Prosta gramatyka, miłe uchu dźwięki – też, ale nie tylko. Esperanto to filozofia życia, a dla wielu również język modlitwy, często śpiewanej.
Esperantyści, którzy zgromadzili się na Dniach Biblijnych we Wrocławiu, kolejne punkty programu przeplatali pięknym śpiewem. Słowo mówione brzmi w ich ustach również melodyjnie. „En la nomo de la Patro kaj de la Filo kaj de la Sankta Spirito” – wypowiadają przy wykonywaniu znaku krzyża (czyli „La Kruco-Signo”). „Patro nia, kiu estas en la ĉielo…” – zaczynają „Ojcze nasz”. – W esperancji istnieją różne możliwości wykorzystywania języka. Swoje zjazdy mają esperantyści lekarze, nauczyciele. Wiele osób spotyka się także na płaszczyźnie wiary – mówi Teresa Pomorska, przewodnicząca Śląskiego Związku Esperanckiego.
Pod zieloną gwiazdą
Dni Biblijne i Kongresy Ekumeniczne to tylko niektóre okazje do takich spotkań. – Msze św. w języku esperanto odprawiane są we Wrocławiu, w kościele NMP na Piasku, w każdą ostatnią niedzielę miesiąca o 16.00, oprócz wakacji – wyjaśnia ks. Stanisław Pawlaczek, wrocławski duszpasterz esperantystów, wspominając początki spotkań miłośników tego języka w latach 70., a także esperanckie wczasy. – Kiedyś odprawienie Mszy św. w esperanto wymagało zgody biskupa. Zmieniło się to, odkąd św. Jan Paweł II zatwierdził Mszał Rzymski w esperanto – tłumaczy Stanisław Śmigielski, należący do Ruchu Esperantystów Katolików. – Polski papież dołączył nasz język do grona tych, w których udzielał błogosławieństwa Urbi et Orbi. Był bardzo przyjaźnie nastawiony do esperantystów. Pracuję właśnie nad tłumaczeniem na esperanto jego książki „Dar i tajemnica”. Pan Stanisław opowiada o ekumenicznym modlitewniku „Adoru”, zawierającym teksty liturgiczne, modlitwy, pieśni; pokazuje wizerunek patronki esperantystów – Maryi, z zieloną gwiazdą i kotwicą nadziei. – Mamy Pismo Święte przetłumaczone na esperanto – dodaje. – Co roku gromadzimy się w połowie października na Jasnej Górze, razem z duszpasterzem krajowym esperantystów katolickich, obecnie ks. Romanem Gmyrkiem.
Łatwy, ładny i nasz
Aktualnie w Śląskim Związku Esperanckim aktywnie działa ok. 30–40 osób. Ostatnio przybyła spora grupa młodych ludzi. – To za sprawą pewnego Rosjanina. Przyjechał do Wrocławia, myśląc, że w Polsce, ojczyźnie esperanta, znajdzie wielu użytkowników tego języka – mówi pani Teresa. – Gdy przekonał się, że jest inaczej, postanowił zaradzić sytuacji. Zorganizował kurs wśród studentów. Zainteresował sprawą wiele nowych osób. – To bardzo łatwy język. Przyjmuje się, że dla znajomości angielskiego w stopniu komunikatywnym potrzeba co najmniej 200 godzin nauki, natomiast dla esperanta – 80 – wyjaśnia T. Pomorska. Esperantyści podkreślają, że ich język należy do polskiego dziedzictwa kultury. Jego twórca, Ludwik Zamenhof, urodził się w Białymstoku. Żyjąc w wielokulturowym społeczeństwie, doszedł do wniosku, że bariera językowa jest główną przyczyną licznych nieporozumień między ludźmi (napisał nawet dramat „Wieża Babel”). Pierwszy podręcznik do esperanta został wydany w Warszawie w 1897 r. – L. Zamenhof podpisał się w nim jako „dr Esperanto”, czyli „mający nadzieję”; z czasem to słowo zaczęło być używane jako nazwa języka – tłumaczy A. Soczówka. – To jedyny „normalny” język, jedyne demokratyczne rozwiązanie kwestii językowej, które nikogo nie uprzywilejowuje. Esperanta musi się uczyć każdy, nawet gdyby to była królowa angielska czy prezydent USA.
Warto dodać, że we Wrocławiu już w maju ma się odbyć Europejski Festiwal Piosenki Esperanckiej, a w czerwcu Międzynarodowy Konkurs Pieśni i Piosenki Esperanckiej, organizowany przez Klub Inicjatyw Młodzieży „Ziemia Kłodzka”. – Jego uczestnicy wykonują jeden utwór religijny, drugi o innej tematyce – tłumaczy Wiesław Mietliński. – Większość osób przy okazji konkursu po raz pierwszy ma do czynienia z esperanto. Występują nawet 7-letnie dzieci, co dowodzi, jak łatwy to język.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.