– Jestem pewien, że jeśli będę miał dzieci, to tak samo jak moja mama będę je zachęcał, by pojechały na oazę – zapewnia Paweł Biel z Zielonej Góry.
Krzysztof Król /Foto Gość
Ruch Światło–Życie formuje do dojrzałego chrześcijaństwa już kolejne pokolenia. Na zdjęciu wrześniowa pielgrzymka Ruchu Światło–Życie do Rokitna
Ciekawa kolonia, obóz sportowy, a może kurs językowy – co roku rodzice zachodzą w głowę, gdzie wysłać na wakacje swoje dzieci. Warto poważnie pomyśleć o propozycji Ruchu Światło–Życie. Oaza wakacyjna to nie tylko sposób na ciekawe spędzenie wolnego czasu, ale także kompas i mapa na całe życie.
Recepta na życie
Paweł w tym roku zdaje maturę. Po niej zamierza studiować informatykę na Politechnice Wrocławskiej. Po raz pierwszy na oazę pojechał w 2010 roku. – Pamiętam, jak moja mama kilka miesięcy wcześniej ciągle mówiła: „Paweł, pojechałbyś na oazę”; „Paweł, tam jest bardzo wartościowa młodzież”; „Będzie fajnie” itd. Myślałem sobie: „No jasne, pojadę na oazę i pewnie będę musiał się modlić 24 godziny na dobę” i „Niech mama sobie pogada”. Zbliżały się wakacje, a mama dalej swoje. I tak po długim czasie uległem. Pomyślałem: „Niech jej będzie” – wyjaśnia z rozbrajającą szczerością Paweł.
Wyobrażenia szybko zderzyły się z rzeczywistością. – Po pierwsze poznałem, kim jest Bóg, jak do Niego mówić i jak Go słuchać. Poznałem też, że ma dla mnie wspaniały plan, dużo lepszy, niż ja miałem. Na oazie odkryłem na nowo wartości, według których chcę żyć. Ta formacja dała mi receptę na życie i nowe spojrzenie na świat. Patrząc z pewnej perspektywy, cieszę się, że poszedłem tą drogą i poznałem tam mnóstwo wspaniałych osób. Te przyjaźnie nie są takie „kolonijne”, ale prawdziwe i długodystansowe – zapewnia zielonogórzanin.
W tym roku Paweł pojedzie pierwszy raz jako animator. Chce odpowiedzieć na wezwanie: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!”. – Pięć lat temu spotkałem na mojej drodze animatorów, którzy mnie formowali, poświęcili mi swój czas i pokierowali na drogę, na której jest mi bardzo dobrze. Chcę, aby inni też mogli na taką drogę wstąpić i doświadczyć tych wszystkich dobrodziejstw, jakie Bóg dla nas przygotował – mówi maturzysta.
Dopełnienie wychowania w domu
Rodzice maturzysty namawiali swojego syna do wyjazdu na wakacyjną oazę, bo sami doświadczają wiele dobra dzięki tej formacji. W Domowym Kościele, gałęzi rodzinnej Ruchu Światło–Życie, są już prawie od 20 lat. Ewa i Jarosław Bielowie oprócz Pawła mają także syna Tomka (18 lat) i Asię (11 lat). – Czas rekolekcji jest dla nas zawsze czasem niezwykłym, zarówno dla nas, małżonków, jak i dla naszej całej rodziny. Odczuwaliśmy i odczuwamy owoce tego czasu w naszych relacjach małżeńskich oraz w relacjach z naszymi dziećmi – zapewniają państwo Bielowie. Ewa i Jarosław są przekonani, że pośród wielu współczesnych propozycji dla młodzieży oaza to jedna z najlepszych szkół życia. – To nauka samodzielności, ukazanie sposobów zachowania, radzenia sobie z problemami, a przede wszystkim możliwość spotkania ludzi, tak samo młodych, którzy wyznają podobne wartości i mają podobne problemy. Jest to czas, który ugruntowuje również ich życie duchowe. Jest odpowiedzią na wiele wątpliwości i pytań. Formacja oazowa dopełnia to, czego uczymy dzieci w naszym domu – zauważają.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |