Stukały tu kowalskie młoty i kręciło się przez wieki koło wodne, dziś pachną gorące bułeczki i migocą barwne witraże. W Kuźniczysku ruszyła... kuźnia pomysłów.
Kiedy wdowa po młynarzu pokazywała państwu Gryniukom posiadłość, wewnątrz młyna znajdowały się jeszcze worki ze zbożem i mąką; stojąca na piętrze skrzynia zbożowa wypełniona była po brzegi, a w szalkach wagi stały odważniki. Młyn, działający od kilkuset lat w Kuźniczysku – miejscowości między Trzebnicą a Miliczem – zapadł chwilowo w drzemkę, ale gotów był podjąć nowe wyzwania. – Urzekł nas. Kiedy zobaczyliśmy go, od razu wiedzieliśmy, że chcemy tu zamieszkać – mówi Ewelina Gryniuk. Nowi gospodarze wprowadzili się do Kuźniczyska w 2009 r., a już w 2012 r. powstała tu Izba Tradycji Młynarskich, włączona od razu do międzynarodowej Sieci Muzeów Domowych.
Obudzony starzec
Osiem kroków naprzód, obróć się na pięcie. Ta maszyna miała nie lada zajęcie! To są odsiewacze, mąkę odsiewały. Odpowiednią grubość tejże nadawały (…) Ta maszyna, co ma kształt leżącej beczki musiała zdejmować z ziarenek łuseczki (…) Pordzewiały magnes na lewym kanale, miał za zadanie wyłapać metale (…) Wierszowana opowieść tłumacząca funkcje poszczególnych urządzeń prowadzi uczestników specjalnej gry terenowej po zakamarkach szachulcowej budowli z XVII w. W istocie dzieje tego miejsca sięgają jeszcze dawniejszych czasów. Najpierw istniała tu leśna osada, z czasem miejscowość, która nosiła kolejno różne nazwy. Mariusz Gryniuk, wytrwale badający historię zarówno młyna, jak i całej okolicy, przeszukuje archiwalne dokumenty i co rusz dokonuje nowych odkryć.
– Pierwsza wzmianka o naszej miejscowości pochodzi z… roku 1410 – roku bitwy pod Grunwaldem – mówi. I wymienia kolejne nazwy wsi, które wiązały się zwykle ze słowem „hammer” (młot), m.in. Polnisch Hammer, Gross Hammer, a także Polska Kuźnica. – Znajdowały się tu małe huty żelaza, kuźnie. Pozyskiwano żelazo z rudy darniowej, ale i wydobywano miedź. Z czasem istniejącą w dzisiejszym Kuźniczysku kuźnię przebudowano na młyn zbożowy. Wiadomo, że istniał w XVII w. Był drewniany. Kiedy w 1696 r. spalił się, został wkrótce odbudowany – tłumaczy gospodarz.
Ściąga na słupie
– Tu mamy wagę, tu następował wstępny zasyp zboża. Widzimy pasy czerpakowe, takie jakby małe windy, dzięki którym nie trzeba było zboża po schodach nosić na górę – tłumaczy pani Ewelina. I pokazuje śrutownik, gniotownik, mlewnik, łuszczarkę. Popularnością wśród zwiedzających dzieci cieszy się mieszałka, którą można pokręcić. Jest też przedmiot, którym stukało się w maszynę, jeśli zrobił się zator i zboże nie przesuwało się. – Musieliśmy sprowadzić technologa młynarstwa, żeby objaśnił nam, co to za urządzenia. Ale młyn do dziś kryje tajemnice. Po dwóch latach od czasu, kiedy tu zamieszkaliśmy, odkryliśmy na przykład naklejoną na słupie kartkę z niemiecką tabliczką mnożenia – taką ściągę młynarza… Podczas przeprowadzania prac remontowych natknęliśmy się na kilka monet, a także butelki pochodzące z pobliskiego browaru. Znaleźliśmy na strychu monity wzywające ostatniego młynarza, żeby umocnił brzegi rozdeptane przez bydło. Najniższa kondygnacja budowli jest chłodna i wilgotna, przypomina o bliskości wody. Niemcy w 1927 r. wybudowali nowe koryto rzece Sąsiecznicy, „przesuwając” ją. – Ale ona pcha się na dawne miejsce – tłumaczy E. Gryniuk, dodając, że stare koryto należy teraz do rzeczki Młynówki. – Po kole młyńskim niewiele niestety zostało, widać ślad odbity na murze, cegły ułożone w krąg. Zamierzamy jednak je odtworzyć.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |