Kolejność jest znana – ślub, potem dziecko. Co zrobić, kiedy ten schemat zawodzi? Kiedy rady: „Wyluzujcie, wyjedźcie na wakacje i wrócicie we trójkę”, zamiast śmiechu wywołują łzy?
U Ani i Pawła wszystko szło zgodnie z planem. – Jedna szkoła, druga, narzeczeństwo, a potem ślub, praca i wspólny dom. Zabrakło tylko jednego: dziecka – wymienia Paweł. – Kiedy zorientowaliśmy się, że mamy problem, musieliśmy się zatrzymać. Wszystko przemyśleć od nowa.
– Zaczęło się od medycznych problemów – przyznaje Kamila. – Całe życie byłam zdrowa, ale po ślubie mój organizm zaczął inaczej funkcjonować. Trafiliśmy do lekarza, który podczas badania powiedział, że mam rok, żeby zajść w ciążę. To nas emocjonalnie zniszczyło, szczególnie mnie. Później byli inni lekarze, którzy dawali nam większe szanse. Teraz jesteśmy pod opieką naprotechnologa i ciągle wierzę, że mamy szansę. Chociaż są momenty zwątpienia.
Nie ma złotych rad
Obie pary zgodnie przyznają, że najtrudniej jest pogodzić się z diagnozą. – Każdy stara się wyprzeć tę informację, ale przychodzi taki moment, że trzeba sobie otwarcie powiedzieć: mamy problem – mówi Ania.
– Chyba nawet łatwiej przekazać tę informację bliskim – uważa Kamila. Ona z mężem Bartkiem otwarcie podeszli do problemu. Nie ukrywali go przed rodziną i najbliższymi. – Nam 5 lat zajęło, zanim się otworzyliśmy – mówi Ania. – Sami z sobą potrafiliśmy o tym rozmawiać, wspieraliśmy się. Ale wszelkie próby dotarcia z pomocą z zewnątrz kończyły się łzami, szybką zmianą tematu. Oba małżeństwa mają jedną radę dla rodzin par, które borykają się z brakiem potomstwa: należy podejść do rozmów delikatne i podążać raczej za sygnałami, które wysyłają. I broń Boże arbitralnie nie rozsądzać, gdzie leży problem. – Złotych rad, jak zajść w ciążę, mamy mnóstwo – śmieją się. – Czasem są momenty, że czekamy na pytania, na to, by ktoś z nami porozmawiał o tym, co przeżywamy. Ale bywają dni, że każda wzmianka to powód do łez – mówi Ania. – W kontaktach warto pamiętać o jednym: z psychologicznego punktu widzenia niepłodność dla kobiety jest porównywalna do żałoby. Co miesiąc po prostu przeżywa się w domu żałobę – porównanie Bartka nie pozostawia żadnych wątpliwości.
Jak w rodzinie
Uporać się z problemem pomaga duszpasterstwo małżeństw starających się o potomstwo. Małżonkowie spotykają się w każdą trzecią sobotę miesiąca w Żorach, w parafii św. Stanisława. Opiekunem grupy jest ks. Kazimierz Musioł. – Żyjemy od spotkania do spotkania – śmieje się Kamila. – Tam zawiązało się mnóstwo przyjaźni. Wspieramy się nawzajem – dodaje Ania. – W trakcie przerwy wakacyjnej czegoś nam brak, jakby jednego członka rodziny nie było – zapewnia Bartek. Każde spotkanie rozpoczyna Eucharystia. Po niej jest czas na wspólne rozmowy, wymianę doświadczeń czy konferencje specjalistów. – Na tych spotkaniach dzieje się bardzo wiele, wymieniamy się dietami, kontaktami do lekarzy – mówi Bartek. – Ale nie koncentrujemy się tylko na jednym temacie. Czasami po prostu rozmawiamy o naszej codzienności, a starania o potomstwo schodzą na dalszy plan – wtrąca Kamila. W spotkaniach uczestniczy od kilku do kilkunastu małżeństw. – Grupa nie jest stała. Również dzięki temu, że dzieją się cuda – mówi Ania. – Nie zamykamy się na innych.
Duszpasterstwo małżeństw starających się o potomstwo
Spotkania duszpasterstwa odbywają się w każdą 3. sobotę miesiąca w parafii św. Stanisława BM w Żorach. Początek o 15.30.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |