Można być blisko nieba i jednocześnie w ogóle go nie zauważać. Pan Bóg prowadzi nieraz niespodziewanymi drogami. Jednak zawsze są to drogi miłości.
Kościół bardzo szanuje wdowieństwo. Nie zabrania też wstępowania w kolejne związki po śmierci współmałżonka. Niektórzy nie wyobrażają sobie takiej sytuacji, dlatego chcą pozostać wierni zmarłej żonie czy zmarłemu mężowi do końca swojego życia. Jest wiele pięknych przykładów takiej wierności. Papież Franciszek w adhortacji „Amoris laetitia” mówi wręcz o wdowieństwie jako o „nowej misji” w życiu człowieka. Z drugiej strony są tacy, którzy odnajdują inną drogę. W tej samej adhortacji papież pisze, także w kontekście śmierci współmałżonka: „W pewnym punkcie żałoby trzeba pomóc w odkryciu, że my, którzy utraciliśmy ukochaną osobę, mamy jeszcze do wypełnienia pewną misję i że nie warto przedłużać cierpienia, jakby było ono aktem hołdu.
Osoba miłowana nie potrzebuje naszego cierpienia ani też nie jest dla niej pochlebstwem burzenie naszego życia”. Paweł Kiełczewski z Piły twierdzi, że po siedemdziesiątce można się nawet znowu zakochać. Słowo „znowu” nie jest tutaj użyte przypadkowo i jak podkreśla pilanin, Pan Bóg ma w tym swój udział.
Przed laty
Paweł i Ewa poznali się jeszcze w liceum. – Były inne, ładniejsze, ale coś mnie do niej ciągnęło – wspomina on. – To było takie zauroczenie. Chodzenie za rączkę. Był szarmancki i romantyczny – sięga pamięcią ona. Kontakt dość szybko się urwał. Niemal na 50 lat, z krótką przerwą na spotkanie szkolne po 31 latach. Nawet nie wiedzieli o swoich miejscach zamieszkania. Oboje wstąpili w związki małżeńskie. On ze swoją żoną przeżył, jak wylicza: 50 lat i pół roku bez dwóch dni. Ona z mężem – 47 lat.
O swoich drugich połówkach opowiadają ze wzruszeniem. To były piękne lata prawdziwej miłości. Jedno bardzo ich różniło. Ona zawsze żyła blisko Pana Boga. On – na 50 lat od Niego odszedł.
– To się stało w wojsku. Przez pierwsze dwa lata szkoły oficerskiej po zgaszeniu światła na sali po cichu odmawiałem pacierz. Ale potem, stopniowo... jak wejdziesz między wrony... Ateizacja w wojsku była silna. Uległem – przyznaje Paweł. Przez całe lata służby był spadochroniarzem. Ciągle blisko nieba... a jednocześnie tak daleko. Nie sądził, że najważniejszy skok wykona po siedemdziesiątce.
Po latach
Paweł i Ewa spotkali się po półwiecznej przerwie. Oboje żyli w szczęśliwych małżeństwach i nawet przez myśl im nie przeszło, że ich życie mogłoby się potoczyć tak, jak... – ... Zamierzył to Pan Bóg – podkreśla mężczyzna. Oboje owdowieli.
– Wtedy pojawiła się pierwsza myśl o powrocie do Boga. Zgłosiłem się do Ewy, wiedząc, że ona zna księży. Poprosiłem, żeby mnie z którymś z nich skontaktowała – opowiada Paweł Kiełczewski. Odbyła się długa rozmowa. Zapadła decyzja, żeby jeszcze raz skoczyć, tym razem nie z nieba, ale do nieba: – Przystąpiłem do spowiedzi. Potem poszliśmy do kaplicy, gdzie Ewa cały czas się modliła. Odnowiłem przyrzeczenia ze chrztu świętego. Ewa została moją „chrzestną matką”. Przyjąłem Komunię św., właściwie pierwszą, bo naprawdę przeżytą. Zaczęły się spotkania, rozmowy i... coś zakiełkowało.
– Ja poznałem Ewę, żeby poznać Pana Boga – mówi Paweł Kiełczewski, nie kryjąc wzruszenia. – Ja po śmierci pierwszego męża nie mogłam zrzucić smutku i żalu. Nie byłam sobą. Wiedziałam, że to nie było dobre – przyznaje Ewa Jasnosz. – Miłość niejedno ma imię. Dzisiaj to z pewnością wzajemny szacunek i odpowiedzialność. Poza tym ja zawsze uważałam Pawła za osobę ciekawą. Sporo dyskutujemy – dodaje kobieta. Kiedy słyszy o roli Bożego posłańca, którą przypisuje jej obecny mąż, stwierdza: – Czuję się trochę zakłopotana.
Paweł i Ewa nie rozumieją wszystkiego, co wydarzyło się w ich życiu. – Z pewnością, gdyby nie tamto spotkanie przed laty, nie bylibyśmy dzisiaj razem – przyznają. Razem się modlą, rozmawiają o Bogu. On, jak twierdzi, wciąż wiele się od niej uczy. Ona przyznaje, że nieraz nie zdaje sobie z tego sprawy. Dlaczego tak? Odpowiedź nie jest prosta. W każdym razie dobrze, że spadochron się jednak otworzył.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.