Kilkusetgramowe maleństwo całkowicie niemal schowane pod połami szlafroka czy koszuli nocnej mamy – Rozczulający widok.
Dobre bakterie od mamy
Poza tym przypadki wczesnych porodów, przed 24. tygodniem ciąży, nie są aż tak częste, jak mogłoby się wydawać. Ich odsetek w stosunku do ogólnej liczby porodów to ok. 0,6 proc. Jak podaje Główny Urząd Statystyczny, w 2011 roku przy ogólnej liczbie porodów w województwie śląskim 44 803, noworodków o masie urodzeniowej poniżej 1000 g było 164, w tym 22 przypadki poniżej 600 g. Aby osiągać jak najlepsze wyniki w ratowaniu życia wcześniaków, potrzebna jest ścisła współpraca pomiędzy personelem medycznym i rodzicami. Rodzice są zachęcani do opieki nad dziećmi, do kontaktu z nimi. – Staramy się pierwsze informacje o stanie zdrowia dziecka przekazać rodzicom najpóźniej dwie godziny po porodzie. Później, jeżeli stan dziecka nie jest niestabilny, zachęcamy mamę lub tatę do bezpośredniego kontaktu – wyjaśnia dr Marta Twardoch-Drozd. To korzystnie wpływa zarówno na dzieci, które zdrowieją zdecydowanie szybciej, jak i na rodziców. – Dzięki kangurowaniu skóra dzieci jest kolonizowana zdrowymi, potrzebnymi bakteriami od rodzica. Natomiast rodzic nabywa pod naszym okiem wprawy w opiece nad maluszkiem i po wyjściu ze szpitala czuje się pewniej – dodaje dr Twardoch-Drozd. – Niektórym neonatologom wydaje się to trudne, ale my krótkotrwale stosujemy odżywianie przez naczynia pępowinowe, równocześnie od drugiej godziny życia karmimy dziecko pokarmem mamy – wyjaśnia lekarka. – W sytuacjach, w których jest to niemożliwe, stosujemy pokarm z banku mleka kobiecego.
Nic nie dziobie, nic nie boli
Na oddziale zminimalizowano również hałas i ekspozycję noworodków na światło. – Używamy punktowych lampek podczas zabiegów, ustalamy, kiedy ktoś z personelu będzie podchodził do maleństwa, by nakarmić czy wykonać niezbędne badania. Wszystko po to, by go za często nie budzić i dać mu spokój podobny do tego, który miało w łonie mamy – wyjaśnia pani doktor. – Do minimum ograniczamy też wszelkie inne nieprzyjemne bodźce, jak nakłucia i zabiegi. Zwiększamy natomiast do maksimum możliwie bliski kontakt z mamą, a często także ojcem. Dzięki temu unikamy sytuacji, w której maluch zaczyna kojarzyć odgłos zbliżających się kroków z czymś, co go „dziobie” i co mu zadaje ból. Nasi podopieczni na kroki reagują ciekawością – zapewnia ordynator. Ważnym elementem tej opieki jest także karmienie mlekiem mamy. W tym celu został utworzony w szpitalu bank mleka kobiecego. Jest w nim, w specjalnych warunkach, przechowywany pokarm, który dostają dzieci przebywające na oddziale. Ich mamy otrzymują fachowe porady personelu oraz laktatory, które pomagają im odciągać pokarm.
– W pierwszych dwóch dobach życia, kiedy ta laktacja nie jest jeszcze pełna, wiele mam korzysta z pomocy banku mleka. Później przychodzą i chcą oddać swoje, by w ten sposób pomóc komuś innemu – mówi dr M. Twardoch-Drozd. – Marzy nam się zorganizowanie wypożyczalni profesjonalnych laktatorów, by każda mama mogła z nich korzystać w domu, po wyjściu ze szpitala. Tych planów i marzeń związanych z oddziałem jest jeszcze więcej. W Szwecji każda z rodzin ma swoją osobną salę, w której może zamieszkać nawet z rodzeństwem maleństwa. A zamiast standardowych inkubatorów są specjalne łóżka, w których dziecko ogrzewane jest ciepłem rodzica. W Rudzie Śląskiej rodzicom, którzy chcą przebywać z dzieckiem, bezpłatnie udostępniane są pokoje w szpitalu. Niektóre mamy przenoszą się tu na 6–7 miesięcy, by być bliżej dziecka. – W Polsce wszystko nie jest tak naprawdę kwestią pieniędzy czy przestrzeni. Musimy zacząć od zmiany kulturowej – szanowania nawet najmniejszego życia i uznania, że to rodzice mają największe prawo do opieki nad dzieckiem. Personel medyczny ma w tym procesie tylko pomagać – uważa prof. Świetliński.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |