. osób, świętował swoje 55-lecie w olsztyńskim Planetarium z ludźmi od wielu lat pomagającymi niewidomym. – Jesteśmy świadkami wartości, która nazywa się dobrocią, w szerokim tego słowa znaczeniu. Taki jubileusz łączy ludzi i tworzy między nimi więź. Życzę Wam, żeby ta więź zawsze trwała, wyrastała z miłości i by jej rezultatem było świadczenie wzajemnego dobra. Nie tylko tego materialnego, ale też tego, które można przekazać uśmiechem, gestem czy dobrym słowem – mówił abp Edmund Piszcz, który towarzyszy wspólnocie od prawie 30 lat. Życzenia, kwiaty i podziękowania składali również przedstawiciele władz, zaprzyjaźnionych instytucji, przyjaciół. Prezes Zarządu Głównego PZN Anna Woźniak-Szymańska podziękowała wszystkim, którzy przyczyniają się do tego, że życie osób niewidomych i słabowidzących jest w naszym kraju prostsze. – Zadaniem naszej organizacji jest wsparcie w ramach integracji społecznej i zawodowej osób niewidomych, słabowidzących oraz ich rodzin. Ale bez innych ludzi nie dalibyśmy rady. To wielki zaszczyt mieć tylu przyjaciół i ludzi dobrej woli, którzy rozumieją, że bez ich pomocy osoby niepełnosprawne tak łatwo nie wrócą do aktywnego życia – mówiła prezes PZN.
Zwróciła uwagę, że pomoc osobom niewidomym działa w obie strony – te osoby bowiem chcą się kształcić, być potrzebne i pracować dla swojego kraju. Pochwaliła również okręg warmińsko-mazurski za wzorcowe wypełnianie zadań. – Przed nami jednak jeszcze wiele pracy. Mimo rozwoju technologicznego, medycyny na najwyższym poziomie ludzie ciągle tracą wzrok, w różnym wieku. W ciągu ostatnich 4 lat przyjęliśmy prawie 15 tys. nowych osób. Oczywiście zmniejsza się liczba osób całkowicie niewidomych czy ociemniałych, jednak ciągle brakuje w Polsce takich rozwiązań systemowych, które mogłyby wszystkie nasze potrzeby zaspokoić – zauważyła Anna Woźniak-Szymańska.
Nie robić bałaganu
Często kiedy widzimy osobę w ciemnych okularach, poszukującą drogi za pomocą laski, odczuwamy smutek i przygnębienie. Wystarczy zresztą zawiązać sobie oczy na kilkanaście minut i spróbować zrobić coś w domu, żeby choć w małym stopniu zrozumieć, z jakimi problemami osoby niewidome muszą się mierzyć praktycznie na każdym kroku. Tymczasem to, co my odczytujemy często jako tragedię, dla nich wcale nie oznacza końca marzeń. Osoby niedowidzące tak samo jak my mają swoje pasje, cele w życiu, do których dążą. – Oczywiście, że pewnych rzeczy nie mogę zrobić, guzika sobie nie przyszyję, ale to, co mogę, robię sam. Staram się nie bałaganić, sprzątam po sobie. Problemy ze wzrokiem nie odbierają nam samodzielności – opowiada pan Michał. Podczas jubileuszu swoje umiejętności zaprezentowali niewidomi artyści, m.in. znakomity kompozytor i muzyk z Olsztyna Wojciech Rupiński, który każdego dnia wygrywa z olsztyńskiego ratusza hejnał „O Warmio moja miła”. Wystąpił również chór Ton Lira z Braniewa oraz wokalistka Izabela Fabisiak z Nidzicy.
Warmiński PZN może się zresztą pochwalić wieloma sukcesami sportowymi na arenie krajowej i międzynarodowej – prezes zarządu okręgu warmińsko-mazurskiego Piotr Łożyński święcił tryumfy jako brydżysta, a ostatnio jest zapalonym kolarzem. – Są pewne kwestie, których nie możemy załatwić sami. Nikt z nas nie chce siedzieć bezczynnie w domu i czekać, aż ktoś nam wszystko poda. Bezczynność to najgorsze, co nas może spotkać. Dzięki różnym ośrodkom kształcimy się, szkolimy, pracujemy. Chcemy żyć jak każdy. Przez utratę wzroku żyjemy w cieniu, ale wychodzimy chociaż z cienia społecznego – zaznacza Ania.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |