Jest niewielka – mieści się w dłoni, a waży tyle, co telefon komórkowy. Dzięki niej można ratować życie nienarodzonych jeszcze dzieci.
Sposób na to jest prosty i skomplikowany zarazem. Bo „Zuza” to małe urządzenie, które – dzięki oprogramowaniu na miarę XXI wieku – potrafi mierzyć różnicę potencjału elektrycznego i zapisywać pracę serca matki i dziecka. Jest całkowicie bezpieczne. Nazwę zawdzięcza imieniu pierwszego maleństwa, nad którym czuwało – dziewczynka szczęśliwie przyszła na świat.
Jak zegarek sportowca
– Tajemnicą powstania „Zuzy” jest moja historia. Mam troje dzieci, przy czym trzecie jest z tzw. późnej ciąży. Medycyna zawsze uważa takie ciąże za zagrożone – opowiada Jadwiga Szymanowska, krakowianka i współtwórczyni urządzenia, które w połowie maja weszło na polski rynek. To propozycja dla kobiet, które chcą mieć pewność, że ich dziecko jest bezpieczne.
– Oczekując narodzin syna, często bywałam w Akademii Medycznej, na patologii ciąży, gdzie lekarze wykonywali mi KTG – w sali, gdzie leżały kobiety po poronieniach... Moje dziecko urodziło się szczęśliwie, ale wysłuchałam wtedy ogromnej liczby tragicznych historii i lepiej zrozumiałam, co czują kobiety będące w zagrożonej ciąży i te, które dziecko utraciły. Bardzo mocno to zapamiętałam – wspomina. Będąc kobietą przedsiębiorczą (za innowacyjność „Zuzy” dostała nawet tytuł Przedsiębiorcy Roku 2014), z mnóstwem pomysłów w głowie, postanowiła zrobić coś, by choć trochę problemowi zaradzić. Do powstania „Zuzy” przyczynili się też synowie pani Jadwigi, którzy biegają w maratonach i opowiedzieli mamie, jak działa zegarek sportowca pokazujący ważne parametry organizmu. – Pomyślałam, że taki zegarek przydałby się kobietom w ciąży. A że jestem inżynierem, to sprawa była nieco prostsza – mówi J. Szymanowska.
Metoda przyszłości
Gdy pojawiła się możliwość zdobycia pieniędzy unijnych, zapytała Małopolską Agencję Rozwoju Regionalnego, czy projekt polegający na stworzeniu przenośnego urządzenia dla kobiet oczekujących dziecka, czuwającego nad tym, by z ciążą wszystko było w porządku, znajdzie uznanie w MARR. Wraz z Krzysztofem Rytlewskim, lekarzem patologiem ciąży, miała bowiem pomysł na prototyp takiego urządzenia. Odpowiedź była pozytywna, więc niebawem powstała firma Techprotekt, która miała tworzyć urządzenia służące opiece nad człowiekiem, także tym jeszcze nienarodzonym. – Zaproponowaliśmy, by w oparciu o fundusze unijne założyć firmę produkującą urządzenie. Utworzona została więc MoFeMa, której udziałowcem są Techprotekt i MARR. W ciągu 1,5 roku powstały urządzenia przedprodukcyjne, dostaliśmy wszystkie potrzebne certyfikaty, w tym certyfikat urządzenia medycznego – cieszy się pani Jadwiga.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.
Na wzrost nowych przypadków zachorowalności na nowotwory duży wpływ ma starzenie się społeczeństwa.