Przy długich stołach praca wre. Biały pył pokrywa niemal wszystko dookoła, brudzi ręce i zostawia długie smugi na policzkach. Nikt się tym nie przejmuje – ani ci sprawni, ani ci, dla których najprostsze zajęcia mogą być górą nie do pokonania.
Co dwa tygodnie w pracowni bobolickiego Środowiskowego Domu Samopomocy „Odnowa”, ramię w ramię, pracują cierpliwie nad małymi cudeńkami.
Niepełnosprawność z bliska
W tych zwinnych, choć nieprzyzwyczajonych do pracy z gliną rękach, i w tych obeznanych już z kruchą materią, ale mniej sprawnych – dzbanuszki, doniczki, kotki i flakoniki. Wśród pracujących z zapałem gimnazjalistów siedzą też podopieczni domu. To oni są tu gospodarzami i to oni mogą służyć radą. W końcu na co dzień odlewają, szlifują, polerują i zdobią cały arsenał glinianych wyrobów.
Dzieciaki ceramikę dopiero odkrywają. – Taki właśnie był cel innowacyjnego projektu szkolnego – wyjaśnia Anna Kuropatnicka, nauczyciel plastyki i wicedyrektor bobolickiego gimnazjum. – Chodziło o zaproponowanie młodzieży czegoś ciekawego w ramach zajęć ze sztuki, a zarazem doprowadzenie do zetknięcia dwóch światów: ludzi sprawnych i niepełnosprawnych.
Pomysł na program „Spotkania ze sztuką” podsunęło pani Ani bliskie sąsiedztwo. Gimnazjum im. Agaty Mróz-Olszewskiej i „Odnowa” mieszczą się w tym samym kompleksie budynków. – Trudno było nie wykorzystać takiej okazji – przyznaje z uśmiechem nauczycielka. Projekt zakłada integracyjne zajęcia ceramiczne dla trzecioklasistów oraz comiesięczne koncerty filharmoniczne, na które zapraszani są podopieczni „Odnowy”. – Świat promuje pięknych, młodych, wysportowanych. Nasi uczniowie mogli nigdy wcześniej nie zetknąć się z niepełnosprawnością. Tu mają się dobrze bawić, zdobywać nowe umiejętności, a także uczyć się tolerancji i szacunku dla niepełnoprawności – objaśnia podstawowe cele projektu.
Oswajanie światów
– W dużym mieście niepełnosprawność łatwiej ukryć, rozmywa się w tłumie. W małej społeczności kłuje w oczy – mówi Emilia Walter, koordynator ŚDS „Odnowa”. A jak kłuje, to budzi strach. A jak budzi strach – to i agresję. W grudniu „Odnowa” będzie świętować szóste urodziny. Terapia w placówce polega na aktywizacji i usamodzielnieniu. Na tym, żeby osoby niepełnosprawne wychodziły na zewnątrz, normalnie funkcjonowały. Potrafiły zrobić zakupy, pójść do kina, do lekarza, załatwić swoje osobiste sprawy. – Wcześniej byli zamknięci w domu. Teraz wszędzie nas pełno. Uczestniczymy w kiermaszach, wychodzimy na imprezy miejskie, sami organizujemy spotkania z ciekawymi ludźmi. Niepełnosprawność przestaje być tabu. A więc też mieszkańcy miasta zobaczyli, że ten człowiek, z którym może jest utrudniony kontakt, bo niewyraźnie mówi, bełkocze, wcale nie jest groźny. Wręcz przeciwnie, szuka kontaktu, na wszelkie możliwe sposoby, bo chce powiedzieć „dzień dobry” – opowiada koordynatorka „Odnowy”.
Wiesia nie może doczekać się, kiedy skończymy rozmawiać. Niecierpliwi się i za wszelką cenę stara się zwrócić na siebie uwagę. W końcu szarpie za rękaw. Po prostu jest bardzo towarzyska, chce się pochwalić swoim warsztatem pracy. – To nie jest przecież przejaw agresji, ale chęć podzielenia się czymś dla niej ważnym – tłumaczy pani Emilia. Wyjaśnia, że podczas programu nie tylko młodzież się uczy. – Pomału oswajają się i sprawni, i niepełnosprawni – kiwa głową terapeutka. Na pierwsze zajęcia z gimnazjalistami przyszło troje podopiecznych „Odnowy”. Reszta zaglądała z korytarza, ale strach okazywał się większy niż ciekawość. Jedno spojrzenie wyganiało ciekawskich z sali, za dającą poczucie bezpieczeństwa granicę drzwi. – Na drugim spotkaniu było już więcej osób, a teraz nie ma z tym problemu, nie ma niepewności, z jaką reakcją się spotkają. Wiedzą, że nie zdarzy się nic złego, nie padnie żadne złe słowo, złe spojrzenie – cieszy się pani Emilia. Wie, że kiedy jej podopieczni zderzą się z nietolerancją i dyskryminacją, na długo zamkną się przed wrogim światem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |