Przy rodzinnym stole

Idea „Domów dla dzieci i młodzieży” w Łoniowie jest pomysłem pozwalającym wychowankom na normalny rozwój. Istotną innowacją jest zaś fakt, że nie mieszkają w tradycyjnie pojmowanym domu dziecka czy bidulu, ale we własnym domu.

Oprócz wspólnych posiłków mieszkańcy domków urządzają wspólne sprzątanie, pranie. Dzieci w ten naturalny sposób zdobywają podstawowe umiejętności życiowe. Niestraszna jest im więc obsługa pralki, robota kuchennego, odkurzacza, wiedzą również, jak należy dokonać segregacji ubrań przeznaczonych do prania, by to co było białe, po wyjęciu z pralki nie przybrało np. koloru głębokiej szarości lub intensywnej czerwieni.

Taki sposób funkcjonowania placówki, trzeba to podkreślić, stawia przed wychowawcami ogromne wyzwania. Nie każdy przecież jest Karolem Okrasą czy Robertem Makłowiczem. Talentami kulinarnymi i znajomością prowadzenia domu muszą błysnąć również panowie – wychowawcy. Tu nie ma taryfy ulgowej, jak w swoim domu.

Puk, puk

Wychowankowie placówki w Łoniowie są mocno związani z konkretnym domem, w którym mieszkają. Każde, nawet chwilowe przeniesienie do innego budynku budzi w nich niechęć i gniew, co niestety da się bardzo mocno odczuć. – Kiedy wychowawca jest zmuszony wyjechać ze swoim podopiecznym, dzieci nie mogą pozostać bez opieki, dlatego też przenoszone są do innego domu – wyjaśnia dyrektorka Alicja Pieczonka. – Najczęściej trwa to kilka godzin, ale dla nich to jest cała wieczność. Wzbudza to u wychowanków niestety negatywne emocje. Najwymowniejszy dowód na traktowanie domu jak własnego dał nam siedmioletni Pawełek (imię dziecka zostało zmienione), który, idąc w odwiedziny do kolegi mieszkającego w budynku obok, zamiast bezceremonialnie wkroczyć do niego, wcześniej grzecznie zapukał i dopiero po usłyszeniu głośnego „proszę” wszedł. – Chociaż jest to ta sama placówka, to jednak dzieci traktują inne domy jako poniekąd obce – zauważa pani Danuta. – Zawsze, zanim wejdą, pukają.

Innowacja na plus

Zastąpienie popularnej placówki budynkami pozwalającymi wychowankom czuć się jak u siebie w domu jest innowacją, która przynosi wspaniałe efekty wychowawcze. – Przez obowiązki spoczywające na ich barkach – wyjaśnia wychowawca Michał Sendrowicz – uczą się normalnego życia, wchodzą w nie z pewnym bagażem doświadczeń. Kiedy spoglądam na swojego siedmioletniego syna, to zauważam, że on nie jest tak rozwinięty jak dzieci z naszej placówki.

We wszechstronnej edukacji niebagatelną rolę odrywają zajęcia, w których dzieci uczestniczą, np. lekcje języków obcych. Domy dla dzieci i młodzieży w Łoniowie są jedną z nielicznych w Polsce placówek, która zrezygnowała z tradycyjnej formy domu dziecka, dzięki czemu wychowankowie z Łoniowa żyją w rodzinnej atmosferze.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg