Ceniona aktorka Ewa Dałkowska opowiedziała serwisowi tygodnik.tvp.pl o swojej wierze.
- Wychowałam się w domu katolickim, byłam ochrzczona, nawet bierzmowana, ale przez 40 lat nie praktykowałam. Zwątpiłam. Znajomy duchowny opowiedział mi, że jego przyjaciel zwierzył mu się z braku wiary. „Nie martw się, to przechodzi po pierwszym zawale” – pocieszył go ksiądz. U mnie obyło się bez zawału. Pomógł mi w tym przyjaciel, ksiądz Mariusz Cywka. Dwa lata temu, w 40-lecie ślubu cywilnego, wzięliśmy z mężem ślub kościelny. W pierwszą rocznicę tego ślubu razem z księdzem pofrunęliśmy balonem. Ja się ciągle uczę wiary, to wcale nie jest proste, każda spowiedź jest dla mnie nauką, dowiaduję się, co mam zrobić, co przeczytać - powiedziała w wywiadzie.
Dałkowska opowiedziała też o swoich relacjach z kolegą z teatru Jackiem Poniedziałkiem (zdeklarowanym homoseksualistą): - Lubimy się, więc nie wojujemy. Kiedyś zrobili mi taki kawał, że w okładki tygodnika „Sieci” wpięli „Newsweeka”. Biorę tę gazetę i nie mogę uwierzyć, co oni tam wypisują - śmiała się aktorka.
Sporo miejsca w rozmowie zajmuje także kwestia (nie)obecności treści religijnych we współczesnym teatrze.
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.
Na wzrost nowych przypadków zachorowalności na nowotwory duży wpływ ma starzenie się społeczeństwa.