– Po wybudzeniu ze śpiączki nie poznawałem rodziny, nie wiedziałem nawet, jak się nazywam i kim jestem. Gdy dostawałem jedzenie, nie potrafiłem ze wszystkich rzeczy skorzystać. Raz chciałem zjeść banana ze skórką – wspomina Jacek, uczestnik wczasorekolekcji.
Zdążyć na zielonym
Teraz ma 28 lat. Każdego dnia pracuje nad poprawą swoich umiejętności. Ćwiczy mięśnie i umysł. Wyjątkowe w przypadku Jacka jest to, że wraz z powracaniem pamięci wróciły jego dawne zainteresowania. – Czytam zazwyczaj krótkie artykuły w prasie motoryzacyjnej i komputerowej. Mam, niestety, nadal defekt i proszę mi pozwolić, że nazwę to mianem defektu – mam strasznie krótkotrwałą pamięć. Na wielką powieść się nie porwę, bo nie miałoby to obecnie żadnego sensu. Czytając zakończenie, nie pamiętałbym początku. Jednak proszę się nie martwić, jutro będę pamiętał, że rozmawialiśmy – żartuje.
Mimo niepełnosprawności nie jest zgorzkniały. Stara się dostrzegać pozytywne zjawiska, choć nie jest obojętny na to, co utrudnia funkcjonowanie osobom niepełnosprawnym. – Mimo że w wielu miejscach w Lublinie zlikwidowano bariery w poruszaniu się dla osób takich jak ja, to nadal jest ich zbyt wiele. Aktualnie daję radę przejść na drugą stronę ulicy w czasie, gdy pali się zielone światło, ale nie tak dawno było to niemożliwe. Dużo ćwiczyłem.
W autobusach i środkach komunikacji publicznej ludzie zawsze ustępują mi miejsca, nigdy nie muszę o to prosić. Kultura naszego społeczeństwa jest moim zdaniem na wysokim poziomie. Jednak osoby poruszające się na wózkach mają znacznie gorzej. Nawet w niektórych kościołach nadal nie ma podjazdów. Już nie wspomnę o wysokich krawężnikach chodników czy progach w niektórych urzędach i lokalach – konkluduje Jacek.
Luksusowa usługa
Podopieczni z Dąbrowicy wysoko oceniają pracę wolontariuszy i opiekunów. Podkreślają, że nie czują się tu wyobcowani ze względu na swoje kalectwo. – Tu niepełnosprawność jest normą i nikt się temu nie dziwi – mówi Michał Woźniak. Marzą o szerszym dostępie do rehabilitacji na co dzień. Nie wszyscy mogą liczyć na finansowanie z NFZ, a prywatna rehabilitacja dla wielu z nich jest zbyt kosztowna.
Agnieszka Karpiuk jest rehabilitantką, prowadzi własny gabinet w Chełmie. Podczas pierwszego turnusu wczasorekolekcji w Dąbrowicy pracowała z podopiecznymi. – Rehabilituję głównie osoby z dziecięcym porażeniem mózgowym, z przykurczami oraz innymi dolegliwościami. Niektórzy znajdujący się tutaj nie mają na co dzień w ogóle rehabilitacji. Są rehabilitowani dwa razy do roku. Problem wynika z trudnej sytuacji finansowej tych osób lub z powodu zamieszkania na terenach wiejskich – tłumaczy. Bez rehabilitacji niepełnosprawność tych osób, niestety, pogłębia się.
– Pytam każdego, czy ma zapewnioną rehabilitację. Przeprowadziłam niejako wywiad i dostrzegam, że w tym zakresie jest duży problem. Niepełnosprawni powinni mieć zapewniony choćby minimalny dostęp do takiej usługi. Tutaj na każdym kroku czuję wdzięczność osób, z którymi pracuję. To bardzo mnie umacnia i mobilizuje – podkreśla pani Agnieszka.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |