– Do Józefa Bóg przyszedł we śnie. A on się nie zastanawiał, czy to był sen, czy nie sen. Miał pewność. Był mężczyzną konkretnym – wstał i zrobił, co mu Pan polecił. Maryja pozwoliła mu być decyzyjnym w domu. I o to w małżeństwie chodzi! – mówią Anita i Krzysztof.
To nie pojedziemy razem?
– Kiedy jest się świadomym swojej męskości i kobiecości, łatwiej też być rodzicem – podkreślają Tyrybonowie. Mają trójkę dzieci – 23-letnią Elę, 21-letnią Iwonę i 18-letniego Janka. – Przekonujemy się, jak cenne są dzieci w rodzinie – mówią. – Pan Bóg daje nam przez nie poznać, jak bardzo nas kocha. Mają swoje pasje i chcą nimi służyć innym ludziom. Są otwarci na pomoc potrzebującym, niepełnosprawnym, dzieciom. Co roku jeżdżą z nami na dwutygodniowe rekolekcje – teraz jako diakonia wychowawcza. Kiedy raz mieliśmy nie jechać, powiedzieliśmy im, żeby sobie sami zaplanowali wakacje. A oni rozczarowani: „To nie pojedziemy razem...?”.
Czymś normalnym jest ich wspólna rodzinna modlitwa. Teraz głównie w weekendy, kiedy Iwonka i Janek wracają ze szkół w Katowicach i Oświęcimiu – Wśród zasad w Domowym Kościele mamy m.in. zachętę do modlitwy: osobistej, małżeńskiej i rodzinnej. Modlitwa małżeńska to piękne lekarstwo, żeby nad naszym gniewem nie zachodziło słońce. Sprawdziliśmy to na sobie nieraz. Kiedy nawet między nami jest coś nie tak, a razem mówimy: „I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”, to łzy same płyną i słowo „przepraszam” nie jest problemem. „Dzieci, modlicie się z nami?” – to ich tradycyjne hasło na wieczór. I dzieci nigdy nie odmawiają. Zaczynają od Ewangelii na następny dzień. Z reguły czyta tata, albo – na jego prośbę – Janek. Potem dziesiątka Różańca w ramach Adopcji Życia Poczętego i modlitwa spontaniczna.
Budujemy na Słowie
Słowo Boże czytane wspólnie to u nich normalność. Każdy ma swój ulubiony fragment. Anita: – Dla mnie to zdanie, że słowo Boże jest lampą dla moich stóp. Nie dla głowy, ale dla stóp. Nie musimy wszystkiego rozumieć, ale wierzyć, że to właśnie Bóg oświetla naszą drogę. Te stopy bardzo do mnie przemawiają – jak będę czytała słowo Boże, to nie zbłądzę. Krzysztof: – We mnie pracuje mocno złota zasada z Kazania na Górze: „Co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie”. To niesamowite w tym roku pracy oazy, któremu towarzyszy hasło: „Narodzić się na nowo”.
Cztery lata temu para diecezjalna – Maria i Jan Plewowie – prosiła ich, żeby kandydowali do tej posługi na ich miejsce. – Nie widzieliśmy się w tej roli – opowiadają. – Ale to wspólnota odkrywa nasze charyzmaty, więc – skoro tak to widzą – nie ma problemu, będziemy kandydować. Pan Bóg to odroczył na cztery lata. – Chcemy sobie razem z małżeństwami w naszym diecezjalnym Domowym Kościele przypominać tę złotą zasadę. Mamy wiedzę, mamy formację, ale chcemy zachęcać wszystkie nasze rodziny, by wiara napełniała też nasze serca. Musimy bardziej otworzyć się na Ducha Świętego, który działa przez innych ludzi. Naszemu duchowemu wzrostowi musi towarzyszyć takie realne spojrzenie na rzeczywistość, na potrzeby ludzi wokół nas... Wtedy narodzimy się na nowo tak naprawdę.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |