Szkolne Koła Caritas. – To dzieła, poprzez które pomagają innym, a sami stają się wspaniałymi, wrażliwymi ludźmi i pokazują, co znaczy chrześcijańskie miłosierdzie – mówi ks. Niedziela.
Nie tylko koszulki
Kiedy pojawiła się inicjatywa diecezjalnej Caritas, żeby wesprzeć chrześcijan prześladowanych w Syrii czy Iraku, sprzedając koszulki ze specjalnym nadrukiem, podchwycili ją od razu. Teraz czerwone koszulki z arabską literą N – jak Nazarejczyk – mają wszyscy i zakładają je, gdy chcą coś zrobić razem. Wśród kolegów rozprowadzili ich ponad 80. Była rodzina, która zamówiła ich aż pięć, zapłaciła, a zabrała tylko jedną, by swoją wpłatą mocniej wesprzeć cel akcji. Większość w szkole odpowiedziała też na ich zaproszenie do udziału w dniu solidarności z prześladowanymi. Ci, którzy nie mieli czerwonych koszulek, założyli tego dnia coś czerwonego. Modlili się razem i pisali listy do prześladowanych za wiarę.
– Uczniowie z klasy I c wyszli w koszulkach na ulice Bielska-Białej, żeby wobec przechodniów pokazać swoją solidarność, pod kościołami odmawiali stacje Drogi Krzyżowej – mówi s. Zofia. – Moim zdaniem, kiedy pomagamy innemu człowiekowi, jesteśmy szczęśliwsi, ale w całej tej sprawie nie chodziło przecież o same koszulki. Liczyło się oczywiście, że ich sporo sprzedaliśmy, ale ważne było coś innego: zdaliśmy sobie sprawę, że możemy coś zrobić nawet wtedy, kiedy wydaje się, że nie jesteśmy w stanie tak pojedynczo nic poradzić. Bo przecież trzeba to zmieniać: żeby ludzie nie byli prześladowani za wyznawaną wiarę – zaznacza Justyna. – A przy tym, robiąc coś dobrego, byliśmy razem całą naszą grupą. To też ważne, że wspólnie chcemy zmieniać świat na lepsze – dodaje Ada.
Tu rosną serca
Marcin Gut, wicedyrektor LO Towarzystwa Szkolnego im. M. Reja w Bielsku-Białej
– Patrzę z dumą na tę działalność uczniów, w którą wstąpiła iskra – pewnie Boża – z chwilą, gdy zaangażowała się w nią siostra Zofia Przybył. Koło Caritas to bardzo prężnie działająca cząstka działalności wychowawczej naszej szkoły. Pomaga uświadomić uczniom, że są ludzie potrzebujący, nawet jeżeli ich na co dzień nie spotykają. Chodzi i o dzieci, i o seniorów, a licealiści uczą się widzieć człowieka jako pewną całość. To bardzo ważne w wychowaniu.
Siostra Zofia Przybył, elżbietanka, opiekun SKC w LO TS im. M. Reja
– Na początku bywa trudno, ale jak już ktoś spróbuje, to zostaje. Nasi uczniowie są wspaniali i znajdują czas na to, żeby pomagać innym, kiedy pojawia się taka potrzeba. Do wolontariatu, który w różnych formach jest często obecny w szkołach, my dodajemy ten nasz najważniejszy cel: pokazujemy, że służymy ludziom, bo w nich obecny jest Pan Bóg. Robimy to wszystko dla Pana Boga, który jest dobry i my razem: katolicy oraz ewangelicy – chcemy też dać innym coś dobrego. Magdalena Idzik, licealistka z SKC – Do koła najpierw przyciągnął mnie… śpiew. Usłyszałam na korytarzu, jak siostra z gitarą przygotowywała piosenki na spotkanie. Weszłam i zostałam, bo warto tu być. Teraz pomagam w organizacji następnych wizyt u seniorów. Warto tam chodzić również dlatego, że taka aktywność wiele nas uczy. Moi dziadkowie mieszkają daleko, więc tu odkrywam, z czym wiąże się starość, która i mnie czeka... To też lekcja pokory.
Kamil Rybczyński, licealista z SKC
– Jeżeli my mamy do Pana Boga jakieś prośby, to trzeba też dać coś z siebie – więc trzeba pomagać. Skoro seniorzy przychodzą do sali na spotkanie z nami, to pewnie tego potrzebują. Dzięki nim sam odkrywam, jak ważne jest, żeby okazywać innym nasze zainteresowanie, być gotowym ofiarować im czas. I przekonałem się, jaką to może sprawić radość także mnie samemu.
Grzegorz Grabowski, licealista z SKC
– Te nasze spotkania z seniorami skłaniają do refleksji. Dziś moje przyjemności to na przykład wyjście do kina. Lubię spotykać ludzi, grać dla nich na gitarze. Może kiedyś, za kilkadziesiąt lat, sam będę w takim domu seniorów i przyjemnością będzie to, że ktoś mnie odwiedzi. Mam nadzieję, że wtedy znajdzie się ktoś, kto będzie mieć dla mnie czas.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |