Jacek Todys, nadleśniczy z Polanowa, ma ten przywilej, że praca jest jego pasją. Kiedy chce od pracy odpocząć, z powrotem idzie do lasu. A tam spotyka się z... Bogiem.
Leśne katedry
Las bukowy jest ciemny, przez większą część roku niedostępny dla ludzi. Ludziom podobają się te sosnowe, bo w nich jest dużo grzybów, jagód. Leśnicy to rozumieją i tak kształtują lasy, by w wokół miast było więcej tych drugich. – Jesteśmy w krainie buka. Gdybym nie trzymał buka w miejscu siekierą, to w ciągu 100 lat wyparłby dęba, sosnę, zostałby monolit bukowy – wyjaśnia leśnik. – Widząc różnorodność, którą Pan Bóg czyni w przyrodzie, staramy się o mądre kształtowanie lasu. Stuletni ścinamy, bo to najlepszy czas dla odnowy młodego. Przyrodę kształtujemy tak, by była przyjazna dla człowieka. Pan Jacek nie ma wątpliwości, że przyroda to dzieło Boga. – Widzę w tym Inteligentny Projekt. To nie przypadek, że w danym miejscu pojawia się sosna. Nawet jeśli została tam zasadzona moją ręką, to przecież dlatego, że obserwuję tę Bożą. Staram się naśladować Jego dzieło, czyli naturę, owszem, czasem nawet ją przyspieszać, ale zawsze działając zgodnie z nią.
Wstaje o 3 rano, bierze aparat fotograficzny, jedzie do lasu. Świt. Unoszą się mgły. zwierzęta schodzą z pól w gąszcz drzew. – Wszystko to sprzyja kontemplacji. Odmawiam wtedy brewiarz, to mój najlepszy czas modlitwy – zwierza się pan Jacek. Im dalej w las, tym więcej… Boga. Są miejsca, w których leśna medytacja staje się jeszcze głębsza. Panu Jackowi trudno dobrać odpowiednie słowa. – Gdy wkraczam tam, to czuję się jak w katedrze. W katedrze Pana Boga. Taki majestat. Czuję Jego potęgę, to, jaka potężna moc uczyniła z małych sadzonek 40-metrowe drzewa. Dech zapiera.
Którędy do domu
A potem wraca. Do nadleśnictwa i do rodziny. W niej też spotyka Boga. – Od wielu lat jesteśmy z żoną we wspólnocie Domowego Kościoła. To jest nasz sposób na szczęśliwe małżeństwo. Formacja oazowa pomaga nam iść ciągle do przodu, rozwijać się, lepiej się komunikować ze sobą, głębiej poznawać. Nie ukrywa, że musi się pilnować, by to drugie po Bogu miejsce oddawać ukochanej żonie, a nie ukochanej pracy. – Ostatnio zdarzyło mi się w niedzielę skręcić odruchowo do nadleśnictwa zamiast do domu – przyznaje zakłopotany. – Cóż, gdy kocha się swoją pracę, to trzeba uważać. Narzucić sobie dyscyplinę. Bo las wciąga.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |