Jego działalność bardzo dobrze wpisuje się w trwający Rok Miłosierdzia. W prowadzonym przez nie Środowiskowym Domu Samopomocy podopieczni odrywają się od szarości codziennych dni, a ich życie nabiera sensu.
Wymiana wolontariuszy
Na początku zebrało się kilkoro młodych ludzi. Chcieli coś robić, zaistnieć w parafii. Zgłosili się do proboszcza, a ten skontaktował ich z Katarzyną Goździk, młodą prawniczką, która później została ich koordynatorką. I zaczęli działać. – Wolontariat daje nam wiele możliwości, poznajemy ludzi, uczymy się współpracy i zaczęliśmy istnieć w środowisku lokalnym – mówi Julia Leśnowolska.
Emil Komorek podkreśla, że wolontariat daje szansę rozwoju. – To, że tu działamy, możemy później wpisać do swojego CV. A to, co robimy, jest dobrze oceniane w parafii – zaznacza. – Spotykamy się też z niepełnosprawnymi, robimy z nimi zadania plastyczne, rozmawiamy i bawimy się. Tu uczymy się odpowiedzialności, pewności siebie i tego, jak pomóc osobom chorym, jak się przy nich zachować – opowiada Angelika Gumowska. Michał Wąsik dodaje, że poznając nowe osoby, ma szersze spojrzenie na świat i może się rozwijać. Agata Gumowska opowiada o tym, co do tej pory udało się wolontariuszom zrobić. Jak na tak krótki okres działalności, zebrało się tego dość sporo, m.in. festyn charytatywny, bale i zabawy organizowane dla dzieci, pomoc w ŚDS. Teraz organizują ferie dla dzieci. Żeby mieć na nie pieniądze, sprzedawali własnoręcznie wykonane znicze. – Tu mogę się realizować – mówi Agata.
Chęć pomagania innym przyciągnęła do grupy wolontariuszy również Kacpra Kacprzaka. Jest ministrantem, a zanim dołączył do wolontariackiego grona kolegów i koleżanek, musiał przejść okres próbny. – Dobrze jest zobaczyć uśmiech na twarzy kogoś, komu się pomogło – podsumowuje.
Młodzież, wzorem swojego duszpasterza, wciąż szuka nowych pomysłów do realizacji. Niedawno Strefa Młodych uruchomiła nowy projekt – „Pośredniak”. Jest to strona internetowa, z której można się dowiedzieć o działalności wolontariuszy. Może ona też ułatwić z nimi kontakt różnym organizacjom i placówkom oświaty, gdyby potrzebni byli tam ochotnicy do pomocy. Ksiądz, gdy ma tylko wolną chwilę, idzie do podopiecznych ŚDS. Zna ich wszystkich bardzo dobrze.
– Od tych ludzi uczę się otwartości serca. Oni, co myślą, to mówią. Jeśli coś im nie pasuje, nie boją się tego wyartykułować. Wszyscy uczymy się tu prostolinijności, naturalności. Moim zadaniem jest tworzenie rodziny parafialnej i ŚDS-owskiej. To taka wymiana. Oni robią artystyczne rzeczy, parafianie je kupują, a wolontariusze są w tym wszystkim łącznikiem – pomagają i w naszym domu, i w parafii.
Wolontariusze pokazują również naszym parafianom, że można pomagać bezinteresownie. To oni m.in. zorganizowali festyn na rzecz porażonego prądem chłopca. Zebrali w naszej małej parafii prawie 8 tys. zł – mówi z dumą proboszcz.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |