Pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz podpisała w imieniu Polski Konwencję RE o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet oraz przemocy domowej.
Jak poinformowało biuro pełnomocniczki, Kozłowska-Rajewicz podpisała konwencję we wtorek rano w Strasburgu.
Na początku grudnia rząd jednomyślnie wyraził zgodę na podpisanie konwencji; zdecydował też o złożeniu oświadczenia, że będzie stosować konwencję zgodnie z zasadami polskiej konstytucji.
Na początku grudnia rząd jednomyślnie wyraził zgodę na podpisanie konwencji; zdecydował też o złożeniu oświadczenia, że będzie stosować konwencję zgodnie z zasadami polskiej konstytucji.
Polska złoży także dwa zastrzeżenia. Pierwsze - do artykułu 30 (ust. 2) dotyczącego odszkodowań od państwa, których mogą żądać ofiary przemocy. Polska zastrzega, że będzie stosować ten artykuł wyłącznie w stosunku do pokrzywdzonych będących obywatelami Polski lub Unii Europejskiej oraz "w trybie własnego prawa krajowego".
Drugie zastrzeżenie - do artykułu 44 (ust. 1 lit. e) ws. przepisów dotyczących ścigania przestępstw, o których mowa w konwencji - stanowi, że Polska zastrzega, że nie będzie stosować postanowień konwencji w przypadku, kiedy przestępstwo popełnione zostało przez osobę z miejscem stałego zamieszkania na terytorium Polski, ale niebędącą obywatelem naszego państwa.
Według deklaracji twórców, konwencja ma chronić kobiety przed wszelkimi formami przemocy oraz dyskryminacji. Nakłada na państwa strony takie obowiązki, jak: zapewnienie oficjalnej infolinii działającej 24 godziny na dobę dla ofiar przemocy oraz portalu z informacjami, a także odpowiedniej liczby schronisk oraz ośrodków wsparcia; przygotowanie procedur przesłuchań policyjnych chroniących przed wtórną wiktymizacją; monitorowanie, zbieranie danych na temat przestępstw z uwzględnieniem płci; prowadzenie akcji informacyjnych w zakresie przeciwdziałania przemocy wobec kobiet, w tym szkoleń i informacji dla chłopców i mężczyzn.
Sprzeciw części organizacji kobiecych wzbudził jednak art. 12 konwencji, który zobowiązuje sygnatariuszy, żeby promowali "zmiany w społecznych i kulturowych wzorcach kobiet i mężczyzn w celu wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji i wszelkich innych praktyk opartych na niższości kobiet lub na stereotypowych rolach kobiet i mężczyzn" oraz żeby czuwali nad tym, żeby kultura, zwyczaj, religia czy tradycja nie były wykorzystywane jako usprawiedliwienie dla aktów przemocy. Sprzeciw autorek protestu przeciw podpisaniu konwencji (reprezentantek Forum Kobiet Polskich, skupiających 51 organizacji kobiecych, Polskiego Związku Kobiet Katolickich, Instytutu Prymasowskiego Stefana Kardynała Wyszyńskiego, Związku Dużych Rodzin Trzy Plus i Polskiego Związku Kobiet Katolickich) budzi także zawarta w niej genderowa definicja płci. Ich zdaniem, twórcy dokumentu bazują na założeniach antropologicznych, które redukują płeć do powierzchownych ról zewnętrznych, co zubaża i deformuje pojęcie człowieka, jego przeznaczenia i celów.
"Konwencja w sposób, na który nie możemy się zgodzić, głęboko ingeruje w relacje osobowe mężczyzn i kobiet, nadając im jednoznacznie negatywną konotację. Tym samym rozbija podstawową relację mężczyzny i kobiety jako daru z siebie i wymiaru komplementarności płci. Dokument przyczynia się do antagonizowania płci, co może wzmóc postawy agresywne i doprowadzić do zaistnienia przemocy, wzmaga atmosferę walki i zagrożenia względem kobiet" - czytamy w apelu.
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.
Na wzrost nowych przypadków zachorowalności na nowotwory duży wpływ ma starzenie się społeczeństwa.