Jest rok 2005. Iza przygotowuje się do udziału w spotkaniu młodych w Kolonii. Grzegorz też. Jeszcze nie mają pojęcia, jak bardzo udział w Światowych Dniach Młodzieży zmieni ich życie.
Inwigilacja na Facebooku
– W oczekiwaniu na kolejne spotkanie młodych podglądałam, co Grzegorz wypisuje na Face- booku. Pomyślałam sobie: „To taki porządny i wartościowy chłopak. Ma ciekawe poglądy. Zaimponował mi. Wtedy jakoś bardziej zwróciłam na niego uwagę i zapytałam, czy nie wybiera się przypadkiem do Rio – opowiada Iza. Już wtedy poczuli, że łączą ich wspólne wartości.
– Dla nas obojga było ważne to, aby ta druga połówka była wierząca. Ja szukałam męża głównie pod tym kątem – wyjaśnia Iza. – Ale wcześniej byłam zła na Grzegorza, że to zawsze ja pierwsza musiałam zaczynać rozmowę. On nigdy się pierwszy do mnie nie odzywał – śmieje się. – A ja z kolei myślałem, że ona zagaduje tak po koleżeńsku i zupełnie bezinteresownie – tłumaczy Grzegorz. – Powiedziałam sobie tak: „Po raz ostatni napiszę do niego jako pierwsza, jeśli się nie zorientuje, to dam mu spokój – wyjaśnia Iza. – Ja niczego więcej nie wyczytałem, żadnego podtekstu – tłumaczy Grzegorz. – Ale potem ty przejąłeś inicjatywę. I całe szczęście! – kończy Iza.
Na ŚDM w Rio de Janeiro polecieli już jako para. Właśnie tam Grzegorz chciał się Izie oświadczyć. Zapamiętał, że na pulpicie laptopa Izy było zdjęcie plaży Copacabana. – To celowe – opowiada Iza – żeby dać mu sygnał. Zapytałem ją kiedyś wprost: „Iza, co byś powiedziała, gdybym oświadczył ci się w tłumie?” – mówi Grzegorz. Odpowiedziała mi: „Tylko nie w tłumie. Wolę intymnie, na osobności”. „A to może Copacabana?” „O tak, to bardzo romantyczne miejsce” – odpowiedziała.
Tajemny plan
Grzegorz skrzętnie kodował wszystko w pamięci. Podpytywał o pierścionek. Objeździł wszystkich jubilerów w Żorach i w Rybniku. Zrezygnowany, że już się nie uda, na dzień przed wylotem na ŚDM do Rio znalazł taki, o jakim marzyła: delikatny, z diamentowym oczkiem. Dokupił ozdobne pudełko i włożył do walizki. Ona zaś podejrzewała, że może jej się oświadczyć w Brazylii, ale nie dała po sobie nic poznać. – Cały czas ta myśl gdzieś krążyła. Czułam wielkie emocje, bo nie wiedziałam, kiedy to się stanie i jak zareaguję – wyznaje.
W Rio de Janeiro Iza zamieszkała razem z czterema dziewczynami u starszej pani. – Nie byłam z tego zadowolona. Spałyśmy na karimatach na odłodze. Było ciasno. Byłam zła i rozżalona. W sumie to na początku nie polubiłam tej starszej kobiety – mówi. – Dodatkowo miałam się spotkać z Grzegorzem, ale od kilku dni kiepsko się czułam. Odczuwałam mrowienie kończyn i mdłości. Jak się później okazało, były to skutki uboczne leku na malarię. Nie byłam w stanie nigdzie pójść. Musiałam zostać u tej starszej kobiety. Ale to było od Boga. Ona się mną bardzo zaopiekowała. Źle ją oceniłam. Koniec końców, najważniejsze uroczystości obejrzałam w telewizji – wspomina Iza.
Grzegorz przez cały czas nosił przy sobie pierścionek. Liczył na inny, dogodny moment. Nie udało się wprawdzie na Copacabanie, ale w planie mieli jeszcze zwiedzanie Pantanalu, największego bagna na świecie, i Amazonię, m.in. miasta Manaus, położonego w północno-zachodniej Brazylii, będącego stolicą stanu Amazonas. Przez trzy dni pływali po Amazonce i Rio Negro. Wielkie wrażenie zrobiło na nich miejsce, w którym łączą się te dwie rzeki. Przez ponad dwadzieścia kilometrów płyną razem w jednym korycie, ale ich wody się nie mieszają. Było to właśnie na wysokości Manaus, gdzie znajduje się jeden z najdłuższych mostów świata.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |