Tłumy ludzi i huk wystrzałów zamiast uczelnianego gabinetu – tak też może wyglądać obrona pracy magisterskiej.
Niedzielne popołudnie w Muzeum Wsi Lubelskiej. Gorąco. Nie tylko od żaru lejącego się z nieba, ale także z powodu panującej atmosfery. Po raz pierwszy w historii polskiej nauki właśnie tutaj odbywa się obrona pracy magisterskiej. – Nie wiem, dlaczego tak długo stoimy w kolejce po bilety, by wejść do skansenu – denerwuje się młody mężczyzna. – Zazwyczaj nie ma takich kolejek. Wiem, że dziś dzieje się tam coś ciekawego, bo słychać strzały i krzyki, więc chciałbym jak najszybciej to zobaczyć – dodaje. Takich jak on jest więcej. Napierają na siebie w nadziei przyspieszenia momentu wejścia. Swoje jednak muszą odstać.
Zaczęło się od Janka Kosa
Za bramą jest lato roku 1944. Właśnie rozpoczynają się walki pomiędzy pododdziałami 26. dywizji piechoty Wehrmachtu przeciwko 7. Gwardyjskiemu Korpusowi Kawalerii Armii Czerwonej, który przekroczywszy Bug, naciera na południe od Lublina w kierunku Wisły, by zdobyć Sandomierz. Zewsząd słychać strzały. Chwała Bogu jest tylko głośno, nie niebezpiecznie. Żołnierze oddzieleni są od widzów barierką. Cywile ucierpieć nie mogą. Widzów jest wielu. Inscenizację przygotował student Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej Grzegorz Antoszek, który postanowił w nietypowy sposób obronić pracę magisterską. – Historią interesowałem się od zawsze – opowiada.
– Pamiętam, jak mając kilka lat, oglądałem z ojcem w niedzielne poranki „Czterech pancernych” – to był mój ulubiony serial – wspomina mężczyzna. Rekonstrukcją historyczną znany już w całej Polsce student zainteresował się kilka lat temu. Najpierw wraz z innymi zapaleńcami inscenizował i uwieczniał na fotografiach wydarzenia sprzed kilku wieków, ale jak mówi, zawsze ciągnęło go do historii okresu II wojny światowej. – W trakcie egzaminu, który zdawałem na czwartym roku z metodologii, jeden z moich profesorów zasugerował, że być może z racji moich zainteresowań obrona pracy magisterskiej powinna być rekonstrukcją jakichś wydarzeń – opowiada Antoszek. – Pomysł mi się spodobał i rok temu rozpocząłem przygotowania.
Początki UMCS
Rozpoczyna się uderzenie polskiej Armii Krajowej w ramach planu „Burza”. Pododdział niemiecki, który bronił się na umocnionych pozycjach, właściwie przestaje istnieć. Gdzieniegdzie rozlega się płacz dzieci, które słysząc strzały i widząc padających na ziemię ludzi, boją się, bo nie wiedzą, co się dzieje. Lektor opisujący przedstawiane wydarzenia zapowiada właśnie wjazd oficerów NKWD. Radzieccy „przyjaciele” zaczynają od rozbrojenia Polaków, a potem rozpoczynają się aresztowania i przesłuchania. Grzegorz Antoszek bacznie obserwuje wydarzenia. To jego koledzy wcielają się w role zarówno polskich, jak i niemieckich oraz radzieckich żołnierzy. Młoda działaczka komunistyczna, stojąc w radzieckim samochodzie i patrząc na wszystkich zgromadzonych z góry, rozpoczyna przemówienie. Po kolei omawia punkty manifestu NKWD. W Polsce właśnie zainstalowano nową władzę.
– Wybrałem wydarzenia z roku 1944 mające miejsce w okolicach Lublina, bo akurat ten rok i te wydarzenia związane są z obchodami 70-lecia UMCS – informuje Antoszek. – To właśnie wprowadzona w tym czasie władza komunistyczna wkrótce utworzy UMCS jako przeciwwagę dla Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego – dodaje.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |