O ważnym i nieważnym małżeństwie z ks. Grzegorzem Ropiakiem, sędzią Sądu Kościelnego Diecezji Legnickiej, rozmawia Roman Tomczak.
Roman Tomczak: Liczba wniosków o uznanie sakramentu małżeństwa za nieważnie zawarty, jakie wpływają do sądu kościelnego, rośnie.
Ks. Grzegorz Ropiak: To niestety prawda. W ubiegłym roku takich wniosków było 48. W tym roku już 54, a mamy dopiero listopad.
Ta tendencja jest widoczna tylko w diecezji legnickiej?
Nie, to zjawisko dotyczy całego Kościoła. I Kościół – z papieżem Franciszkiem na czele – przygląda się temu zjawisku. Papież w swoich wystąpieniach prosił sądy kościelne, aby zajmowały się procesami małżeńskimi bardzo sprawnie. Na ogół bowiem te sprawy ciągną się latami, a to z kolei przekłada się na brak dobra duchowego osób, które proszą o stwierdzenie nieważności ich małżeństwa. Innym razem papież prosił, aby sędziowie kościelni uważnie przyglądali się motywom i przesłankom, jakie strony powodowe wnoszą do sądu.
Co bada sąd kościelny, gdy otrzyma wniosek o uznanie małżeństwa za nieważne?
Rzeczą fundamentalną w takim procesie jest kwestia, czy to małżeństwo było ważne. Sąd kościelny próbuje dojść prawdy o tym związku, ale nie zmienia rzeczywistości. Nie unieważnia czegoś, co w świetle prawa kanonicznego jest ważne. Nie ma takiej mocy, takiego prawa. Pan Bóg to pobłogosławił i żadna władza ludzka nie może tego zmienić. Sąd natomiast przygląda się każdej takiej sprawie w takim kontekście, czy ono zostało zawarte ważnie, czy nie było uchybień formalnych albo – co jest bardzo częste – czy jedna ze stron nie była obciążona jakąś wadą, okolicznością, która czyniłaby tę osobę niezdolną do ważnego zawarcia sakramentu małżeństwa. Ludzie często myślą, że sąd kościelny działa jak sąd cywilny. Że wystarczy wniosek i odrobina cierpliwości, aby stwierdzić nieważność małżeństwa. To tak nie działa, sąd kościelny zupełnie inaczej podchodzi do tych spraw.
A jakie są najczęstsze powody próśb o stwierdzenie nieważności małżeństwa w naszej diecezji?
Ludzie najczęściej definiują te powody jako niemożność porozumienia z małżonkiem, że nie układa im się w życiu, że jedno z nich zaczęło pić albo zdradziło drugiego. Generalnie wtedy przychodzą i chcą, żeby im to małżeństwo anulować. Dlatego elementem, na który my w sądzie kościelnym zwracamy szczególną uwagę, jest moment zawarcia małżeństwa, a nie na to, co dzieje się po ślubie. To jest kwestia drugorzędna. Choć oczywiście liczą się dla nas tzw. domniemania prawne, informacje, że pewne rzeczy utajone przed ślubem rzutują na relacje małżeńskie po ślubie. Większość mężczyzn przed ślubem zachowuje się jak anioły – są szarmanccy, romantyczni, dżentelmeńscy wobec swoich wybranek. Czasami już tydzień po ślubie stają się innymi ludźmi. Często ludzie biorą ze sobą ślub, bo jedno lub drugie chce uwolnić się od domu rodzinnego. I dotyczy to zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Szukają wtedy kogoś, kto będzie z nimi dzielił życie, nie patrząc, czy to jest osoba dla nich właściwa.
Płeć nie ma znaczenia, jeśli chodzi o liczbę składanych wniosków o unieważnienie ślubu kościelnego?
Jeśli po którejś stronie jest przewaga, to po stronie kobiet. Ale zaznaczam, to bardzo niewielka przewaga.
To skąd taki pęd do zawierania sakramentu małżeństwa, skoro w wielu przypadkach ludzie wiedzą, że pobierają się z egoizmu, a nie z miłości?
Właśnie, że tego nie wiedzą. W tym największy problem. Jak dziś przyjrzymy się statystykom rozwodowym, kondycji rodziny w ogóle, kiedy widzimy codziennie medialne ataki na rodzinę, to nic dziwnego, że młodzi nie zdają sobie sprawy z tego, jak wielką wartością jest rodzina. Stąd lekceważący lub obojętny stosunek do instytucji rodziny, którą – ich zdaniem – z łatwością można założyć i z taką samą łatwością unieważnić. Bardzo często nie są przygotowani do założenia rodziny. Z bólem serca trzeba powiedzieć, że w wielu parafiach przygotowania przedmałżeńskie są bardzo formalistyczne i minimalistyczne. Rzadko jest to prawdziwa formacja, przygotowująca młodych do małżeństwa. Wielu młodych pobiera się, mówiąc: a jak nam się nie uda, to po prostu się rozstaniemy.
Kilka milionów Polaków pracuje dziś za granicą. Wiele jest wniosków o unieważnienie małżeństw rozdzielonych?
Takich powodów także rozpatrujemy bardzo dużo. Wyjazd jednego z małżonków ma na początku szlachetne intencje – chęć zarobienia na utrzymanie rodziny. Jednak gdy pobyt za granicą przeradza się w długie rozstanie, staje się często powodem rozpadu małżeństw. Jeśli więź ludzka nie jest pielęgnowana, umacniana, codziennie pogłębiana, siłą rzeczy będzie się rozluźniała. Takich spraw mamy poważny odsetek.
Wiem, że nie ma prostych ani szybkich recept na to, jak zaradzić takiej sytuacji, kiedy liczba wniosków o unieważnienie małżeństwa z roku na rok rośnie. Jakie jednak widzi ksiądz pierwsze zadania, żeby ten proces chociaż spowolnić?
Musimy bardziej troszczyć się duszpastersko o rodzinę. W ostatnim czasie pojawiło się wiele nowych inicjatyw w naszym Kościele legnickim. Przed nami wspaniałe dzieło – Kongres Rodzin w Krzeszowie, który zaplanowano na maj przyszłego roku. To może być fantastyczna manifestacja, że rodzina jest wielką wartością. Niby rzecz oczywista, ale trzeba te oczywistości bez przerwy powtarzać. Równie ważne duszpastersko jest zabieganie o każdą pojedynczą rodzinę. W mojej parafii jest wiele rodzin borykających się z alkoholizmem. Część z tych ludzi nie wie nawet, do kogo się zwrócić ze swoimi problemami. Żony latami męczą się heroicznie z mężami, bo chcą zachować całość małżeństwa. Tak nie musi być, tylko my, duszpasterze, musimy skuteczniej docierać do tych rodzin. Papież Franciszek powiedział przecież, że zadaniem duszpasterzy jest dziś wychodzić na opłotki i odnajdywać ludzi potrzebujących pomocy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |