Stara bieda

Czy podręczniki do nauki języka polskiego nie powinny zaczynać się od rysunku: To pan Kowalski. Jest właśnie niezadowolony z tego, że pada deszcz. To co, ponarzekamy na to, że narzekamy?

Zaraz potem umówił się jednak z papieżem na śniadanie. Ojciec Święty zwrócił się do niego: – Dobrze się trzymasz. Jak to możliwe, ojcze, że masz w sobie tak wiele energii, mimo że jesteś ode mnie o 10 lat starszy? Przeżyłeś obóz koncentracyjny w Dachau i wiele lat na misjach w afrykańskim buszu, a wciąż jesteś młody i radosny jak dziecko. – Ojcze Święty – odparł ojciec Adam – po pierwsze, to nie był obóz koncentracyjny, tylko wakacje, jakie zafundował mi niejaki Adolf Hitler. Po drugie, to właśnie w Dachau zdobyłem hart ducha, który pozwolił mi przetrwać trudy afrykańskiego buszu i być szczęśliwym jak dziecko. To nie dobre uczynki są w życiu chrześcijanina najważniejsze – przypomina jezuita – lecz wdzięczność Bogu. Wielbienie Go za wszystko. Dziękowanie Mu za wszystko, radowanie się każdym dniem, który otrzymaliśmy w prezencie, nawet jeśli słońce chwilowo nie świeci.

Dzięki Bogu jestem ślepy!

Najbliższe otoczenie Jana Pawła II nigdy nie usłyszało od niego słowa skargi. Dlaczego? – Jan Paweł II, znany jako papież uśmiechu, był też człowiekiem Getsemani, wielkiego cierpienia – odpowiada kard. Franciszek Macharski. – Skąd się bierze taka pogoda ducha? Z pogodzenia się ze sobą, z bliskości z Umęczonym, z otwarcia na łaskę. Gdy Duch prowadzi, to trzeba śpiewać: Alleluja! Na krześle siedzi niewidomy samotny stary mnich z zakonu kartuzów. Z punktu widzenia statystycznego Polaka ma wszelkie powody do tego, by soczyście ponarzekać. Tymczasem ten sędziwy zakonnik z Grande Chartreuse, klasztoru ukrytego w potężnych Alpach Francuskich, opowiada w filmie „Wielka cisza”: „Im człowiek bliżej jest Boga, tym jest szczęśliwszy.

Nie ma co się martwić o to, co nam się przytrafia. Często dziękuję Bogu, że dopuścił, bym oślepł. Jestem przekonany, że pozwolił na to dla dobra mej duszy. Szkoda, że świat stracił całkowicie poczucie Boga. Nie mają już po co żyć... Należy zawsze uwzględniać to, że Bóg jest nieskończenie dobry i że wszystko, co czyni, ma nam jak najlepiej służyć. Dlatego chrześcijanin powinien być zawsze szczęśliwy, a nigdy nieszczęśliwy. Wszystko, co się dzieje, jest wolą Bożą, a dzieje się ze względu na dobro naszej duszy. Bóg jest nieskończenie dobry. I On nam pomaga!”. To lekarstwo dla zgorzkniałego smerfa Marudy.

artykuł z numeru 01/2011 Gościa Niedzielnego

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg