Jak rozmawiać z dzieckiem o pieniądzach? Czy w ogóle trzeba? Czy nie wychowa się go wówczas na materialistę – dusigrosza?
Jak mu wytłumaczyć, że rodziców nie stać na każdą jego zachciankę? Jak sprawić, żeby umiał rozsądnie gospodarować, kiedy już będzie samodzielny?
Andrzej Mleczko narysował kiedyś taki żart: ojciec tłumaczy zasłuchanemu dziecku: „Pamiętaj, synu, że pieniądze w życiu to nie wszystko”. I kiedy oczekujemy umoralniającej przemowy, rodzic kończy: „Ważne są też akcje, obligacje i papiery wartościowe”.
Szkoła nam nie pomoże
Jednego w naszym systemie edukacji nie rozumiem. Dlaczego nikt w szkole nie uczy praktycznej ekonomii: nauki domowego gospodarowania i zarządzania własnymi pieniędzmi? Czemu nikt się nie domaga wprowadzenia takiego przedmiotu? Przecież gorąco dyskutuje się o niemal wszystkim: o tym, czy matematyka powinna być na maturze, jaki powinien być zestaw lektur, a nawet o tym, czy dzieciom w szkole trzeba mówić o seksie. Jakoś jednak nie słychać głosów domagających się wprowadzenia lekcji czegoś, co dotyczy każdego dorosłego człowieka.
Przecież nawet jeśli ktoś jest żyjącym w chmurach idealistą, to i tak zderzy się z prozą życia. Będzie musiał podejmować decyzje w sprawach finansowych i ponosić konsekwencje tych decyzji. W dzisiejszych czasach to sprawa szczególnie ważna. Potęga sektora finansowo-handlowego jest teraz wielka jak nigdy wcześniej. To już nie tylko kwestia wszechobecnych reklam. Całe sztaby specjalistów w wielkich korporacjach opracowują rozbudowane strategie, jak zdobyć klienta. Te strategie w dodatku ciągle się „mutują”.
Nie wystarczy uodpornić się na jeden rodzaj pokus, za chwilę pojawią się inne. I potem czytamy w mediach, jaki to potężny odsetek Polaków żyje na kredyt. Wiele osób wpada nawet w tzw. spiralę zadłużenia i jedną pożyczkę spłaca kolejną. Nie chodzi też jednak o to, żeby zamknąć się przed światem, jeśli człowiek nie ma powołania do życia w zakonie kontemplacyjnym. Powołani do małżeństwa muszą wziąć odpowiedzialność za byt materialny rodziny i kupować to, co jest potrzebne. Wychowanie dziecka polega również na tym, że przygotujemy je do odpowiedzialnego funkcjonowania w świecie, w którym ciągle obraca się pieniądzem. Od czego zacząć?
5 lat, czyli: ja chcę lizaka
Pieniądz jest dla małego dziecka pojęciem abstrakcyjnym. Nie potrafi przeliczać zarobionych przez rodziców złotówek na konkretne rzeczy, które widzi w sklepie. Nie rozumie, że rodzice płacą za coś, czego nie widać (np. czynsz), i tego, że za papierek można dostać więcej niż za metalowe kółko. Trzeba też pamiętać, że jeżeli na ponawiające się prośby w sklepie o zakup kolejnej zabawki odpowiemy, że nie mamy pieniędzy, zostaniemy przez malucha przyłapani na kłamstwie. Bo za chwilę zapłacimy w kasie rachunek za zakupy. A więc jednak mamy pieniądze.
Specjaliści przypominają, że małe dziecko potrzebuje pewnych i stałych reguł. Tak jak doskonale przystosowuje się do narzuconego porządku dnia, tak samo zaakceptuje to, że zabawkę dostaje na przykład raz w tygodniu albo raz w miesiącu. Ważne, żebyśmy wypracowali jakieś zasady i byli konsekwentni w ich przestrzeganiu. Należy wystrzegać się sytuacji, że kupujemy dziecku prezent spontanicznie, bo akurat jesteśmy w dobrym humorze. Wyjątkiem powinny być tylko upominki będące nagrodą dla dziecka za coś wyjątkowego, za co je chcemy pochwalić.
Dziecko doskonale zapamiętuje chwilę, w której dostaje upragnioną zabawkę. Dajmy mu szansę, żeby ta zabawka była naprawdę upragniona. Dzięki temu gdy dorośnie, nauczy się czekać i powstrzymywać przed spontanicznym zakupem. Bo taki zakup jest często nierozsądny.
Specjaliści mówią tak: „Jeśli ktoś chce ci coś sprzedać, to pomyśl, czy wychodząc z domu, myślałeś, że chcesz to kupić. Jeśli nie, to znaczy, że naprawdę tej rzeczy nie potrzebujesz”. Bardzo ważne jest więc wyrobienie w dziecku nawyku unikania spontanicznych zakupów i robienia ich w sposób przemyślany. Trzeba też pamiętać, że dzieci najszybciej uczą się podczas zabawy. Można więc pobawić się z kilkulatkiem w sklep. To przygotuje go do zrozumienia, że każda rzecz ma inną cenę, a człowiek nie ma tylu pieniędzy, by kupić wszystko.
Dzieci uwielbiają bawić się w rodziców. Charakterystyczne, że bawiąc się w sklep, na ogół „kupują” ważne produkty żywnościowe, a nie zabawki.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |