W tej akcji nie chodzi o to, by na choince wieszać ozdoby, ale by je zdejmować. Za każdą z nich kryje się dziecięce marzenie, tak proste, że aż ściska się serce.
To nie tablet, lalka Barbie czy najnowsze Play Station. Na przykład Grześ i Ania marzą o zimowych butach, Eliza o piżamce, a Natalia chciałaby dostać czapkę, szalik i rękawiczki. Tylko i aż tyle.
Radość dawania
W galeriach handlowych choinki wyrastają już na początku listopada. Te, które pojawiają się na jedno sobotnie popołudnie w pilskiej Kasztanowej, słupskiej Podkowie i koszalińskim Atrium, są inne. Zamiast bombek wiszą na nich karteczki z imionami dzieci i ich potrzebami.
– Kiedy w ubiegłym roku braliśmy ze studentami udział w tej akcji, wielu z nich pytało, czy to nie żarty, że dzieci proszą o kozaki, bieliznę czy szkolne przybory. To może się wydawać niewyobrażalne, bo wielu osobom nie żyje się łatwo, ale są rodziny, dla których zapewnienie dzieciom nawet tak podstawowych rzeczy pozostaje w sferze marzeń – mówi ks. Tomasz Roda, przed rokiem duszpasterz akademicki, teraz dyrektor diecezjalnej Caritas. To właśnie dla takich rodzin Caritas wspólnie z Radiem Koszalin, od czterech lat organizuje „Pustą Choinkę”. Mała Michele jeszcze nie radzi sobie zbyt dobrze z literami, więc w odczytywaniu kolejnych słów pomaga jej babcia. Jest z czego wybierać.
Na koszalińskiej choince wisi 140 karteczek z imionami dzieci z ubogich rodzin z powiatu koszalińskiego oraz niepełnosprawnych podopiecznych Warsztatów Terapii Zajęciowej. – Przyjechałyśmy do kina i chciałyśmy sprawdzić, kto tak ładnie tutaj śpiewa. Zobaczyłyśmy tę choinkę i to był spontaniczny odruch. Mało, że komuś pomożemy, to jeszcze będę mogła pokazać wnuczce, jakie to ważne, żeby dzielić się z innymi – wyjaśnia Danuta Podobińska, kiedy Michele decyduje się w końcu, że sprawią ciepły sweter niepełnosprawnej intelektualnie pani Renacie. Po krótkim namyśle postanowiły także obdarować siedmioletniego Pawełka, który potrzebował butów.
– To będą naprawdę wyjątkowe święta, bo wiemy, że mogłyśmy komuś pomóc – dodaje kobieta, z trudem hamując wzruszenie. Kasia i Bogdan uważnie czytają karteczki, najpierw na jednym, potem na drugim drzewku. Ostatecznie wybrali Amelkę. – Idziemy kupić bluzę i spodenki dla sześciolatki. To będzie niezły trening sklepowy na przyszłość – pan Bogdan z uśmiechem wskazuje na okrąglutki brzuszek żony. Właśnie oczekują swojej pierwszej pociechy, więc doświadczenia w zapotrzebowaniach odzieżowych maluchów jeszcze nie zdobyli. – Braliśmy już udział w tej akcji i bardzo nam się spodobała. Teraz przyjechaliśmy na drobne zakupy i pomyśleliśmy, że miło będzie coś podarować. Wydaje mi się, że nie jest to aż tak duże obciążenie finansowe, ostatecznie na święta i tak wydamy więcej niż kosztuje taka bluza – dodaje pani Kasia.
Buty, kurtka, rękawiczki…
W słupskiej Galerii Podkowa na zielonym, pachnącym świerku z Nadleśnictwa Warcino zawisło ponad 60 ozdób a na każdej z nich prośba: ciepła odzież czy nowe buty. I ewentualnie kredki, na przykład świecowe. – Te potrzeby widać chociażby podczas wyjścia klasowego do teatru, kiedy niektóre dzieci ubierają się w lekką kurtkę w chłodne dni. A niektóre nie mają skarpetek do butów – mówi Beata Pokrzywniak, pedagog ze Szkoły Podstawowej nr 6. W tym roku wytypowała 20 swoich podopiecznych. Ale jak mówi, chciałaby więcej. – Spora cześć tych dzieci korzysta z dożywiania. Nie tylko w tygodniu, także w weekendy. W ich domu naprawdę się nie przelewa – dodaje.
Sens pomagania w ramach akcji „Pusta Choinka” widzi także Klaudiusz Dyjas, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, choć, jak podkreśla, do Galerii Podkowa przychodzi prywatnie. Co roku wybiera jedno dziecko: przed rokiem małego Klaudiusza, tym razem Klaudię. Co czuje, kiedy widzi takie dziecięce prośby? – Święty Mikołaj powinien przynosić prezenty. Więc jeśli ktoś ma trochę więcej pieniędzy, to powinien pomóc rodzicom. My zadbamy o te powszednie rzeczy, a rodzice… to znaczy św. Mikołaj, niech zadba o zabawki i inne prezenty – uśmiecha się Klaudiusz Dyjas, ściskający w dłoni ozdobę z prośbami Klaudii. Ozdobę ze świątecznego drzewka zdjęły także Estera i Renata, mamy niepełnosprawnych dzieci. Na co dzień w ramach stowarzyszenia „Dajmy im radość!” walczą o lepszy byt dla swoich dzieci. Ale, jak mówią, otrzymane dobro chcą przekazywać dalej. – Tym bardziej, kiedy widzi się takie kwiatki, jak prośba o pamiętnik. Nie drogie gry, tylko coś, co jest już praktycznie przez dzieci zapomniane – uśmiecha się wzruszona Estera. Podobny wyraz twarzy pojawia się często u darczyńców. Kiedy przeglądają prośby wypisane na ozdobach, są bardzo zdziwieni.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |