W tej akcji nie chodzi o to, by na choince wieszać ozdoby, ale by je zdejmować. Za każdą z nich kryje się dziecięce marzenie, tak proste, że aż ściska się serce.
Apostołowie dobra
Kiedy uczniowie słupskiego „ekonomika” usłyszeli o „Pustej Choince” postanowili działać. – Każdy uczeń naszej klasy dał parę groszy. Tak zebraliśmy około 400 zł, za które chcemy kupić świąteczny prezent dla jednego dziecka – wyjaśnia uczennica klasy, która wspólnie ze swoimi koleżankami i wychowawczynią długo zastanawiała się nad wyborem odpowiedniej ozdoby. Takich wahań nie mieli studenci i wykładowcy Akademii Pomorskiej w Słupsku. Oni zdecydowali, że w tym roku pomogą Konradowi, Oli i Leonowi. – Przecież student znany jest z tzw. „pandy”, czyli powiedzenia „Pan da…” – pytam żartobliwie studentki z Rady Uczelnianej Samorządu Studenckiego. – Ale przecież my chcemy pomagać! – oburzają się przyszłe panie pedagog, które nie dość że wybrały się na zakupy, to jeszcze same przyniosły trzy wielkie paczki. I na dodatek kupiły więcej niż trzeba. – Trochę egoistycznie, bo jak każda kobieta lubimy chodzić po sklepach – uśmiechają się studentki.
W pilskiej Kasztanowej także nie brakuje chętnych do spełniania dziecięcych marzeń. Potrzeba zrobić 160 paczek dla małych mieszkańców Piły i Szydłowa. – W tym roku pilanie nieco słabiej otwierają swoje serca, ale jestem dobrej myśli. Spotykamy się z wielką życzliwością, więc wierzę, że wszystkie dzieci zostaną obdarowane, nawet te, których bombki pozostały na choince — mówi Michał Hoga, pracownik Caritas i koordynator akcji. Do włączenia się w pomaganie zapraszali m.in. miejscowi artyści oraz dający dobry przykład włodarz miasta Piotr Głowski i bp Edward Dajczak, który zdążył pojawić się w galerii na kilka minut przed zakończeniem akcji i dziękował wszystkim anonimowym mikołajom. Świętym Mikołajem został także bp Paweł Cieślik, który odwiedził koszalińskie „Atrium”.
– Bardzo cieszę się, że mogłem zerwać te bombki i sprawić radość dzieciom. To niesłychanie piękna akcja i aż się prosi, żeby się w nią włączyć. Święta Bożego Narodzenia to święta miłości, musimy w tym biegu codzienności zatrzymać się choć na chwilę i umieć dostrzec drugiego człowieka, który potrzebuje naszej pomocy. Tak łatwo zapominamy o tym, że tuż obok nas są ludzie, którym brakuje podstawowych rzeczy. Potrzeba nam apostołów dobroci, żeby wszystkie te potrzeby zostały zaspokojone. „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” – niech te słowa Jezusa będą treścią naszego życia – zachęca bp Paweł.
Najlepszy prezent
Przez całe popołudnie do sprawienia potrzebującym świątecznej niespodzianki zachęcali także wolontariusze roznoszący ulotki oraz mali i duzi artyści, którzy, tańcząc i śpiewając, skłaniali do zatrzymania się przy drzewku. W Koszalinie zaprezentowali się m.in. schola ks. Arkadiusza Oslisloka i uczniowie koszalińskiej Szkoły Muzycznej. Gwiazdą tego dnia był wokalista Norbi. Przy każdym występie tłumek okalający stanowisko „Pustej Choinki” się zagęszcza. Najwięcej gapiów ściąga wcale nie gwiazda tego dnia, ale roztańczone krasnale. Idą w ruch aparaty fotograficzne i kamery w telefonach. Niektórzy rodzice małych artystów sięgają też po portfele. – To nasze dzieci nam opowiedziały o tej akcji, poruszone tym, że dla kogoś może być największym prezentem świątecznym nie lalka czy klocki, ale na przykład buty – mówią panie Karolina i Kasia, dostarczając pod choinkę paczkę z dresami, czapką i szalikiem dla Adriana.
– Sporo frajdy miałyśmy, wybierając te prezenty, bo zastanawiałyśmy się, co mogłoby się temu chłopcu spodobać. Na karteczce miałyśmy napisane tylko imię, wiek i rozmiar, mamy nadzieję więc, że trafiłyśmy – dodają. Ola Barcikowska, dziennikarka Radia Plus przyszła do Atrium nie tylko z zawodowego obowiązku. – Co roku zgłaszam się na dyżur właśnie w ten weekend, kiedy jest „Pusta Choinka”, bo też chcę mieć w tym przedsięwzięciu swój udział – mówi. – Jak patrzę na te prośby, to ściska mi się serce. Wszystkim nam pewnie niełatwo się żyje, ale większość z nas ma czapkę, szalik czy spodnie. A tu masz: dwunastoletnia dziewczynka marzy o… butach – Ola pokazuje karteczkę. – Zawsze staram się, żeby to były najładniejsze buty czy najfajniejsza kurtka, którą jestem w stanie znaleźć w całej galerii. Bo myślę sobie, że być może to będzie pierwsza taka rzecz w życiu: nie po kimś, nie z najtańszego sklepu, ale z nieco wyższej półki, którą to dziecko będzie miało – dodaje wzruszona.
Nie jej jednej szklą się oczy. Z radości. Stosy toreb i torebek powolutku rosną, ale na drzewku nadal wisi jeszcze wiele niespełnionych marzeń. Po trzech godzinach od startu koordynująca koszalińskim zamieszaniem Agnieszka Kukiełka nie ukrywa, że nieco się denerwuje. – Co roku tak panikuję, bo nie chcę sobie nawet wyobrazić, że jakieś dziecko nie dostałoby prezentu – przyznaje zastępca dyrektora diecezjalnej Caritas. Nagle pojawiają się kibice Gwardii Koszalin i z miejsca spełniają 10 marzeń. Mimo wszystko do spełnienia wszystkich zabrakło 40 darczyńców. Nie wszystkie prośby udało się spełnić tego dnia także w Pile i w Słupsku. Agnieszka wierzy jednak, że wszystkie dzieciaki dostaną swoje prezenty. – Mamy na ten cel zabezpieczoną zawsze pewną kwotę, trochę pieniędzy wrzucali darczyńcy do puszek. Do świąt jest jeszcze ponad tydzień, więc wierzę, że znajdą się ofiarodawcy – zapewnia.
Pani Bożena jechała do Koszalina ponad 30 kilometrów. – Na co dzień nie robię raczej zakupów w galeriach handlowych, bo to nie są ceny na moją kieszeń, ale dzisiaj nie mogło mnie tu zabraknąć – uśmiecha się, zdejmuje karteczkę i znika na pół godziny. Kiedy wraca taszczy ze sobą reklamówkę, z której wystaje głowa wielkiego miśka. Filip potrzebował kurtki, ale oprócz niej w paczce znajdzie jeszcze futrzaka. – Z całą rodziną postanowiliśmy, że nie będziemy robić sobie wzajemnie prezentów, ale obdarujemy kogoś, kto ma jeszcze mniej niż my. To będzie najlepszy prezent, jaki zrobimy sobie na święta – dodaje. współpraca: Mateusz Sienkiewicz, Tomasz Borysewicz
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |