Czasem przychodzą z ulicy, czasem z rodzin, w których nie da się żyć. Tu oprócz ciepłego pokoju i spokoju znajdują życzliwość i opiekę.
Dom Samotnej Matki w Brąswałdzie doskonale znają mieszkańcy tej warmińskiej wioski. Mieści się przy kościele w budynku wybudowanym w roku 1920. Tu swoje przedszkole przed wojną założyły siostry katarzynki. Wiele osób z Brąswałdu uczęszczało także do niego w późniejszych latach. 1 października 1986 roku archidiecezja warmińska zorganizowała tu miejsce dla kobiet, które nie mają domu lub nie mogą do niego wrócić.
Troską otoczono przede wszystkim kobiety w ciąży. Opiekunem jednostki był ks. bp Julian Wojtkowski. W późniejszych latach prowadzeniem domu zajęła się Caritas. – Kobiety, które tam przybywają, najczęściej oczekują dziecka, a z różnych względów nie mogą spędzić czasu przed porodem i bezpośrednio po nim w rodzinnym domu – mówi ks. Paweł Zięba, dyrektor Caritas Archidiecezji Warmińskiej. – Wiele z tych kobiet boryka się z różnymi problemami związanymi z utrzymaniem i wychowaniem swoich dzieci. Rozważają możliwość oddania ich do adopcji. Zdarza się, że myślały wcześniej o aborcji. Ogólnie są często przerażone – wyjaśnia. Większość podopiecznych kierowana jest do Domu Samotnej Matki przez MOPS-y i GOPS-y. Placówka utrzymywana jest przez Caritas. Na ten cel przeznaczone są między innymi pieniądze ze zbiórki w kościołach 25 marca. Ośrodek wspierają też osoby prywatne. – Jedna pani z okolic Olsztyna dzwoni do nas i pyta o potrzebne rzeczy. Potem przywozi nam różne produkty, np. pampersy – mówi s. Elżbieta Goretti Goerigk CSC, która pracuje w Brąswałdzie od 1990 roku. Ludzie przynoszą ubrania, meble. Jest oczywiście także opieka duszpasterska. Jeśli matka życzy sobie, dziecko zostaje ochrzczone. W domu znajduje się też kaplica, gdzie można się pomodlić.
Morsem po kaloryferze
W domu jest miejsce dla czerech kobiet z dziećmi. Pokoje urządzone są skromnie, ale funkcjonalnie. Są łazienki, kuchnia i oddzielne wejście do części mieszkalnej. W budynku mieszkają także dwie siostry, które troszczą się o podopieczne i czuwają nad porządkiem. Jedną z nich jest właśnie s. Elżbieta Goretti Goerigk. – Pojawiają się dziewczęta niechciane w domach i te, które mieszkają na ulicy. W czasie mojego pobytu w Brąswałdzie przewinęło się około 100 kobiet. Jedne zostają dłużej, inne krócej. W tej chwili jest tu dziewczyna z 8-miesięcznym dzieckiem i nie ma się jeszcze gdzie podziać. Normalnie jest zasada, że w domu można być do 3 miesięcy po porodzie, ale różnie to bywa. Czasem dyrektor Caritas przedłuża ten termin – mówi. Praca sióstr jest całodobowa. Dziś w razie potrzeby można używać telefonu komórkowego, ale dawniej narzędziem komunikacji był często kaloryfer. W ten sposób kobiety wzywały siostry mieszkające na piętrze. Było tak na przykład w chwilach porodu, gdy trzeba było szybko reagować.
Ukryć ciążę
Siostry doświadczyły wielu dramatycznych historii życia młodych kobiet. Są jednak też radosne. Ostatnio s. Goretti zaczepiła w autobusie kobieta. „Siostra mnie nie pamięta” – powiedziała. „Byłam w Domu Samotnej Matki, kiedy miałam 14 lat” – odpowiedziała. A ma obecnie 30 i dzięki pomocy ojca ułożyła sobie życie. Ma dwójkę dzieci i studiuje. Między siostrami a podopiecznymi powstaje czasami silna więź. Przecież po przyjściu ze szpitala trzeba nauczyć młode matki kąpieli i przewijania niemowlaków. – Pokazuję, jak obchodzić się z dzieckiem, aż matka zacznie się nim opiekować. Niektóre maluchy kąpałam nawet dwa miesiące – opowiada siostra. Zdarzały się jednak przypadki odrzucenia dzieci. W przeszłości było ich więcej. Wtedy historia pobytu w ośrodku kończyła się oddaniem maleństwa do adopcji. – O Domu Samotnej Matki wiele osób nie wie. Nawet nie wszyscy księża wiedzą, że można skierować tu dziewczynę w kryzysowej sytuacji. Mieliśmy taki przypadek, kiedy dziewczyna w ciąży, chcąc ukryć ten fakt w swoim środowisku, przyjechała do nas. Powiedziała, że nie jest w stanie wychować dziecka, ale nie chciała go zabić. Przyjechała, urodziła i oddała do adopcji. Dlatego tak ważna jest informacja o tym domu. Często ratuje życie – mówi ks. Zięba. Czasem pojawia się zarzut, że dom znajduje się na uboczu, kilkanaście kilometrów od Olsztyna. Okazuje się jednak, iż jest to dla wielu dziewczyn atut i możliwość zachowania anonimowości, spokojnego przeżycia trudnego czasu.
Szalik zamiast dziecka
O domu wiedzą organizacje zajmujące się pomocą socjalną i szpitale. Zdarza się, że matka zostawia swoje dziecko po porodzie i znika. Taką sytuację przeżyły siostry przed jednymi ze świąt Bożego Narodzenia. – Zadzwoniliśmy do szpitala, ale tam nie chciano go przyjąć, gdyż zostało wypisane zdrowe. W Domu Małego Dziecka powiedziano nam, że nie ma kto pokryć kosztów i jest problem. W końcu jedna z lekarek wstawiła się i można było zawieźć niemowlaka do ośrodka opiekuńczego w Olsztynku – wspominają siostry. Matka pojechała do Olsztyna po szalik i wróciła po tygodniu. Wtedy dowiedziała się, że Jasiek, jej syn, jest już w innym miejscu. Obecnie w domu pojawiają się częściej starsze kobiety, ale wcześniej było dużo nastolatek. Wiele z nich cieszy się, że istnieje takie miejsce, gdzie jest ciepło, można nakarmić dzieci i spokojnie pomieszkać.
Ucieczka przed oprawcą
W ramach Caritas Archidiecezji Warmińskiej działa również Ośrodek Interwencji Kryzysowej dla Kobiet i Dzieci, który prowadzi hostel, pomoc psychologiczną, pomoc socjalną, prawną, pedagogiczną oraz medyczną dla swych podopiecznych. Przyjeżdżają do niego kobiety dotknięte przemocą. Uciekają przed agresywnymi mężami lub konkubentami. – Ośrodek Interwencji Kryzysowej przy Caritas przyjmuje kobiety, które doświadczają przemocy. Zapewniamy schronienie, poczucie bezpieczeństwa, wsparcie pedagogiczne, prawne, psychologiczne oraz środki niezbędne do życia – mówi Irena Mudra, pracownik socjalny. – Traumatyczne przeżycie przemocy łączy się często z trudną sytuacją materialną. Około 70 proc. przypadków dotyczy wolnych związków, konkubinatów. Nasze działania idą w kierunku przywrócenia poczucia własnej wartości. W ośrodku są prowadzone przez psychologa zajęcia wspierające. Organizujemy także spotkania z prawnikiem, który pomaga w załatwianiu formalności – mówi. W Olsztynie jest 6 miejsc, w Brąswałdzie 4. Wydaje się, że to niewiele, ale przez te dwa ośrodki przewinęły się już setki kobiet, które znalazły konkretną pomoc.
Gdzie po pomoc
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |