O swej artystycznej pasji, zrodzonej jeszcze w dzieciństwie, mówi Bożena Wójtowicz-Ślęzak, tarnobrzeska artystka plastyk.
Bożena Wojtowicz-Ślęzak Unikatowe obrazy z tkaniny Marta Woynarowska: Jest Pani wielokrotną laureatką sandomierskich „Porównań” i innych znaczących konkursów czy przeglądów. Czym są dla Pani nagrody przyznawane przez artystów zasiadających w komisjach?
Bożena Wójtowicz-Ślęzak: Uważam, że artysta winien się mierzyć, porównywać z innymi, ponieważ obracamy się w sferze sztuk wizualnych, poddawanych ocenie, ale przede wszystkim tworzonych z myślą o odbiorcach. Uczestnictwo np. w „Porównaniach” jest dla mnie rozmową – z innymi uczestnikami, ale też z widzem oglądającym moje prace, poprzez obraz wchodzę bowiem z nimi w dialog. Każda nagroda stanowi również motywację do pracy. Artysta pracuje w samotności, choć staram się młodym ludziom wstępującym na artystyczną ścieżkę uświadomić, że pracownia to nie tylko samotność, ale przede wszystkim miejsce, gdzie mogą być całkowicie wolni. Wszystko, co zrobią na kartce papieru, jest dozwolone. Bardzo niewiele jest dziedzin dających tak ogromną swobodę, zazwyczaj bowiem ograniczają nas jakieś ramy. Dla młodzieży to poczucie ma ogromne znaczenie. Wyzwala w młodych spontaniczność, swobodę i radość tworzenia.
Przez wiele lat pracowała Pani najpierw w wojewódzkim, później Tarnobrzeskim Domu Kultury, prowadząc m.in. pracownię malarską dla młodzieży.
Miałam pomysł stworzenia przestrzeni, która zastąpi liceum plastyczne. W naszym mieście nie było go i do tej pory nie ma, choć wydaje mi się, że jest potrzebne. Jego brak odczułam na sobie, kiedy rodzice nie zgodzili się, abym kontynuowała naukę poza miejscem zamieszkania. Chciałam to w jakiś sposób zrekompensować młodym ludziom. W czasie pracy w domu kultury udało mi się pomóc ponad 40 osobom, które podjęły studia na uczelniach artystycznych. Miło jest patrzeć, jak się rozwijają, i śledzić ich karierę.
Który moment zadecydował o wyborze twórczej drogi?
Już w szkole podstawowej chciałam podjąć naukę w liceum plastycznym, zwłaszcza że sporo czasu poświęcałam rysunkom, które sprawiały mi radość. Jednak moi rodzice zaoponowali i znalazłam się w tarnobrzeskim Liceum Ogólnokształcącym. Jednak przez całe cztery lata nauki nie zarzuciłam swojej pasji, na co z pewnością miał wpływ profesor plastyki – prowadzący pracownię, w której uczył nas rysowania, ustawiając np. martwe natury. Po maturze przystąpiłam do egzaminów na Akademię Sztuk Pięknych w Łodzi, by spełnić swoje marzenia. I udało się.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |